SOL, czyli planszowa gra we flagi. Recenzja

solDziś na łamach Board Times zagościła pierwsza gra z tegorocznego Essen, czyli SOL od Catch Up Games. Jej autorem jest debiutant – Pierre Buty, natomiast grafiki stworzył doskonale znany (m.in. z Pór Roku, Lords of Xidit, Wielkiej Księgi Szaleństwa) Naïade. Ich dzieło zwróciło moją uwagę tematem (w grze wcielamy się w rywalizujących poszukiwaczy skarbów na Wyspie Boga Słońca) oraz, przede wszystkim, możliwością rozgrywki zespołowej. Tryb drużynowy z pojedynczymi wyjątkami (np. Pandemia z dwoma dodatkami, Cyklady + Tytani) występuje właściwie tylko w grach imprezowych i wojennych, toteż niewiele myśląc, zgłosiłem się do recenzji.

Jakie to wszystko jest piękne!

No dobrze, był jeszcze jeden powód, dla którego chciałem zagrać w SOL. Gra jest bowiem wydana prze-pięk-nie! Same ilustracje, jak to u Naïade, są kolorowe i przyciągające uwagę. Do tego fajnym i nietypowym pomysłem jest trójwymiarowa plansza – wyspa, po której się poruszamy, składa się z kilku poziomów (karton do sklejenia – przy czym dwustronna taśma i dokładna instrukcja jest w pudełku, więc złożenie elementów to 5 minut i robimy to tylko raz). Nie wiem, czy zdjęcia dobrze to oddają, ale wyspa (już przygotowana do gry) robi naprawdę dobre wrażenie. Pionki postaci to duże, drewniane dyski. Pozostałe elementy to kilkanaście małych kart, sporo tekturowych żetonów, 14 plansz bohaterów i 2 kostki. Co ciekawe, w pudełku znajduje się też arkusz z zapasowymi żetonami (na wypadek zgubienia pojedynczych sztuk). Ja dostałem również minidodatek, ale nie wiem, czy będzie dostępny w zwykłej dystrybucji.

SOL na razie wydany został tylko w języku francuskim i chociaż zależność językowa nie jest wielka (oprócz instrukcji dotyczy tylko specjalnych zdolności postaci, których stosowanie jest opcjonalne), to warto wziąć ją pod uwagę. Na szczęście wszystkie tłumaczenia na angielski są dostępne na BGG, a gdyby zniknęły, mogę podesłać

Lądujemy na wyspie

Jako się rzekło, SOL jest grą drużynową. Do dwóch rywalizujących ekip (Adventurers Conquistadores) wybieramy po 3 lub po 4 postaci z 7 dostępnych. Jeżeli nie gramy w pełnym składzie (tytuł przeznaczony jest dla od 2 do 8 osób), kontrolę nad nadmiarowymi postaciami sprawuje cała drużyna. Rozgrywka trwa ok. 45 minut i przeznaczona jest dla graczy od 10 roku życia, przy czym zasady są proste, a temat w miarę neutralny, także moim zdaniem z SOL poradzą sobie nawet siedmiolatki.

Każda z postaci posiada trzy współczynniki o wartościach 1, 2 lub 3: punkty ruchu, walki oraz kopania. Niektórzy są bardziej mobilni, inni lepiej sprawdzają się w pojedynkach z przeciwnikami. Gra wykorzystuje system action point allowance, czyli w czasie naszej tury możemy wykonać tyle ruchów, ile mamy przydzielone punktów. Wspinanie się na wyższe poziomy wymaga więcej wysiłku (=zużywamy więcej punktów), możemy jednak “wciągać” za sobą naszych sprzymierzeńców. Kopanie umożliwia zdobycie żetonu odkrycia (po jednym na każdym polu), który poprawia nasze statystyki lub przybliża do ustalenia, gdzie znajduje się skarb. Punkty walki determinują nasze szanse w starciu z rywalem.

