Munchkin Gloom – unieszczęśliwianie bohaterów na śmierć. Recenzja

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Gra została przekazana mi bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Black Monk Games. Wydawnictwo Black Monk Games nie miało wpływu na kształt mojej opinii/niniejszej recenzji.

Na wstępie pragnę napomknąć, że nie jestem wielkim fanem Munchkina, nie grałam też nigdy wcześniej w Glooma. Na grę Munchkin Gloom starałam się spojrzeć jak na coś zupełnie autonomicznego, bez porównań do powyższych tytułów.

Sama gra robi dobre pierwsze wrażenie i zaciekawia swoją odmiennością od tego, co dotychczas spotykałam. Tym razem staramy się rzucać naszym bohaterom kłody pod nogi, sprowadzać na nich nieszczęścia, żeby wreszcie móc ich skutecznie wykończyć. Pomysł raczej dla fanów czarnego humoru, niemniej może ta pozycja ma też szansę i u innych?

Informacje o grze

 


Autor: Keith Baker, Andrew Hackard, Steve Jackson
Wydawnictwo: Black Monk
Liczba graczy: 2 – 5
Czas gry: 30-60min
Wiek: od 13 lat
Cena: około 70 zł

Co kryje czarne pudełeczko?

Munchkin Gloom to nic innego jak sterta kart, spakowana w zgrabne pudełko rozmiarów standardowego Munchkina. Jednak nie są to zwyczajne karty! Biorąc do ręki po raz pierwszy przeźroczystą talię byłam pod wielkim wrażeniem. Wygląda to świetnie! Zastanawiałam się nawet, czy karty są wodoodporne, czy po zamoczeniu grafiki się nie zmyją. Jeśli tak to można brać i grać nawet nad wodą.

Zabawne grafiki opatrzone opisami tylko potęgują pozytywne wrażenie. Niestety czcionka na kartach jest bardzo niewielka, przez co tracą nieco na czytelności, niemniej całość i tak odbieram bardzo pozytywnie.

Instrukcja krótka, czytelna, utrzymana w konwencji wisielczego humoru. Grafika na opakowaniu od razu przekazuje, jakiego rodzaju rozrywki możemy oczekiwać podczas rozgrywki. Tytuł ten trafia do konkretnej grupy odbiorców. Osoby, które takiego dowcipu nie lubią, po prostu po tą pozycję nie sięgną i tyle.

Jak najskuteczniej udupić swoją drużynę?

Zasady gry są banalnie proste, a instrukcja napisana zwięźle i jasno, także nawet przed pierwszą rozgrywką wystarczy ledwie chwila, żeby je poznać.

Każdy dostaje swoją drużynę (4 lub 5 bohaterów) oraz po 5 kart z talii na rękę. Resztę kładziemy zakrytą w stosie na środku.

Gracze wykonują po kolei swoje akcje (maksymalnie 2 na turę).

Możemy:

  • zagrać wydarzenie, które działa natychmiastowo, następnie jest odrzucane
  • położyć modyfikacje na naszym lub cudzym bohaterze. Zagrywamy je jedna na drugą, wszystkie widoczne symbole kumulują się nam. Karty te zmieniają samoocenę danej postaci. Nam zależy, aby podnosić samoocenę u przeciwników, a dołować naszych biednych poszukiwaczy przygód.
  • uśmiercić jednego bohatera z ujemną samooceną. Możemy to zrobić jedynie jako pierwszy ruch w naszej turze.

Po wykonaniu 2 z wyżej wymienionych akcji dobieramy karty do 5 na ręce.

Gra kończy się, gdy drużyna jednego z graczy zostanie uśmiercona. Wygrywa gracz z najniższą sumą punktów samooceny na swoich martwych postaciach.

Najważniejsza jest opowieść

Same zasady gry brzmią wręcz trywialnie, każdy powinien załapać je w mig. Biorę kartę, zagrywam, biorę, zagrywam i tak w kółko, aż wszystkich uśmiercę, cóż w tym ciekawego? W Munchkin Gloom bardzo ważne jest, aby podczas rozgrywki urozmaicić sobie zabawę, opowiadając co też dokładnie przytrafiło się naszym nieszczęśnikom. Karty opatrzone są krótkim tekstem na dole, jednakże tak mamy tutaj spore pole do popisu i rozwinięcia swojej wyobraźni jako twórcy historii pełnej napięcia oraz zwrotów akcji. W pierwszej partii przyznam niezbyt załapaliśmy ten motyw i ciężko nam się było wczuć w role bajarza, jednak kolejne spotkania z tytułem były już bardzo satysfakcjonujące pod tym kątem. Co dziwne najprędzej załapał to ośmiolatek. Uśmiałam się co niemiara słuchając jego opowieści. Dorosłym chyba trochę trudniej puścić wodze fantazji. Tytuł zdecydowanie przypadnie do gusty fanom gier typu storytelling, ale takich z przymrużeniem oka.

