Wieści z Westeros – Oto moje prawa – opis zestawu fabularnego do Gry o Tron: Gra karciana
Wyjątkowo dotrzymałem słowa i nowy artykuł jest naprawdę szybko. Zapraszam do zapoznania się z wpisem na temat dodatku do Gry o Tron Gra karciana: Oto moje prawa.

Jojen Reed wygląda dość przyzwoicie, choć póki co w Starkach raczej nie zagości. Z chęcią widziałbym go za to w talii Krakenów. Właśnie w niej bardziej przydałby się jego dociąg lub odrzucanie kart pod Eurona. Podstęp z wbudowaną intrygą (małe ptaszki nie zawsze trafiają do Aszki ;P ) też robiłby swoje. Myślę, że znalazłoby się w Starkach dość ciekawych kart, żeby zbudować solidny baner u Greyjoyów (po pierwsze wziąłbym Zmarzniętą Bryłę, żeby brat mi nie wywalał Balona z wyzwania…). Ciekawym połączeniem byłyby też Lwiaki z nowym Tywinem na czele. Otóż jego zdolność pozwala nam podejrzeć dwie karty zawsze, kiedy odrzucana jest dokładnie jedna karta z talii gracza. Wybieramy wtedy jedną kartę i to ją odrzucamy. Korzyść z tego jest dwojaka. Po pierwsze pilnujemy, żeby jak najbardziej skrzywdzić przeciwnika, a po drugie zmniejszamy losowość naszego odrzutu. Bardzo fajne połączenie. Oczywiście największą wadą Jojena jest jego koszt (podatny na pierwszy śnieg) i siła (podatna na naprawdę wiele rzeczy). Jest to jednak klimatyczne podejście, bo opisywany bohater był w książkach bardzo delikatny.

Idealny dodatek do rushowej talii. Wystarczy dodać nowemu Nedowi i mamy dwa nowe grochy gratis co rundę. Inni też nie pogardzą Wilczym królem. Oczywiście najlepszym celem będą postacie z renomą, ale w Starkach nam ich raczej nie brakuje. Do tego fabuła Nawałnica mieczy i naprawdę możemy sprawić przykrość przeciwnikowi.

Świta króla Renlyego jest bardzo ciekawą kartą. Tyrellowie już grają na letnich taliach fabuły, więc świta zazwyczaj będzie miała zwiększona siłę. Niestety, kiedy przeciwnik gra zimową talią, mamy lekko przekichane, bo nie możemy atakować, więc nici z Zastraszania. Tworząc talię musimy mieć zatem na uwadze, z kim będziemy grać. U mnie na zimę są marne szanse, więc nawet nie zastanawiałbym się i brał nową armię bez cienia wątpliwości. Już samo zastraszanie warte jest swojej ceny. Ciekawą rzeczą jest też to, że z kartą Za Sztandar Róży możemy zarobić na Świcie króla Renlyego dwie sztuki złota, co może być fajną kombinacją w odpowiednich okolicznościach. Nie musimy też robić tego od razu. Może po dwóch rundach potrzebujemy zastrzyku w postaci 8 sztuk złota – no problemo. Do tego Olenna, obozowisko – mamy kilka sposobów wstawienia postaci za darmo i opisywana karta wydaje się być idealnym celem. Poza tym mamy do czynienia z kolejna armią, zatem warto wrócić do Zwołania wasali w naszych taliach fabuły.
Grzesiek: O właśnie, nowa armia i może wyciągnę Zwołanie wasali. Problem z tą fabułą był taki, że za naprawdę minimalnie gorsze statystyki mieliśmy np. Wichry Zimy, które dają podwójne roszczenia wszystkim… ale Świta króla Renly’ego i Tyrellowie generalnie pokazują, że i czas na Zwołanie może nadejdzie. Mocnych postaci za 6 w rodzie z Reach prawie brak (poza Randyllem), więc widzę jakiś potencjał, ale czekam na więcej.

