Ulm – w cieniu katedry. Recenzja

Ulm to miasto w Niemczech o dość długiej historii. Oprócz pięknego położenia nad Dunajem słynie z wielu zabytków. Jednym z nich jest katedra, której iglica mierząca ponad 160 metrów jest najwyższa na świecie (jest to też w związku z tym najwyższy kościół na świecie). Co prawda okazuje się, że do czasu. Barcelońska Sagrada Familia ma ostatecznie mierzyć 172 m. Ale wróćmy do Ulm – miasto z taką historią zasługuje przecież na grę planszową. Tak też pewnie pomyślał sobie autor – Günter Burkhardt. W Polsce nie jest on raczej zbyt dobrze znany. Mało kto bowiem pewnie słyszał o Kupferlessel Co., Darjeeling czy Chocolatl.

Wróćmy jednak do Ulm. Warto w tym miejscu dodać, że niedługo planowane jest polskie wydaniu gry (maj/czerwiec, wydawnictwo Sharp Games).

Informacje o grze

Autor: Günter Burkhardt
Wydawnictwo: HUCH! & friends (polskie wydanie – Sharp Games – maj/czerwiec)
Liczba Graczy: 2 – 4
Czas Gry: od 60 do 90 minut
Wiek: od 10 lat
Cena: około 140 zł

Michael Menzel

To właściwie wystarcza za wszystko. Przynajmniej mi. Dla mnie jest to najlepszy grafik ilustrujący gry. Każda z jego prac jest wyjątkowa. Co prawda ostatnio niezbyt wiele było o nim słychać, ale okazało się, że żyje i ma się dobrze Zresztą wszystko możecie zobaczyć zarówno na okładce jak i pozostałych zdjęciach.

Co do pozostałych elementów gry, to mamy tu np. trójwymiarową ulmską katedrę. Owszem, okazuje się ona być jedynie stojakiem na żetony. Ale gadżet to niezły i robiący wrażenie. Dodatkowo na szczególny plus zasługują żetony (kafle) akcji – z uwagi na ich grubość. Jak dowiemy się za chwilę, w czasie gry są one suwane (!) po planszy, wrzucane do woreczka, losowane… Tak więc od razu możemy być spokojni – ich jakość (jak zresztą i pozostałych elementów) jest świetna.

Odnośnie pozostałych komponentów nie ma co się rozwodzić. Wszystko jest porządne, estetyczne, dopracowane, logiczne i ergonomiczne.

Tajemnicza szachownica

Tak, tajemnicza szachownica będzie tu pełniła szczególną rolę. Jest ona może ciut mała (raptem 3×3 pola), ale wprowadza bardzo interesujący i wydaje mi się, że nowatorski mechanizm.

Jak w porządnej eurogrze zadaniem naszym będzie gromadzić punkty zwycięstwa. Będą tu one poukrywane w kilku miejscach. Gracze reprezentują rody ulmskie, które wspierać będą rozwój miasta, a może nawet budować katedrę.

Rozgrywka trwać będzie 10 rund. W swojej turze gracz losuje żeton z worka, następnie wsuwa go do szachownicy wypychając jednocześnie inny. W ten sposób “nowy” rząd bądź kolumna wskazują, jakie akcje może wykonać aktywny gracz. Będzie ich więc dokładnie 3.

Teraz kilka słów o rozkładzie planszy i dostępnych akcjach. Ulm leży nad rzeką Dunaj. Po nim poruszać się będą barki graczy. Jedną z możliwych akcji jest wstawianie się do dzielnic miasta (koszt: 2 monety). Jednak będziemy mogli to zrobić tylko w takich dzielnicach, które graniczą z północy lub południa z naszą barką. Dawać nam to będzie różnorakie bonusy: karty, punkty, żetony, pieniądze, dodatkowe przesunięcia barką, zdobycie postaci, która da nam zdolność specjalną.

