Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa. Komiks paragrafowy. Recenzja
W mrocznym Londynie detektywom nigdy nie brakuje spraw do rozwiązania. Kto stoi za morderstwem madame Yvette, kradzieżą złotego skarabeusza, okrutnymi torturami i zniknięciem kotki pani Hudson? I kto podsunął ci te wszystkie sprawy? Przecież nie możliwe, żeby on powrócił… Masz mało czasu, bo ktoś tu bardzo sprawnie rozdaje karty i myli tropy, raz po raz narażając cię na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Jako ekscentryczny Sherlock lub zdystansowany doktor Watson – wybór postaci zależy od Ciebie – musisz w mig kojarzyć fakty, umiejętnie stawiać podejrzanym pytania i mieć oczy dookoła głowy. Twój umysł, intuicja i spostrzegawczość to wszystko, co masz. Czy to wystarczy, by przechytrzyć geniusza zbrodni?
Kontynuując opisywanie serii komiksów paragrafowych (patrz: Łzy bogini Nuwy, Wilkołak) od FoxGames dziś mamy dla was Cztery śledztwa Sherlocka Holmesa. Będzie to tytuł o tyle interesujący, że pozwala wcielić się w detektywa wszechczasów (ewentualnie w jego wiernego pomocnika).
Tradycyjnie, mamy tu dopracowaną stronę graficzną. Mamy też cztery śledztwa do przeprowadzenia. Włączamy więc dedukcję i jedziemy!
Spis treści
Podstawowe informacje
Fabuła rozpoczyna się od tajemniczego listu. Dowiadujemy się z niego o czterech zagadkach do rozwiązania. Jak się łatwo domyślić za wszystkim stoi Moriarty. Ale po co je przygotował? Co ukrywa?
Błędem jest mylić dziwne z tajemniczym
Po zapoznaniu się z Łzami bogini i Wilkołakiem pierwsze, co rzuca się w oczy to brak karty postaci. Owszem, powinniśmy zliczać przyciski w czasie gry (i oczywiście je skrzętnie zliczać). Mimo wszystko nie zużywamy tu żadnych przedmiotów, nie operujemy pieniędzmi, nie tracimy punktów życia czy czasu. Przez cały czas będziemy tu raczej skupieni na zbieraniu poszlak śledztwa i na przesłuchaniach. Po każdej ze spraw dodatkowo notujemy numer, który odpowiada rozwiązaniu. Przyda nam się to na koniec przygody.
Przy tym wszystkim mamy tu zupełnie inny klimat niż w wymienionych wcześniej Łzach bogini. W Czterech śledztwach nie ma upływu czasu. Możemy wracać do tych samych kadrów, możemy przesłuchiwać ponownie postacie. Co prawda limit pytań jest ściśle określony. Co jednak nie znaczy, że musimy je od razu zadać. Tak więc śledztwo toczy się w swoim tempie. Ważne, żeby włączyć tu dedukcję, sprawdzić wszystkie tropy, przesłuchać możliwie wszystkich, wyłapać wszystkie niuanse.
Bardzo ważne w całej historii jest możliwość poprowadzenia kolejnych śledztw za pomocą Holmesa lub Watsona. Daje nam to ciut inne możliwości. Autor od razu zaznacza, że granie Sherlockiem jest trudniejsze. Mimo wszystko rozwiązujemy 4 śledztwa, gdzie przy 3 mamy wybór odnośnie “detektywa prowadzącego”.
Jak dla mnie pomysł z przeniesieniem klimatu śledztwa (w dodatku z Sherlockiem i Watsonem) na karty komiksu paragrafowego to świetny wybór. W poprzednich tytułach, z którymi się zapoznałem (przypominam: Łzy bogini Nuwy i Wilkołak), trochę za dużo było losowości, nie do końca intuicyjnych wyborów. W Łzach bogini było dużo wyborów polegających na wyczuciu. Z kolei w Wilkołaku mieliśmy walki oparte na “rzucie kostką”. Wszystko to sprawiało, że nie do końca wszystko zależało od nas. W Czterech śledztwach Sherlocka Holmesa mamy śledztwo w czystej postaci. Nie będzie tu ślepego trafu, raczej czysta dedukcja. Dodatkowo musi wykazać się także i delikatnością w czasie śledztw, by nasi rozmówcy nie odeszli obruszeni.
Wszystko to sprawia, że rzeczywiście czujemy się tutaj, jakbyśmy weszli w skórę tytułowego Sherlocka Holmesa.
Znacznie łatwiej jest mówić prosto z mostu (…)
Graficznie mamy tu styl przypominający raczej dziecięce komiksy. Owszem, gdzieś tam w tle toczą się śledztwa (nawet z zabójstwem włącznie), ale mimo wszystko całość nie jest w żaden sposób brutalna. Spokojnie może do tego siąść 8-latek.
Same postacie głównych bohaterów (czyli Sherlock i Watson) przypominają nam skądinąd te znane z brytyjskiego serialu (z Benedictem Cumberbatchem i Martinem Freemanem). Z pewnością dla fanów będzie to dodatkowy plus.
Pomimo mrocznego tematu kadry są dość jasne i czytelne. Nie będziemy tu raczej mieli problemów z wyszukaniem ukrytych informacji. Widać, że akcent jest tutaj położony gdzie indziej – na samo śledztwo.
Właściwie nie trzeba tu dodatkowo nic drukować, ale gdyby ktoś potrzebował, to kartę śledztwa można dodatkowo wydrukować ze strony wydawcy.
Geniusz oznacza nieskończoną zdolność pokonywania trudności
Świetny pomysł, jak zwykle świetne wykonanie, niebanalne historie. Wszystko to przyciąga do rozwiązywania spraw. Czy komiks jest jednorazowy? W pewnym sensie tak. Po przejściu śledztw raczej do nich nie wrócimy. Musimy jednak liczyć się z tym, że nie uda nam się od razu poprawnie rozwiązać wszystkich spraw. Może być więc tak, że będziemy chcieli przyjrzeć się wszystkim jeszcze raz. Być może odkryjemy wtedy więcej ukrytych informacji…
Na koniec pozostaje tylko odpowiedzieć na pytanie, dla kogo jest to gra. Pomimo charakterystycznej kreski komiks może być też świetną rozrywką dla starszych graczy. Podobnie z młodzieżą. Odnośnie grania przez dzieci (albo z dziećmi)… to wszystko zależy. Mamy tu zbrodnie polegające na zabójstwie, w innym przypadku oglądamy zmaltretowanego człowieka… Nie jest to co prawda mocno realistyczne, ale miejmy to na uwadze. Różna jest wrażliwość dzieci, więc być może lepiej to sprawdzić przed daniem komiksu dziecku.
Oczywiście nie zmienia to faktu, że przygodę z Holmesem i Watsonem warto przeżyć. Rozwiązywanie spraw bardzo mi się spodobało. Oby więcej takich komiksów!
Ocena: (5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu FoxGames za przekazanie gry do recenzji.
Łukasz Hapka
- Tuki – kto będzie szybszy? Recenzja - 6 grudnia 2024
- Dunder albo kot z zaświatu – gdzie dojdziemy śladami niezwykłego kota? Recenzja - 4 grudnia 2024
- W mroku wieży. Recenzja gry książkowej - 10 września 2024