Gra dzieli się na dwie części: poszukiwanie skarbu (statuetki Boga Słońca) i ucieczkę. W pierwszym etapie chodzimy sobie po całej wyspie i wykopujemy żetony odkryć, dzięki którym mamy możliwość ustalić, w której z ośmiu losowo ustawionych świątyń znajduje się nasz cel. Jeżeli znajdziemy się na jednym polu z przeciwnikiem, wszczynamy pojedynek, rosztrzygany przez rzut kostkami i dodanie modyfikatorów postaci. Przegrany obraca swój pionek na drugą stronę i do końca swojej następnej tury ma mniej możliwości ruchu. Każdy wykopany żeton skarbu pozwala zagrać kartę, która określa kolor/kształt/rodzaj świątyni, w której zakopany jest posążek. Po odkryciu ostatniego umieszczamy we właściwym miejscu na planszy statuetkę i od tego czasu zaczyna się klasyczny wyścig – kto pierwszy ją zabierze i doniesie do jednego ze swoich pomostów.

Łap i w nogi!

Rozgrywka w SOL bardzo przypomina terenową grę we flagi: dzielimy się na dwie drużyny, biegamy sobie po okolicy, zbijając przeciwników i musimy zdobyć trofeum, a następnie zanieść je do naszej bazy. Niestety, już od pierwszej rozgrywki odniosłem wrażenie, że pierwsza część gry nie ma za wielkiego sensu. Ok, możemy zbierać żetony wspierające naszą postać, ale są one jednorazowe, a orzechowywać można najwyżej 2 lub 3, także nie wpływają aż tak bardzo na rozgrywkę. Z kolei odkrywanie skarbu jest bardzo mało premiowane – niby pozwala wybrać świątynię, w której znajdziemy nasze ostateczne trofeum, ale – po pierwsze – obie drużyny widzą zagrywane karty i mogą się ustawić w kluczowym miejscu, a po drugie – tak naprawdę… wszędzie jest bardzo blisko. Możliwość poruszania się pomiędzy pomostami pozwala w ciągu jednej tury przeskoczyć prawie pół planszy. Być może nie byłby to taki problem, gdyby nie to, że statuetkę jest po prostu bardzo łatwo przejąć. Co najmniej trzy razy zdarzyło się, że jedna z drużyn poodkrywała 90% żetonów na planszy, przejęli statuetkę, po czym zostali tuż przed końcem obrabowani i przegrali. Troszkę wyolbrzymiam problem, niemniej współgracze też to zauważyli – gramy 45 minut, a wszystko może się rozstrzygnąć w ostatnich pięciu.

Kuleje też to, co mnie przyciągnęło do SOL – czyli aspekt grania drużynowego. Fajnie, że postaci mogę się przyciągać na planszy i efektywniej wykorzystywać swoją pozycję, natomiast faktem pozostaje, że najlepiej grało mi się w… 2 osoby, samemu kontrolując cały zespół. Może wynika to z faktu, że gracze nie posiadają żadnych tajnych zasobów (karty znają wszyscy)? A może z tego, że pojedyncza postać ma po prostu bardzo mało do zrobienia? W skrajnym przypadku w swojej turze możemy się ruszyć o pole lub dwa i tyle. Ok, rozgrywka przebiega szybko, ale opcji nie jest na tyle wiele, żeby o nich nadmiernie dyskutować. SOL cierpi na podobny problem, co np. Listy z Whitechapel, w które teoretycznie można grać w 6 osób, ale większość osób (w tym ja) uważa, że narady między policjantami wydłużają grę i najlepiej gra się jeden na jednego.