Zieloni maja całkiem sporo kart o działaniu podobnym do Donżonu Caswella. Tak dużo, że chyba wszystkich na raz nie wcisną. A po co nam one? A pod Mander, pod nowego króla z jego manią lojalności… ogólnie kontrola dociągu to przyjemna rzecz. To właściwie tyle i aż tyle jeśli chodzi o Tyrellów. Donżon mógłby też fajnie pracować dla Greyjoyów i rybaka wyciągającego kartę ze spodu talii. Wisienką na torcie jest jeszcze nowa agenda “Deszcze Castamere”, która pozwoli nam kolejny raz pogrzebać w czyjejś talii. Gdyby tylko udało się połączyć Tyrellów z Deszczami i Lannisterami, pięknie można by było podrzucać karty Górze, ale niestety się nie da…
Grzesiek: Może jakiś świeży deck Lanni/Tyrell z ustawianiem przeciwnikowi dociągu? Ciekawi mnie też synergia z Nigdy nie stawiam przeciwko rodzinie, chociaż Lannisterowie mają tyle dobrych kart, że już dawno tego wydarzenia nie widziałem.

WOW Karta bestia. Właściwie jedna z lepszych kart w grze. Trudno sobie teraz będzie wyobrazić talię Nocnej Straży bez Murarza z Wieży Cieni. Trzy ikony za dwie sztuki złota? Warunek właściwie jest pomijalny, biorąc pod uwagę ile złomu i gruzu używają nocniki (szczególnie w taliach na obronę muru, gdzie z różnorodnością ikon właśnie zawsze był problem). Jakby tego było mało, przy obecnej puli budowniczych, można by nawet pomyśleć o poszukaniu w swoim śmietniku Daru Brandona. Fakt, że podobnie się wypowiadałem przy Zaprzysiężonych braciach – wtedy był to spory krok w przód. Teraz jestem pewien, że warto Dar mieć w talii.
Grzesiek: No do Daru to się jeszcze nie przekonałem, ale nowy Budowniczy jest potężny. Dobrze pokazuje przeskok między pierwszym i drugim cyklem u Straży: w jednym z pierwszych dodatków mieliśmy Niezaprzysiężonych towarzyszy o koszcie 3, bezużytecznym traicie, sile 2 i jednej wybranej ikonie. Teraz dostaliśmy kartą, która: współpracuje z Darem Brandona i Strażą w Potrzebie, ma prawie bez problemu trzy ikony, po wyczyszczeniu tekstu wciąż zachowuje jedną z nich i do tego jest tańsza. Well done, Design Team.

Nawiedzony Las to prawdopodobnie kolejna wymarzona karta dla obrońców muru. Jeśli nie zrobiliśmy czegoś głupiego, praktycznie gwarantuje obronę przed niebronionym wyzwaniem podczas pierwszego wyzwania w rundzie skierowanego przeciw nam. Moi Greyjoye będą mieli jeszcze trudniej z nocnikami niż mieli dotąd. Wraz z rodową fabułą, mamy właściwie zapewnione dwa pierwsze wyzwania jako bronione (przy Krakenach zazwyczaj to wystarczy). Przy obronie muru znaczy to bardzo wiele i zazwyczaj może posłużyć jako uzupełnienie naszych ikon – dajmy na to mamy zaplecze militarne i w dążeniu do władzy, ale nie mamy jak bronić się przed intrygą – jeśli obronimy dwa pierwsze wyzwania, intryga będzie broniona. Podobnie wiele nowa karta znaczy to dla Willa, który trzymając się blisko lasu nie spadnie tak często jak dotąd – a to przydatna postać jest.
Grzesiek: Kolejna znakomitość dla Straży. Greyjoyom rozwala całą strategię, innym też poważnie szkodzi. Jestem zdziwiony, że Nawiedzony las nie jest unikatem – z tak potężną zdolnością moim zdaniem powinien być.
Byłby gdyby drugi las robił wielką różnicę. Nie robi (tzn. mając dwa możemy sprawić, że nikt nie wygra wyzwania przeciw nam, ale kto będzie atakował z 1 siły przy tej karcie?), więc nie ma potrzeby ograniczać.

