W cieniu tronu. Na niespokojnym dworze. Recenzja
Popularność serialowej Gry o Tron jest ogromna. Na jego bazie powstało już kilka gier planszowych i komputerowych. Patrząc na pudełko, na którym widzimy tron nad którym siedzi kruk, byłem przekonany, że będę miał do czynienia z tytułem nawiązującym do serialu. Nic bardziej mylnego, gdyż W cieniu tronu nie ma nic wspólnego ze światem wykreowanym przez Martina i wydaje się, że tytuł jest wyłącznie chwytem marketingowym.
Spis treści
Zawartość pudełka
Utrzymane w stonowanej kolorystyce pudełeczko zawiera 82 karty, 4 bardzo przydatne karty pomocy oraz składaną w harmonijkę instrukcję. Obrazki na kartach wyglądają bardzo dobrze. Może nikogo nie doprowadzą do ekstazy, ale są bardzo ładne, estetycznie narysowane i wytwarzają specyficzny klimat dworu z końca średniowiecza. Troszkę żałuje, że rewersy nie są w kolorze pudełka, ale to już moje marudzenie.
Sama instrukcja sprawdza się przyzwoicie, chociaż harmonijkowy układ utrudnia zapoznanie się z nią. Całość oczywiście jest dostępna w języku polskim
Zasady
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów zwycięstwa pod koniec gry. Otrzymujemy je poprzez zbieranie zestawów takich samych kart. W grze istnieje 9 rodzajów kart, a każda z nich ma inną moc. Specjalne moce kart dzielą się na trzy typy: ofensywne, defensywne i ograniczające. Moce ofensywne (dla kart o wartości 1-5) dają nam możliwość manipulacji odkrywanymi kartami, moce defensywne (dla kart 6-7) chronią przed akcjami wrogich graczy, a ograniczające (dla kart 8-9) wręcz przeszkadzają nam w działaniu. Rozgrywka opiera się w głównej mierze na mechanice push your luck – na początku swojej tury gracz odkrywa pojedynczo do pięciu kart ze stosu talii, po każdej z nich decydując, czy odkryć następną. Jeżeli odkrywana karta ma wartość niższą lub tożsamą (w takim przypadku możemy odrzucić jedną z kart przeciwnika) z ostatnio odkrytą kartą, to możemy kontynuować odkrywanie, jeśli wartość jest wyższa – wszystkie karty zostają odrzucone i przechodzi się do tury następnego gracza. Po zakończeniu odkrywania kart gracz może dokonać dwóch akcji: zatrzymać odkryte karty przed sobą lub wymienić karty – zabiera się wtedy jedną z kart innego gracza, natomiast “pokrzywdzony” przeciwnik może dobrać jedną z odkrytych przez nas kart. Pozostałe trafiają na stos kart odrzuconych. Rozgrywka trwa do momentu pojawienia się karty zakończenia gry.
Wrażenia z rozgrywki
Kluczem do sukcesu jest umiejętne zarządzanie naszymi kartami. Dzieje się tak dlatego, że z 9 rodzajów kart możemy w danym momencie posiadać zaledwie ich 5 rodzajów. Jest to o tyle trudne, że karty o niskiej wartości posiadają z reguły najlepsze moce, natomiast dadzą nam mniej punktów na koniec rozgrywki (punktuje każdy stos, na którym znajdują się przynajmniej dwie karty tego samego rodzaju zgodnie ze swoją wartością nominalną). Po kilku partiach można znaleźć optymalną taktykę, jednak interakcja między graczami potrafi skutecznie pokrzyżować szyki.
Rozgrywka skaluje się dość dobrze. Da się spokojnie grać na dwie osoby, jednak sama rozgrywka jest zdecydowanie bardziej emocjonująca przy większej ilości graczy, gdyż większego znaczenia nabierają karty defensywne i wreszcie jest sens zbierania dużych stosów kart – w końcu tylko właściciel największego stosu może używać zdolności specjalnych.
Ciekawie rozwiązano również moment zakończenia rozgrywki – nie jest on znany, kartę zakończenia gry należy wtasować w stos kart odrzuconych. Po ich powrocie na stół gramy do momentu wyciągnięcia owej karty. Zmusza nas to do stałego utrzymywania przynajmniej dwóch, trzech kart na stosach.
Sam czas rozgrywki może się przez to nieco wydłużyć, ale wydaje się, że nawet ekipa “myślicieli” zmieści się w widełkach 30-45 minut.
Podsumowanie
W cieniu tronu to gra zaskakująco przyjemna. Mimo dość prostych zasad daje spore możliwości kombinowania. Wbrew pozorom nie chodzi w niej o “układanie stosików dla siebie” (choć można zagrać bezkonfliktowo, tylko czy sprawi to radość?), ale o wykorzystanie możliwości interakcji między graczami. Bez wymian i odrzucania kart nie ma co myśleć o zwycięstwie.
Jako filler W cieniu tronu spisuje się świetnie i zawsze chętnie w niego zagram.
Jak oceniam?
3,5/5 to wysoka ocena, oznacza dobry tytuł, w który chętnie zagram. Posiada on pewne wady, jednak nie są one zbyt uciążliwe.
- przyjemne dla oka grafiki
- możliwości taktyczne
- dobrze się skaluje
- niski próg wejścia
- mechanizm push your luck nie każdemu przypadnie do gustu
- nie znamy momentu zakończenia rozgrywki
- po kilku partiach możemy mieć już oklepaną taktykę
Ocena: (3,5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Fox Games za przekazanie gry do recenzji.
Piotr Kędzierski
Game Details | |
---|---|
Name | Behind the Throne (2016) |
Złożoność | Medium Light [1.92] |
BGG Ranking | 8199 [6.23] |
Liczba graczy | 2-4 |
Projektant/Projektanci | Oleksandr Nevskiy and Oleg Sidorenko |
Grafika | Denis Martynets |
Wydawca | IGAMES, 2Geeks, Ares Games, FoxGames and Planplay |
Mechanizmy | Line Drawing, Open Drafting, Push Your Luck, Set Collection and Take That |
- Wiarusi. Przeżyć Wielką Wojnę – recenzja - 27 kwietnia 2017
- La Cosa Nostra. To nic osobistego. To czysty biznes – Recenzja - 30 marca 2017
- 10 minut. Bang, nie żyjesz! – recenzja - 8 marca 2017