Poziom wyżej…

…jest lepiej. Gra oferuje wariant zaawansowany i muszę przyznać, że w dużej mierze ratuje on ten tytuł. Zmienia się właściwie niewiele – tyle, że każda postać dostaje dodatkową zdolność – ale to znacząco przedłuża żywotność SOL i wpływa na strategię. Dalej nie wydaje mi się, żeby pierwszy etap rozgrywki specjalnie wpływał na ostateczny wynik, ale gra trochę przestaje przypominać bezcelowe bieganie w kółko. Dla przykładu Yao z drużyny Adventurers* jest dużo silniejszy w terenie leśnym, więc może tam czyhać na przeciwnika; z kolei Cabeza Conquistadores za dwa symbole łopaty może kopać na sąsiednim polu, co jest przydatne zwłaszcza w terenie górskim. Ponieważ obie strony mają do dyspozycji po 7 postaci (i nie są symetryczne), a w czasie jednej partii korzystamy z 3 lub 4, liczba kombinacji jest całkiem spora. W wariancie zaawansowanym dużo bardziej bolesne jest też przegranie walki, ponieważ nasi bohaterowie okresowo tracą swoje umiejętności.

 

 

Bardzo też doceniam minidodatek ze specjalnymi żetonami, które podmieniamy z oryginalnymi. Do gry wchodzą zarówno skarby potężniejsze od standardowych, jak i – przede wszystkim – pułapki, co sprawia, że już nie chcemy bezmyślnie rozkopywać wszystkiego, co nam się nawinie. Przy używaniu rozszerzenia przydaje się bardzo bohaterka z niebieskiej drużyny – Zia – która za punkt ruchu może podejrzeć dowolny żeton na planszy.

Do brzegu!

Zmierzając do podsumowania – osobiście się nieco na SOL zawiodłem. To, co miało ją wyróżniać – możliwość grania drużynowego – nie porywa. Gra jest bardzo lekka, mocno losowa i nieco schematyczna (w końcu mapa zawsze wygląda tak samo), ale z drugiej strony, wiele zyskuje w wariancie rozszerzonym. Warto też zainteresować się minidodatkiem, który wprowadza pewną pozytywną dawkę niepewności do naszej gry.

 

 

Z mojej perspektywy, SOL raczej nie zostanie na półce, bo w podobnej kategorii wagowej mam gry ciekawsze, a grywam przeważnie z dorosłymi. Wydaje mi się jednak, że to może być naprawdę niezły tytuł dla jakiejś rodziny – podział na drużyny sprawia, że po jednej stronie stołu może zasiąść rodzic z małym dzieckiem i w razie czego lekko mu podpowiadać, a zasady i tak trudne nie są. Szata graficzna jest naprawdę bardzo atrakcyjna i dla ludzi, którzy “kupują oczami”, może być czynnikiem decydującym. Czyli – dla mnie to taki średniaczek,  niespecjalnie zepsuty, ale i niespecjalnie porywający, lekko naciągane 6/10 w skali BGG.

*nie tłumaczyłem nazw drużyn, bo o ile Konkwistadorzy jeszcze jakoś brzmi, o tyle “Poszukiwacze przygód” brzmi głupawo i pretensjonalnie. A może macie jakiś alternatywny pomysł?

 

Plusy
  • przepiękne grafiki, porządne wydanie
  • proste zasady
  • zróżnicowanie postaci
  • brak przestojów
Plusy / minusy
  • wszystko rozstrzyga się w drugim etapie gry
Minusy
  • schematyczność rozgrywki
  • lepiej grać po prostu w dwie osoby
  • wariant podstawowy jest zbyt monotonny

Ocena: 3 out of 5 stars (3 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Catch Up Games za przekazanie gry do recenzji.

Grzegorz Szczepański

Wiele innych gier możesz kupić w dobrej cenie w sklepie naszego partnera – planszostrefa.pl.

Game Details
NameSOL (2016)
ZłożonośćMedium Light [1.83]
BGG Ranking9117 [6.19]
Player Count (Recommended)2-8 (2-4, 4-8)
Projektant/ProjektanciPierre Buty
GrafikaXavier Gueniffey Durin
WydawcaBlackrock Games, Catch Up Games, Evrikus and SD Games
MechanizmyAction Points, Dice Rolling, Team-Based Game and Variable Player Powers
Grzegorz Szczepanski