Czytając sobie opinie o nowym Stannisie Baratheonie nie mogłem wyjść z podziwu, jak dużo osób uważa tę kartę za dobrą. Po przeczytaniu większej ilości opinii, w oczy rzuca się fakt – wszyscy zwolennicy nowości boją się starego Stasia. Do rzeczy – w obecnej puli królewska wersja Stacha jest totalnie nieprzydatna i do tego za droga. Podobnie jak wersja z podstawki jego zdolność jest obosieczna – minus do siły działa zawsze i także dotyczy naszych jednostek. Dodatkowo ten minus wcale nie jest nam potrzebny – nie pamiętam problemów z wygrywaniem wyzwań władzy tą frakcją. A reakcja? Problemu z wygrywaniem dominacji też łosie raczej nie mają, ale jak to w życiu bywa, czasem i przegrają. Tracą wtedy bezcenną okazję powstrzymania przed wstaniem jednej, nie-lojalnej postaci… Pół biedy, jeśli można by było najpierw klęknąć wybraną postacią. Niestety jest jak jest i jest słabo. Wystarczy trafić na lojalną talię i przekichane. Z resztą większość kluczowych postaci w taliach jest właśnie lojalna, a to one powinny być na naszym celowniku. Poza tym talie na dominację i klękanie to dwie zupełnie różne talie – nowa karta próbuje złapać za ogon naraz za wiele srok. Wspominałem też o zawyżonej cenie? Ja od początku byłem fanem pierwotnej wersji, która nigdy mnie nie zawiodła i zawsze pomagała trzymać w ryzach postacie przeciwnika. Fakt, że mamy coraz więcej fabuł, które usuną ze stołu klęknięte przez nas karty, ale to zmniejsza tylko skuteczność Roberta (i to raczej nieznacznie, chyba że reset stołu będzie następował co rundę). Stach nadal jest w formie.
Grzesiek: A ja nie lubię grać ani z, ani przeciw staremu Stannisowi i nowy mi się podoba, choć z pewnością nie jest kartą must have. Fakt ograniczenia jego zdolności do postaci nielojalnych boli niestety najbardziej w starciu ze Starkami, którzy i tak są chyba najgorszym przeciwnikiem dla Baratheonów. Z drugiej strony, podobnie jak nowy Viserys, niewiele traci przy przeciwniku posiadającym króla, czego nie można powiedzieć o nowych wersjach Robba, Balona czy Renly’ego.
Mała wada to nie zaleta

Błogosławieństwo Czerwonego Boga wygląda bardzo zachęcająco, ale nie jestem pewien czy zawojuje nasze stoły na dłużej. Zdecydowanie jego największą zaletą jest aktywacja Melki lub danie nam możliwości zagrania Widziane w płomieniach, jeśli pechowo ułożył nam się stół i nie mamy żadnego R’hllora przed nami. Bonus siły nie jest zły, ale za dwa złote smoki to rozbój w biały dzień i obawiam się, że opisywana karta często zapychałaby nam rękę – Mel ma ciekawsze aktywatory, a rund w grze aż tak dużo raczej nie ma.
Grzesiek: Rozważyłbym, ale tylko w talii nie-Baratheonowej ze sztandarem.

Karta tego typu wygląda trochę na akt desperacji, a Lannisterowie chyba nie zaliczają się do zdesperowanych. Ostatecznie Tandę Stokeworth mobilizowałbym będąc drugim graczem, żeby przeciwnik nic za swój nieplanowany dochód nie mógł wystawić. Zawsze jest ryzyko, że ma jakieś fajne wydarzenia, ale lepsze to niż pełna pula możliwości. Jeśli gramy na totalne opróżnianie ręki przeciwnika, ten prawdopodobnie i tak będzie miał za dużo złota, a za mało kart – w takich okolicznościach przyrody Tanda powinna sprawić się wyśmienicie.

Świetna karta efektywnie zwiększająca roszczenia intrygi o 1, mieszająca w planach przeciwnika i jeszcze dodatkowo aktywująca nową Cersei. Bez brody prezentuje się świetnie, jest darmowa i bardzo łatwa do aktywacji.
Grzesiek: Dodatek bez chociaż jednej potężnej karty dla Lannisterów jest dodatkiem straconym, nieprawdaż?
Prawda

Grzesiek: Zdolność na pewno warta swojej ceny, ale nie umiem go upchnąć razem z Balonem, Euronem, Victarionem i ekonomią, a żal skreślać któregokolwiek… przy Aeronie na stole przeciwnik będzie musiał poważnie przemyśleć ewentualne odpalenie swojego Valara – nawet jeśli ochroni swoje postaci, zostanie z klęczącym stołem, bez kasy i roszczeń.

Komnata Króla Balona to kolejna genialna karta łupieżców i jedna z lepszych ekonomii w grze. Brak ograniczenia, warunek bardzo łatwy do spełnienia (nawet nie trzeba być pierwszym), brak kosztu, kasa przed właściwym dobieraniem złota – same zalety.

