Stanisław Moniuszko: Gra planszowa. Recenzja
Stanisław Moniuszko to kolejna już propozycja (po Śpiewniku domowym) od Opery Narodowej, której zadaniem jest przybliżyć postać tego wspaniałego kompozytora. Obchodzimy właśnie Rok Stanisława Moniuszki, więc z pewnością jest to dobra okazja, by choć trochę poznać jego życie i twórczość.
W Śpiewniku domowym skierowanym do młodszych odbiorców mieliśmy przede wszystkim edukację muzyczną – zapoznawaliśmy się z pieśniami z tytułowego Śpiewnika Moniuszki. Tym razem przed nami historia życia kompozytora. Poznamy miejsca, które odwiedził, jego największe dzieła, opery, inspiracje, a także instrumenty, na których grał. Innymi słowy: przeżywamy jeszcze raz jego życie.
Spis treści
Informacje o grze
Wydawnictwo: Teatr Wielki – Opera Narodowa
Liczba graczy: 2 – 8
Czas gry: ok. 25 minut
Wiek: od 8 lat
Cena: około 58 zł
Wykonanie
W sporym kwadratowym pudełku (wielkość np.: CV )znajdziemy planszę, znaczniki i sporo kart. Wszystko mieści się w praktycznej wyprasce, dzięki czemu poszczególne komponenty mają swoje miejsce.
Po zapoznaniu się ze Śpiewnikiem domowym od razu zauważymy, że za stronę graficzną odpowiada ten sam człowiek. Mamy tu nawet dokładnie te same ilustracje (zwłaszcza te dotyczące pieśni). Oczywiście tu szata graficzna jest o wiele bogatsza. Karty Moniuszki będą bowiem aż przeładowane szczegółami (jeszcze do tego wrócimy).
Jakość poszczególnych elementów jest bardzo dobra. Szczególnie cieszą duże drewniane pionki graczy, którymi będziemy liczyć punkty. Sama plansza jest właściwie skromna, ale za to nie odwraca uwagi. Najważniejsze tu bowiem będą karty. Podsumowując cena jest bardzo korzystna biorąc pod uwagę inne produkcje z podobną zawartością.
Zasady
Naszym celem jest “przeżyć życie” Stanisława Moniuszki. Oczywiście mocno symbolicznie. W czasie gry zdobywać będziemy punkty za karty misji. Kto pierwszy dojdzie do końca toru, wygra rozgrywkę.
Mechanicznie gra toczy się w czasie rzeczywistym. Nie ma tu podziału na rudny ani tury graczy. Wszyscy naraz szukają połączeń pomiędzy kartami widocznymi na planszy. Te zaś są podzielone na 4 stosy. Połączenie oznacza jeden element wspólny widoczny na 2 kartach. Może to być np. ten sam utwór trzymany przez Moniuszkę lub widoczny na dole obraz kompozytora (który miał wpływ na jego twórczość). Dwie karty mają tylko jedno takie połączenie. Od razu kojarzyć się to będzie z Dobble – tak, to ten sam mechanizm.
Po wskazaniu połączenia gracz zabiera przed siebie jedną z kart. Celem jest oczywiście realizacja misji, więc powinniśmy zbierać karty Moniuszki według pewnego klucza. Jeśli nie da się zrealizować misji, wówczas możemy ją wymienić (odrzucając dodatkowo jedną kartę z zebranych wcześniej). Za realizację celów otrzymamy 1 lub 2 punkty, które zaznaczamy na torze na środku planszy. Kto dotrze do końca pierwszy (data wystawienia Halki w Petersburgu) – wygra grę.
Wrażenia
Pierwsze skojarzenie w czasie gry to oczywiście Dobble. Tylko tam są zupełnie nie związane ze sobą symbole, a tu wszystko jest w jakiś sposób powiązane z życiem i twórczością Stanisława Moniuszki. Z początku oczywiście możemy ich zupełnie nie znać, ale po kilku partiach rozpoznajemy bez trudu bilet do Berlina (gdzie nasz kompozytor pobierał nauki), piszczałkę organową czy plakat Parii (jednej z jego ostatnich oper). Co prawda umieszczenie tego na karcie jest dość ciasne, ale z czasem można się i do tego przyzwyczaić (w Dobble pomiędzy poszczególnymi elementami są całkiem spore odstępy – tu elementy nawet nachodzą na siebie).
W czasie gry liczy się właściwie spostrzegawczość i refleks. Najpierw rzut oka na cele (karty z zadaniami, które gdy zostaną zrealizowane, przynoszą nam punkty), a potem tylko musimy odszukać właściwe karty na stole. Z pozoru tylko sprawa jest prosta, ale gdy szukam np. ilustracji jednej z pieśni (np. Chochlika), a nie ma jej widocznej, to co mi pozostaje? Najlepiej wtedy dobierać inne karty. Przydadzą się z pewnością w przyszłości. W końcu trzeba będzie zrealizować jakieś 7-8 celów. W związku z tym wchodzimy tutaj na ciut wyższy poziom niż Dobble – w końcu nie łapiemy kart jak popadnie, ale szukamy bardzo konkretnych.
