Gdy nie ma z kim grać – karcianki i planszówki na PC cz.3 Karty inaczej

Część 1

Część 2

Ostatnio zająłem się karciankami, za to dziś chciałbym przedstawić dwie gry, które wykorzystują karty, jednak w nieco innym sposób, niewątpliwie wyróżniając się na rynku. 

 

Biegnij, póki możesz!  Chronicle: Runescape Legends

Gra oficjalnie wystartowała w maju 2016 roku. Bazuje ona na marce Runescape – jednej z najpopularniejszej gry MMO na świecie. Obecnie Runescape Legends nadal znajduje się we wczesnej fazie rozwoju, także zmiany i rebalanse są bardziej niż pewne.

O co w grze chodzi? Za pomocą dostępnych kart układamy tor, po którym będzie poruszał się nasz bohater. Przeciwnik również układa swój tor. Naszym zadaniem jest pokonanie drugiego gracza (tj. zbicie jego punktów życia do zera). W tym celu przebijamy się przez 5 rund (zwanych rozdziałami) by ostatecznie zmierzyć się w pojedynku… zakładając że przeciwnik przeżyje tak długo.

W każdej rundzie możemy zagrać do czterech kart z naszej ręki. Mogą być to karty potworów lub tzw. karty wsparcia (support)rozwijające atak naszej postaci czy też atakujące przeciwnika.

Do dyspozycji mamy obecnie szóstkę bohaterów – każda postać posiada swoje własne karty unikalne, które uzupełniamy kartami neutralnymi wspólnymi dla wszystkich.

W samej grze jest więcej interakcji i planowania niż się początkowo wydaje. Bez zaplanowania kolejnych akcji i przewidzenia tego, co przeciwnik może zagrać nie mamy większych szans na zwycięstwo.

Sklep wewnątrz gry nie nastawia się na P2W, kolejne pakiety kart nie są zbyt drogie (biorąc pod uwagę nagrody za dzienne logowania i codzienne misje).

screen-shot-09-21-16-at-10-49-am

Runescape: Legends wygląda schludnie, a karty przyzwoicie, jednak wykonanie mogłoby być znaczenie lepsze. Jednakże rozumiem, że taki styl graficzny nawiązuje do grafiki Runescape MMO.

Za co cenię Runescape: Legends? Głównie za prostotę mechaniki, która jednak nie jest zepsuta zbyt potężnymi kartami (choć nie powiem, że nie zdarzają się irytujące sytuacje albo okrzyki “skąd on ma taką kartę?!”). Na dodatek gra posiada dość dużą bazę graczy, więc nie czekamy długo na kolejne starcia. Sama rozgrywka również nie trwa przesadnie długo.

Gra jest dostępna również w polskiej wersji językowej (screeny pochodzą z angielskiej, moje uszy nie znosiły dobrze polskich aktorów podkładających głosy pod postacie).

 

Lochy, smoki i pizza. Card Hunter

 

Card Hunter jest dostępny od lipca 2015 roku na platformie cyfrowej Steam. Sama rozgrywka to potraktowana z przymrużeniem oka i w dość stereotypowy sposób sesji RPG kierowanych przez Mistrzów Gry. Mamy tu więc rozgrywkę wstydliwych okularników i przerwy na pizzę pomiędzy kolejnymi sesjami.

Sama gra jest ciekawym mixem karcianki i gry taktycznej, jednak nie można jej porównać z grami przedstawionymi przeze mnie w pierwszej części cyklu (Duelyst i Faeria). Tutaj rozgrywka wygląda zgoła inaczej – w każdej rundzie możemy zagrać karty odpowiadające akcji naszej postaci (ruchu, ataku bądź wsparcia) lub skorzystać z karty obrony (co dzieje się automatycznie). Samych kart w ciągu rozgrywki nie możemy kumulować – przed rozpoczęciem kolejnej tury możemy mieć maksimum dwie karty na ręce.

Rozgrywka dzieli się na dwa tryby – kampanię dla pojedynczego gracza oraz multiplayer w którym możemy zmierzyć się z innymi graczami. Osobiście polecam najpierw skończyć kampanię.

Po stworzeniu naszych postaci możemy ruszać w bój. W czasie kampanii walczymy z przeróżnymi wrogami – demonami, nieumarłymi, wielkimi jaszczurami czy rycerzami. Przeciwników z pewnością nie zabraknie

Po każdej walce otrzymujemy skrzynię ze skarbami zawierającą losowe przedmioty dla naszych postaci. Zmiana ekwipunku nie odbija się jednak na naszych statystykach – po prostu mamy do dyspozycji inne karty podczas rozgrywki. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, często wymagające od nas dostosowywania taktyki i broni pod przeciwników – nie zawsze potencjalnie “najwyżej poziomowy” sprzęt jest najlepszy.

Za co cenię Card Huntera? Za ciekawy pomysł sprzedany w zjadliwym sosie oraz wymóg kombinowania. Oczywiście gra nie jest wolna od wad – może się zdarzyć, że przez 2-3 tury jedynie uciekamy, bo dostaliśmy tragiczne karty. Minusem jest także przewaga graczy płacących – mają oni dostęp do specjalnych poziomów oraz dostają jeden przedmiot bo walce więcej. Nie jest to przeszkoda nie do przeskoczenia, ale kłuje w  oczy.

Gra jest dostępna w języku angielskim

 

Następne spotkanie będzie powrotem do klasyki

 

Piotr Kędzierski

Piotr Kędzierski