Stanowcze i wyraźne raczej nie. Pyat Pree jest za drogi jak na efekt, który oferuje. Dodatkowo zazwyczaj kart do przeszukania tez dużo nie będzie. jak dla mnie kicha, choć jeśli miałbym gdzieś go wciskać na siłę, to w talii na spalanie, żeby szukał mi Dracarysa/koronki. Tyle, że Aleja czarnego cienia robi to lepiej i taniej.

Vaes Tolorro to bardzo przyjemne miejsce, idealne wręcz do talii na spalanie. Naturalnym celem takich talii są postacie z renomą, zatem nowa lokacja powinna zrobić swoje. Jako że miejsca w dalszym ciągu nie są raczej na celowniku, możemy być w miarę spokojni o los zyskanych żetonów – jeśli nie gramy przeciw Krakenom, powinny zostać na swoim miejscu do końca rozgrywki. Pamiętajmy, że jeśli pechowo to nasza postać z żetonem zginie, Vaes Tolorro ocali przynajmniej część naszej puli zwycięstwa.
Grzesiek: Fajnie będzie przy okazji ocalić coś z ginącego Joraha, jeszcze fajniej z nowego Viserysa, a już w ogóle najfajniej z nowego Viserysa po zagraniu fabuły Krew Smoka. Co prawda z tych trzech kart sam używam tylko Joraha, ale może czas na jakieś nowe eksperymenty

Kolejna bękarcica, zatem jedna ikonka jest raczej dla zmyły. Zasadzka po taniości z Harmena Ullera i kolejna zdolność za przegranie wyzwania (jest łatwiejszy warunek do spełnienia?). Werdykt? Świetna karta. Szczególnie dobrze pomagać będzie swojemu tatusiowi wygrywać z dużą przewagą i nie pozwoli Greyjoyom na wygranie za dużej ilości niebronionych wyzwań.

Spalony słońcem wkurzy niejednego przeciwnika. Po tym jak zabierzemy mu połowę ikon i okaleczymy jak się da, rzuci nam tylko jedno wyzwanie, którym nic nie wskóra Oczywiście niekoniecznie. Dalej będzie mógł zagrywać karty odpalane wygranym wyzwaniem, jednak już samo ucięcie roszczenia jest dobrą karą za zadzieranie ze żmijami – szczególnie kiedy ktoś ma zwiększone roszczenia (właśnie usuwam Atak z ukrycia z talii fabuły :D) Można się obawiać oczywiście Osądu namiestnika, ale przecież nie zawsze jest na ręce przeciwnika.

Bardzo fajna z fabularnego punktu widzenia karta, której koszt możemy obniżyć Morskim traktem (jeszcze w grze go nie widziałem), działa podobnie jak Mirri (zatem sztuczka z Ogarem działa) bez potrzeby brania jakiejkolwiek agendy, przy czym nie zastępuje normalnego roszczenia, a spuszcza dodatkowe lanie i ma aż trzy ikony… Karta marzenie? Bynajmniej. Po pierwsze koszt jest naprawdę konkretny jak na neutralną kartę, po drugie mamy cechę sprzymierzeniec, a zatem Jaquen H’ghar schodzi ze zwykłej Niezgody z poprzedniego małego dodatku. Po trzecie mamy zero elastyczności. Mirri może ma mniejsze możliwości, ale dostosowuje się do sytuacji. Zabójca wybiera cel przy wejściu (jeśli nie ma 3 legalnych celów, może nam być tylko przykro) i potem wybiera cel z dostępnej puli. Dobrze chociaż, że nie ściąga żetonu, jeśli cel zostanie w jakiś sposób ocalony – można rzeźbić w nim dalej. poza tym w czasie, kiedy zaczyna działać Valar, te jego 3 cele mogą szybko zniknąć bez jego pomocy. No i przeciw Lannisterom, bez Osądu Namiestnika nawet bym tego gościa nie wystawiał. Jedna zdrada i zmarnowaliśmy całą kasę. oczywiście, jeśli wszystko ułoży się po naszej myśli, karta może robić wrażenie, jednak sami wiecie jak to bywa z tym układaniem się po myśli ;P
Grzesiek: Jaquena bronić nie będę (niestety, bo pomysł jest bardzo fajny), ale naprawdę nie widziałeś Morskiego Traktu? Ja go widzę ciągle, zastąpił nierodowe lokacje-obniżarki we wszystkich taliach ze sztandarami. Sam Jaquen ma tę jedną (niewielką) zaletę, że po wyczyszczeniu tekstu dalej jest solidną postacią. Tylko że za same ikony i siłę 7 to chora cena, a zdolność jest o wiele za trudna w obsłudze.