Pozostałe dostępne akcje:

  • zebranie 1 monety
  • przesunięcie barki (warto wspomnieć, że każde pole mieści maksymalnie jedną barkę, więc jest tu możliwe przeskakiwanie innych)
  • zebranie żetonów z planszy – dokładnie to tych wypchniętych. Szachownica bowiem może się zapchać. A musicie wiedzieć, że dany rząd lub kolumna nie może być przesunięty, jeśli leży w nim już 4 żetony. Każda z takiej akcji pozwala zabrać wszystkie wypchnięte żetony z jednej z sekcji (północnej, wschodniej, południowej lub zachodniej)
  • zdobycie karty (koszt: 2 żetony). Karty zagrać możemy na 2 sposoby: w czasie gry przyniosą nam jakiś wymierny bonus (np. punkty za monety albo za konkretny żeton trochę pieniędzy i przesunięcie barką); możemy też wykorzystać je, by zdobyć punkty na koniec gry. Mamy tu też element zbierania konkretnych zestawów kart, np.: komplet kart z katedrą da nam na koniec aż 18 punktów.

Żeby nie zanudzać szczegółami, dodam jedynie, że mamy tu też wariant zwany zaawansowanym. Okazuje się, że żetony odmierzające rundy kryją po drugiej stronie coś na kształt wydarzeń: np. w tej rundzie przy akcji z monetą otrzymujemy jedną dodatkową lub też na koniec rundy musimy oddać 2 żetony z naszych zasobów (w przeciwnym wypadku stracimy 5 punktów).

Kto na koniec będzie miał najwięcej punktów, wygrywa.

Kto będzie rządził Ulm?

Nie wiem czemu, ale moje pierwsze skojarzenie poszybowało w stronę niemłodych już Filarów Ziemi. Być może chodziło o osobę ilustratora. Być może o obecną trójwymiarową katedrę. A być może o podobieństwo w kwestii wydarzeń.

Ulm to jednak mechanicznie coś zupełnie innego. Nie mamy tu po prostu worker placementu. Autor zaprasza nas tutaj do swoistej gry w grze. Szachownica to naprawdę ciekawy mechanizm. Z jednej strony sami zapewniamy sobie odpowiednie akcje. Z drugiej – możemy wpłynąć na akcje dostępne dla kolejnych graczy. Co prawda gra skazuje nas poniekąd na losowość żetonów dociąganych z worka. Okazuje się jednak, że i na to można coś poradzić: żeton ulmskiego wróbla (symbol miasta). Dzięki niemu możemy wymienić właśnie dociągnięty żeton na jeden z doków. Dodatkowo sporą pomocą są osobistości dostępnej w jednej z dzielnic. Zdecydowanie warto się o nich zatroszczyć, co z pewnością ułatwi nam rozgrywkę.

Poza samą szachownicą być może niewiele rzeczy zaskoczy wytrawnych graczy. Samo chociażby wykorzystanie kart… Zbieranie zestawów? Zagrać teraz za bonus, czy zdobyć punkty na koniec gry? To wszystko już gdzieś się pojawiło. Okazuje się też, że karty w kwestii punktacji pełnią dość istotną rolę. Czasem to nawet 2/3 wszystkich punktów. Owszem można to delikatnie urozmaicać – skupiać się np. na zdobywaniu herbów czy w inny sposób zapewniać sobie punkty z dzielnic. Jest to możliwe, ale mimo wszystko o kartach nie możemy zapomnieć.

Samo Ulm jest skierowane do graczy średniozaawansowanych. Początkującym raczej bym jej nie polecił. Ale ciężar nie jest za duży – w końcu gra zajmuje ok. 60 minut. Decyzji trochę tutaj jest, ale nie powiedziałbym, że są przytłaczające. Mamy tu taki przyjemny posmak kombinowania. Zdecydowanie to mi się w Ulm spodobało. Gra z jednej strony robi wrażenie familijnej, a z drugiej daje o wiele więcej. Można więc tu i pokombinować i odpocząć. 