Na drodze staną nam jednak przeciwnicy. Stanisław Moniuszko bowiem to gra rozgrywana w czasie równoległym. Każdy z przeciwników stara się zbierać karty do swoich misji w tym samym czasie. Jedna i ta sama karta może być więc łakomym kąskiem dla kilku graczy. Trzeba więc się spieszyć. Poza tym elementem nie ma tu żadnej innej negatywnej interakcji. Stąd też rozgrywka jest szybka i raczej w klimacie imprezowo-rodzinnym.
Pudełko informuję, że do gry może siąść od 2 do 8 graczy. W przypadku gry dla 2-4 osób każdy ma swój brzeg planszy i gra indywidualnie. Oczywiście mamy tu o wiele spokojniejszą rozgrywkę w minimalnym składzie i dużo bardziej nerwową przy 4 graczach. W przypadku przedziału 5-8 osób musimy stworzyć drużyny (maksymalnie 2-osobowe). Jak to działa? Każdy z graczy w drużynie ma jedną kartę celu. Informacjami można się wymieniać. Karty Moniuszki zbieramy oczywiście w jedno miejsce, więc w pewnym sensie mamy tu trochę prościej (skupiamy się tylko na jednej karcie celu).
Gra zamyka się w 20-25 minutach i jest to bardzo dobry czas na rozgrywkę. Widzimy, że trwa to więcej niż partia w Dobble, ale też mamy tu trochę więcej do roboty. Realizacja celów i szukanie odpowiednich kart trochę zajmuje. Z początku rozgrywki mogą być ciut dłuższe – będziemy bowiem poznawać dopiero poszczególne symbole i ilustracje, ale każda kolejna rozgrywka powinna już być krótsza. Przez te 25 minut nie czujemy, by gra się dłużyła. Zawsze jest co robić: przede wszystkim szukać połączeń i zbierać karty. Mamy tu przecież swoisty wyścig do końca toru. Każdy stara się wygrać, emocje rosną, więc i rozgrywka nie nudzi.
Podsumowanie
Stanisław Moniuszko to dość prosta i szybka rodzinna propozycja dla każdego. Nie musimy znać faktów z życia kompozytora, ale w czasie gry jesteśmy w stanie sporo się o nim nauczyć. Myślę, że to właśnie było celem powstania tego tytułu. Przy okazji zabawy – uczyć. Gra w warstwie mechanicznej przypomina znane Dobble, ale przenosi je na trochę wyższy poziom. Mamy tu bowiem konkretne misje (cele) – musimy zbierać konkretne symbole. Najpierw musimy je wypatrzeć na stole, a potem jeszcze znaleźć połączenie pomiędzy tą a inna kartą. Dalej oczywiście najważniejsza będzie tu spostrzegawczość i refleks.
Gra nadaje się więc nawet dla 8-latków (pomimo 10+ na pudełku). Jeśli tylko dziecko potrafi czytać, da radę. Wystarczy pokazać mu ilustracje i ewentualnie powiedzieć, co to jest i jak się nazywa. Potem to już tylko kwestia spostrzegawczości. Pozycja przeznaczona jest dla szerokiego grona odbiorców, choć została tworzona raczej z myślą o początkujących – mamy tu bowiem prosty i lekki tytuł.
Stanisław Moniuszko to prosty pomysł na oswojenie się z jednym z naszych wielkich polskich kompozytorów. Ja sam choć jestem po edukacji w szkole muzycznej pierwszego stopnia, to wiele rzeczy odkryłem dopiero teraz przy tej grze. Dla młodszych odbiorców będzie to świetna okazja, by poznać z bliska tą postać. Odkrywamy tutaj jego dzieła, twórczość, opery, pieśni, poznajemy instrumenty… Przy tym wszystkim rozgrywka jest lekka i nie męczy. Szukanie symboli nie jest przecież niczym trudnym.
- edukacja i zabawa
- proste zasady
- szybka i angażująca rozgrywka
- możliwość gry od 2 do 8 osób
- wykonanie (wypraska!)
- gra na spostrzegawczość i refleks
- z początku mogą być problemy na rozróżnienie poszczególnych elementów na kartach Moniuszki (ilustracje są dość “ciasne”)
Ocena: (4 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Opera Narodowa za przekazanie gry do recenzji.
Łukasz Hapka
- W mroku wieży. Recenzja gry książkowej - 10 września 2024
- Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia – licz na dobre rzuty. Recenzja - 6 sierpnia 2024
- Marvel Dice Throne – rzucaj i wygrywaj. Recenzja - 14 czerwca 2024