Idealna karta pod Dracarys, Koronę ze złota i inne mocarne karty jednorazowego użytku. Równie dobra do odzyskiwania postaci po użyciu fabuły O mały włos (przenoszącej ze stosu zabitych do odrzuconych), która powinna zacząć się właśnie pojawiać w naszych taliach. Dodatkowo może się przydać do przetasowania talii Tyrellów lub naszej, jeśli wiemy, że przeciwnik ułożył sobie nasze karty pod Górę.
Grzesiek: I może się przydać samym Tyrellom i ich licznym wyszukiwarkom.

Król za murem sugeruje, że powinienem przegrywać, a to totalnie nie w moim stylu Ciekawa karta pilnująca, żeby przeciwnik nie mógł znacząco zwiększać swojej przewagi, ale póki co jakoś jej nie widzę – za dużo warunków, za duża cena. Zazwyczaj to ja staram się utrzymywać przewagę, więc ta karta zapychałaby mi rękę.
Grzesiek: Bo grasz Greyjoyami Ja czekam na więcej Dzikich.
Oj tam Ja też czekam, choć póki co mnie nie zachwycają.

Grzesiek: Zacznę nietypowo – uważam, że wbrew wszelkim przewidywaniom i oczekiwaniom Valar Morghulis nie będzie wcale często grany. Wiem, że w pierwszej edycji AGoT LCG (z którą osobistych doświadczeń nie mam) była to podstawowa fabuła, ale o ile się orientuję, wtedy jej statystyki były bliższe przeciętnej. Obecny, drugoedycyjny Valar Morghulis zostawia nas nie tylko bez roszczeń, inicjatywy i rezerwy, ale i z bardzo kiepskimi finansami. Niemniej jednak jego efekt jest potężniejszy od jakiejkolwiek innej fabuły i niemożliwy do zablokowania. Karta drastycznie zmieni sposób gry – skończy się sypanie wszystkich swoich najmocniejszych postaci bez osłon. Ochroniarze w 3 sztukach prawdopodobnie trafią do większości talii (poza Nocną Strażą, która zostaje z ręką w – nomen omen – nocniku). Greyjoyowy sztandar z Kopalniami Żelaza stanie się o wiele bardziej atrakcyjny. Pewnie pojawią się w grze nawet takie karty, jak Magiczny Rytuał Krwi u Targaryenów czy Drzewo Serce z Winterfell u Starków. Nie sposób wymienić wszystkich zmian, jakie zajdą w Grze o Tron, ale to że zajdą, jest pewne… i to tak naprawdę bez konieczności wkładania Valar Morghulis do talii. Podejrzewam zresztą, że dużo ludzi z niego zrezygnuje. Tak czy owak, paradoks polega na tym, że karta, która zabija wszystkich jest najlepszym przykładem na model Living Card Game Po Valarze Gra o Tron już nigdy nie będzie taka sama.
Szczerze mówiąc, zgadzam się w stu procentach. Dodam tylko może, jak bardzo moje ulubione Krakenki ucieszą się z Valara – bardzo Może inicjatywa trochę kiepskawa ale co tam. Poza tym mamy zmniejszenie liczby postaci do naszych niebronionych, sami mamy się czym sejwować, no i wcale tak bardzo nie zależy nam na roszczeniach – niebronione się liczy, szczególnie kiedy mamy Wielkiego Krakena, a z Tronem z Morskiego Kamienia jeszcze zabijemy co przeciwnik zdołał wyłożyć. Jedyny problem to intryga, która jeszcze zyska na znaczeniu. Z pustą ręką po Valarze mamy marne szanse na odrobienie strat.
Tyle na dziś. Do następnego.
Dziękujemy wydawnictwu Galakta za udostępnienie plików kart w wysokiej jakości.
Borys Wołkowiecki
i
Grzesiek Szczepański
Tę i wiele innych gier możesz kupić w dobrej cenie u w sklepie naszego partnera – Planszostrefa.pl
- WarLock Tiles – puzzle dla mistrzów podziemi - 14 września 2020
- Zakochanie. Gra dla dwojga – recenzja - 4 listopada 2019
- KeyForge: Zew Archontów – Pakiet startowy. Recenzja - 3 czerwca 2019