This War of Mine – rzut okiem z Boardmanii

TWOMThis War of Mine to gra niezwykła. Tak, od tego trzeba zacząć. Nie mówię tu o niezwykłości oprawy graficznej, adaptacji gry komputerowej na planszówkę, nie mówię też o temacie…

Niezwykłe w tym całym doświadczeniu gry jest to, że jesteśmy wrzucani “żywcem” w wojnę. Jako cywile jesteśmy gdzieś obok zmagań. Ale dotyczą nas one dość mocno. 

Gracze w pełnej kooperacji są zmuszeni do naprawdę trudnych moralnie wyborów. Ale… Wybory mają swoje konsekwencje. Nie jest to losowe, nie jest to bezsensowne. Wszystko jest tu fabularnie mocno przemyślane.

W This War of Mine miałem przyjemność zagrać na lubelskim Festiwalu Board Mania. Jej trzecia edycja właśnie się toczy. Przez cały sierpień (!) można odwiedzać Centrum Kultury. Szczególnie w weekendy są dodatkowe eventy: spotkania z autorami, wydawcami, konkursy etc. Dzisiaj Lublin odwiedził Michał Oracz. Przywiózł ze sobą nową frakcję do Neuroshimy Hex, ale głównie This War of Mine

Zanim bardziej szczegółowo omówię rozgrywkę kilka zdań wstępu. Pomimo tego, że gra została już ufundowana na kickstarterze, to nie jest jeszcze zamknięta. Proces developmentu wciąż trwa. Nawet w dniu wczorajszym grę testował Adam Kwapiński (z FGH), którego propozycje poprawek mają wejść do finalnej gry. Cały czas więc tytuł się zmienia, ewoluuje.

Co musicie wiedzieć o This War of Mine? Michał Oracz sporo nam opowiadał, że nie chciał tu czegoś zwykłego, prostego. Przede wszystkim zależało mu na przeniesieniu pewnych doświadczeń wyjętych z RPG. Gra więc jest mocno ukierunkowana na fabułę i klimat. Mamy tu więc wojnę wraz ze wszystkimi jej odcieniami. Gracze chowają się w jakimś prawie zrujnowanym domu, gdzieś obok snajperzy, maruderzy, cywile… Wszyscy chcą przeżyć, nie ma jedzenia, zmęczenie rośnie, do tego jeszcze spada morale. To jednak nie koniec – gra wymusza także w czasie rozpatrywania wydarzeń podejmowanie wyborów moralnych. W naszej rozgrywce znaleźliśmy w czasie wyprawy poza dom płaczące dziecko. Gdzieś przysypane śmieciami, obok zwłoki starca i porzucone rzeczy, jedzenie. Co robicie: zabieracie dziecko ze sobą (trochę waży, więc sporo innych rzeczy nie zabierzemy ze sobą; potem możemy się spodziewać, że trzeba je będzie karmić…) czy zostawiacie? Jak postąpisz wobec umierającego na śmietniku dziecka? Dasz mu zginąć? Czy jednak zabierzesz jedzenie, byś ty sam mógł przetrwać?

Wybory, wybory, wybory… Do tego kilka scenariuszy… Do tego księga skryptów, czyli ok. 1000 różnych wydarzeń, które zmieniają każdą rozgrywkę. 

Gra jest dość prosta mechanicznie. Skonstruowana została w ten sposób, by po otwarciu pudełka i rozłożeniu kilku elementów, można było zacząć grę. W pierwszej (pełnoprawnej) rozgrywce (bynajmniej nie tutorialowej) uczymy się po prostu stopniowo poszczególnych elementów. Sporo zasad znajdziemy na kartach w momencie ich rozpatrywania. Dodatkowo postępujemy krok po kroku wykonując akcje wskazane w dzienniku, który po prostu prowadzi nas za rękę. Gra jest podzielona na rundy/dni. Te zaś na fazę dnia i nocy. W ciągu dnia możemy np. doprowadzać dom do porządku, wynajdować nowy sprzęt, czy nawet wyjrzeć na chwilę na zewnątrz. W nocy zaś albo odpoczywamy, albo ruszamy na łowy – to wtedy możemy znaleźć sporo jedzenia/sprzętu, ale także spotkać niebezpiecznych ludzi czy nawet zginąć. Niebezpieczeństwo czai się gdzieś tam w mroku, ale nie ma co siedzieć z założonymi rękami.

Inną ciekawostką gry jest możliwość zapisu stanu rozgrywki. Za pomocą kilku elementów i sprytnego systemu możemy grę spakować w minutę, a następnie w minutę rozłożyć. Z uwagi na to, że cały scenariusz jest planowo rozłożony na 3 rozgrywki, będziemy raczej zmuszeni do takiego właśnie pakowania. 

Pełna kooperacja w czasie gry powoduje, że gracze mogą płynnie odchodzić i dochodzić do stołu. Dodatkowo nie jesteśmy ograniczeni pudełkowym “do 4 graczy”. My graliśmy w 8 osób, gdzie na koniec zostało 3. System opiera się po prostu na podejmowaniu kolejnych decyzji przez kolejnych graczy. Wspólnie dyskutujemy, ale tylko aktywny gracz może dotykać komponentów. 

Na koniec dodam, że nie mogę się doczekać finalnego produktu. Po tym, co mówił Michał Oracz jestem pewny, że będzie to dopracowany i dopieszczony tytuł. Gra będzie pewnie trochę kosztowała, ale płacimy za: figurki, sporo kart, znaczników… Będzie tego trochę. Z pewnością wojna i bardzo mocne odzwierciedlenie tego klimatu nie będzie wszystkim odpowiadać, ale: nie jest to gra o niczym. This War of Mine to zupełnie nowe doświadczenie w grach planszowych – bogate w klimat, bogate w trudne wybory, zadajemy sobie tutaj sporo ważnych pytań. Nie jest to więc w żadnym wypadku liczenie, optymalizowanie, blefowanie etc. Ja po rozgrywce autentycznie doświadczyłem, jak bardzo bezsensowna i degradująca jest każda wojna…

Sam tytuł bardzo gorąco polecam. Czegoś takiego jeszcze nie było…

Poniżej kilka zdjęć:

 


Game Details
NameThis War of Mine: The Board Game (2017)
ZłożonośćMedium [3.31]
BGG Ranking184 [7.78]
Player Count (Recommended)1-6 (1-3)
Projektant/ProjektanciMichał Oracz and Jakub Wiśniewski
GrafikaPiotr Gacek, Maszrum, Paweł Niziołek, Michał Oracz and Jakub Wiśniewski
WydawcaAwaken Realms, 11 bit studios, Albi, Ares Games, Asmodee, CrowD Games, Edge Entertainment, Elznir Games, Galakta, Galápagos Jogos, MYBG Co., Ltd., Pendragon Game Studio and Summon Games
MechanizmyAction Points, Cooperative Game, Dice Rolling, Events, Grid Movement, Narrative Choice / Paragraph, Push Your Luck, Role Playing, Scenario / Mission / Campaign Game, Simulation, Solo / Solitaire Game, Storytelling, Variable Player Powers and Worker Placement
Łukasz Hapka