Cała parta u nas zamykała się w około 30-40 minut. Mam wręcz wrażenie jakby była ona zaprojektowana na potrzeby fillera do fabularnych RPGów. Opisy na kartach postaci oraz wydarzenia, która ich spotykają wyraźnie sugerują drużynę w takim chociażby Zewie Cthulhu. Graczom lubiącym stare, dobre, fabularne RPG powinno się spodobać zsyłanie nieszczęść na swoją ekipę w formie proponowanej przez Munchkin Gloom.

Gra na 2 osoby nie jest zbyt fascynująca, jednakże już od 3 graczy to czysta przyjemność. Musimy oczywiście lubić słuchać historii innych oraz umieć przedstawić jakoś ciekawie nasze pechowe perypetie. Klimat czarnego humoru jest bardzo mocno odczuwalny, zarówno poprzez grafiki jak i treść kart, więc należy również to brać pod uwagę sięgając po małe, czarne pudełeczko pełne przeźroczystych kart.

Obawiam się jedynie o regrywalność tego tytułu. Po pewnym czasie opowieść może się po prostu zużyć i zaczniemy popadać w schematy mówiąc mniej więcej to samo przy wyciąganiu konkretnych kart na stół. Munchkin Gloom trzeba sobie po prostu rozsądnie dawkować, grać raz na jakiś czas, a nie co tydzień. Wówczas otrzymujemy produkt zapewniający nam sporą dozę rozrywki.

Downtime może być nieco odczuwalny, jeśli mamy wśród graczy prawdziwego gadułę z bardzo wybujałą wyobraźnią, chociaż nawet wówczas, słuchając ciekawej opowieści, możemy się nie zorientować, jak szybko kolejka wróci do nas.

 

Podsumowanie

Munchkin Gloom to mała, zgrabna, nietypowa gra typu storytelling. Nie w każdej ekipie się przyjmie, ze względu na specyficzny wisielczy humor. Ja lubię takie klimaty, dlatego u nas sprawdza się całkiem nieźle. Opowiadanie jak bohater wszedł do lochu, gdzie został otoczony przez stado śliniących się orków, potknął się i wpadł wprost w ramiona bezdennej otchłani to dla mnie świetna zabawa. Jeśli ktoś nie lubi tego typu rozrywki, po prostu powinien szukać innego tytułu. Ja jak najbardziej polecam jako fillerek z przymrużeniem oka.

Bez motywu opowiadania historii naszych bohaterów również można pyknąć szybką partyjkę, wówczas jednak gra stanie się trywialna i bardzo powtarzalna. Radzę się od razu nastawić na króciutkie opowieści ubarwiające całość i będące esencją gry Munchkin Gloom.

Jedynie cena mogłaby być trochę niższa. Garść kart za ok. 70 zł to całkiem sporo.

Plusy
  • efektowne karty
  • czytelna instrukcja
  • proste zasady
  • szybka rozgrywka
  • nietypowy cel gry
  • dobra jakość wykonania
Plusy / minusy
  • storytelling
  • czarny humor
  • do grania raz na jakiś czas
Minusy
  • możliwy problem z regrywalnością
  • cena

Ocena: 4 out of 5 stars (4 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Black Monk Games za przekazanie gry do recenzji.

Julia Gawrońska

Game Details
NameMunchkin Gloom (2015)
ZłożonośćMedium Light [1.86]
BGG Ranking8713 [6.27]
Player Count (Recommended)2-5 (3-5)
Projektant/ProjektanciKeith Baker, Andrew Hackard and Steve Jackson (I)
GrafikaJaume Fabregat and John Kovalic
WydawcaAtlas Games, Black Monk, Edge Entertainment and Raven Distribution
MechanizmyHand Management, Storytelling and Take That
Julia Gawrońska