A jak wygląda sprawa interakcji? Otóż pojawiać się ona będzie w kilku miejscach. Najbardziej oczywiste to szachownica, czyli obszar, gdzie wypychamy akcje, by zrobić miejsce dla nam dogodnych. Niby będziemy się tu starać ustawiać kafelki pod siebie, ale w późniejszych rozgrywkach z pewnością zwrócimy uwagę, by i innym za bardzo w ten sposób nie pomóc. Kolejny obszar to wyścig o dzielnice, gdzie liczba miejsc jest ograniczona (w tym także o postacie). Co więcej? Rywalizacja o karty – wiedząc, co zbierają przeciwnicy możemy podebrać im kartę (np. ze stosu kart odrzuconych). Acha, jest jeszcze ruch po rzece. Wiedząc, gdzie są nasi przeciwnicy, możemy specjalnie poczekać, by w odpowiednim momencie ich wyprzedzić, zwłaszcza, że na każdym polu rzeki może mieścić się tylko jedna barka.

Czy losowość jest tu znacząca? Ma tu spore znaczenie, gdyż i kafelki są dociągane losowo, i karty. Może się czasem wydawać irytujące, że chcemy akurat akcji pływania, której nie dociągnęliśmy z woreczka, nie ma jej na planszy, a nawet nie ma jej w dokach. Dodatkowo plansza jest zablokowana i mamy do dyspozycji tylko jeden określony wiersz czy kolumnę. Tak, to kolejny potencjalny minus. Szachownica ma tendencję do blokowania się. Oczywiście trochę leży to w gestii graczy, którzy mogą (ale oczywiście nie muszą) czyścić wypchnięte kafelki.

Chyba nie wspomniałem tu jeszcze o klimacie gry… Otóż jest to wszystko naprawdę ładnie podane, ale gra właściwie mogłaby traktować o dowolnym mieście i o dowolnej katedrze. Niestety. Mimo wszystko grafiki potrafią przyciągnąć wzrok, a w instrukcji mamy też notkę historyczną o mieście, więc… kto wie? może dla kogoś to będzie wystarczające… 

Wypadałoby też wspomnieć o skalowalności – z czystym sercem polecam konfiguracje 2- i 3-osobową. Troszeczkę ciężej, trudniej (i bardziej chaotycznie) jest w 4 osoby. Gra nie jest wtedy oczywiście niegrywalna, ale dla mnie to już za dużo. 

Podsumowanie

Ulm od samego początku bardzo mi się spodobało. Niby niewiele tu odkrywczych elementów czy mechanizmów, ale gra jest wyjątkowo ciekawa i przyjemna. Zapewnia też zadowalający poziom regrywalności (inne postacie, inna kolejność rund/wydarzeń). Z pewnością miłośnicy solidnego wykonania będą zadowoleni. Do tego oczywiście dochodzą znakomite ilustracje. Do kolejnych plusów zaliczyć też należy przyjazny czas rozgrywki (około godziny) i niezbyt wysoki próg wejścia. 

Czyżby więc gra nie miała minusów? Trochę już o nich wspominałem i z pewnością kilka by się znalazło. Nie jest to jednak aż taki powód, by grę omijać. Ulm bowiem to gra godna polecenia.

Plusy
  • nowatorski mechanizm szachownicy i wypychania kafelków
  • znane mechanizmy połączone w sprawną całość
  • spora regrywalność
  • wysoka jakość, wspaniałe grafiki
  • płynna i dość szybka rozgrywka
Minusy
  • szachownica może się zablokować i zmusić nas do konkretnych ruchów
  • losowość kafelków i kart

Ocena: 4.5 out of 5 stars (4,5 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Sharp Games za przekazanie gry do recenzji.

Łukasz Hapka

Tę i wiele innych gier możesz kupić w dobrej cenie w sklepie naszego partnera – planszostrefa.pl.

Game Details
NameUlm (2016)
ZłożonośćMedium [2.69]
BGG Ranking1364 [7.02]
Liczba graczy2-4
Projektant/ProjektanciGünter Burkhardt
GrafikaMichael Menzel
WydawcaDV Games, HUCH!, R&R Games, Sharp Games and Swan Panasia Co., Ltd.
MechanizmyArea Majority / Influence, Bias, Set Collection, Slide/Push and Victory Points as a Resource
Łukasz Hapka