Munchkin – Lista Skarbów. Recenzja

W 2012 roku nieznany szerzej projektant Seiji Kanai opublikował grę, która szturmem wdarła się do świadomości graczy. Był to Love Letter, wydany w Polsce przez Barda pod tytułem List Miłosny. Sednem sukcesu tego tytułu była jego mikroskopijność – cała gra składa się z zaledwie 16 kart, a rozgrywka trwa zaledwie kilka minut. Mimo to dla wielu osób (w tym dla mnie) List Miłosny okazał się niezwykle sprytnym fillerem, idealnym do zabrania w kieszeń. Światowy sukces gry Kanai zaowocował wieloma reedycjami, osadzonymi w najróżniejszych uniwersach – od Władcy Pierścieni po Batmana. W firmie AEG ktoś z kolei wpadł na to, żeby połączyć List Miłosny z marką Munchkin i w ten sposób powstała gra Munchkin: Lista Skarbów, wydana w Polsce dzięki współpracy Barda i Black Monk.

Informacje o grze

altAutor: Seiji Kanai
Wydawnictwo:  Bard/Black Monk
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 15 minut
Wiek: od 10 lat
Cena: około 20 zł

 

Lista Skarbów, choć osadzona w „uniwersum” Munchkina, jest pod względem mechanicznym dokładną kopią oryginalnego Listu Miłosnego. Wydana została w podobnie małym, kartonowym pudełeczku, które prawie od razu można wyrzucić do śmieci (jakościowo jest nie lepsze, a raczej gorsze od zwykłego opakowania talii kart z kiosku). W środku, podobnie jak w pierwowzorze, znajduje się instrukcja, 16 kart do gry oraz ściągawka dla każdego gracza. Dodatkowym, miłym bonusem jest karta do Munchkina pt. „…ze stosem smoczych skarbów”.

Reguły zabawy są bardzo proste. W talii znajdują się karty o nominałach od 1 do 8 i różnych właściwościach specjalnych. Każdy gracz startuje z jedną kartą. W swojej turze należy dobrać drugą, a następnie wybrać i zagrać jedną z nich, spełniając opisany efekt. W większości wypadków karty pozwalają pod pewnymi warunkami eliminować przeciwników. Runda kończy się, kiedy w grze pozostanie tylko jeden gracz lub talia się wyczerpie – wówczas pozostający wciąż uczestnicy rozgrywki porównują swoje karty i wygrywa właściciel najwyższej. Cała gra trwa przez kilka rund, zależnie od liczby graczy – do 7, 5 lub 4 zwycięstw.

Zasady są oczywiście banalne, ale uwierzcie – tak samo oryginalny List Miłosny, jak i Lista Skarbów dostarczają całkiem przyjemnej rozgrywki, w której zgadnięcie postaci przeciwnika lub udany blef dostarcza sporo satysfakcji. Nie jest to gra wybitnie głęboka – nierzadko zdarzy nam się odpaść z rundy przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu, ale ponieważ cała runda trwa ok. 2-3 minuty, jest to „wada” do przeżycia. Zazwyczaj też atakuje się gracza aktualnie wygrywającego, więc sytuacja potrafi się zmieniać co chwilę. Cała gra – niezależnie od liczby uczestników – trwa ok. 10, maksymalnie 15 minut. Do gry można usiąść w 2, 3 lub 4 osoby, dla większego grona lepiej zaopatrzyć się w List Miłosny: Wersja Rozszerzona albo inna grę jak np. Spadkobiercy czy Światowy Konflikt.

Lista Skarbów skaluje się całkiem dobrze, choć osobiście wolę grać w komplecie (4 osoby). Tym, co wyróżnia ją w stosunku do oryginału, są zabawne nazwy kart – zamiast Barona dostajemy Kaczora Zagłady, a zamiast Księcia – Forumowego Trolla. Osobiście nie jestem ani wielkim fanem, ani przeciwnikiem humoru z Munchkina, ale w pewnych aspektach ta wersja podoba mi się bardziej od oryginału – przykładowo zastąpienie Pokojówki (moc specjalna: inni gracze nie mogą wybierać cię na cel do twojej następnej tury) Pierścieniem Ochrony ma całkiem sensowne wytłumaczenie. Zamiast też „wysyłać listy” do Księżniczki, nasz cel jest bardziej logiczny – chcemy po prostu zdobyć Kupę Skarbów, ewentualnie mając na koncie zabicie jak największego potwora. Są to jednak detale – wątpię, żeby ktoś grał w tę grę dla klimatu. Aha, i jeszcze jedno – karty w Liście Skarbów są nieco mniejsze, niż w oryginale (zachowują standard z Munchkina). Osobiście wolę większe, do których też łatwiej kupić koszulki (a warto – karty zużywają się błyskawicznie), ale jest to również szczegół.

Podsumowując, bo i nie ma co się tu rozpisywać – Lista Skarbów może być z powodzeniem zastępstwem dla Listu Miłosnego, jeśli taki klimat odpowiada wam bardziej. Z punktu widzenia mechaniki szczerze polecam – jest to znakomity, kieszonkowy filler, który banalnie prosto wytłumaczyć nawet totalnie niegrającym znajomym. Sam „zaraziłem” grą sporo osób i choć trochę mi się przejadła, w swojej kategorii nie ma specjalnie konkurencji. Tym bardziej, że ma rewelacyjny stosunek ceny do grywalności – za niecałe 20 zł można z przyjemnością zagrać kilkadziesiąt partii.

Plusy
  • Proste zasady, mało komponentów
  • Spora grywalność i regrywalność
  • Cena
Plusy / minusy
  • To tylko przetematowienie Listu Miłosnego

 

Minusy
  • Możliwość bycia wyeliminowanym przed ruchem
  • To nie jest gra na zagrywanie się godzinami
  • Rozwalające się pudełko

Ocena: 3.5 out of 5 stars (3,5 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Bard za przekazanie gry do recenzji.

Grzegorz Szczepański

Game Details
NameLove Letter (2012)
Accessibility ReportMeeple Like Us
ZłożonośćLight [1.18]
BGG Ranking351 [7.23]
Player Count (Recommended)2-4 (3-4)
Projektant/ProjektanciSeiji Kanai
GrafikaKali Fitzgerald, Andrew Hepworth, Jeff Himmelman, John Kovalic, Nina Matsumoto, Robb Miller, Ken Niimura, Noboru Sugiura, Yating Sun and 田中寛崇 (Tanaka Hirotaka)
WydawcaAlderac Entertainment Group, Kanai Factory, (Web published), 963.com, 999 Games, Arclight Games, Asmodee, Bard Centrum Gier, Black Monk, BoardM Factory, Brain Games, cutia.ro, Delta Vision Publishing, Devir, Filosofia Éditions, Galápagos Jogos, Gentosha Education, Hobby World, HomoLudicus, Japon Brand, Kaissa Chess & Games, Lautapelit.fi, Magpie (Korean Co), MINDOK, Pegasus Spiele, Popcorn Games, Siam Board Games, Steve Jackson Games, Swan Panasia Co., Ltd., uplay.it edizioni and Z-Man Games
MechanizmyDeduction, Hand Management, Player Elimination, Score-and-Reset Game and Take That
Grzegorz Szczepanski