Villagers & Villains – The Borderlands, czyli przygraniczne harce. Recenzja
Warning: simplexml_load_string(): Entity: line 1: parser error : Start tag expected, '<' not found in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268
Warning: simplexml_load_string(): Incorrect integer value: 'Not Ranked' for column `imaginc_meeplelikeusapi`.`Game in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268
Warning: simplexml_load_string(): ^ in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268
Warning: simplexml_load_string(): Entity: line 1: parser error : Start tag expected, '<' not found in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268
Warning: simplexml_load_string(): Incorrect integer value: 'Not Ranked' for column `imaginc_meeplelikeusapi`.`Game in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268
Warning: simplexml_load_string(): ^ in /home/u238694/domains/boardtime.pl/public_html/wp-content/plugins/meeple-like-us-boardgamegeek/bgg.php on line 268
Krzyczące dzieci wpadły z impetem do chaty. “Mamo, Mamo!” – dopadły Izabeli i zaczęły tarmosić ją za sukienkę.
“Co się stało?” – odłożyła trzymaną w dłoni łyżkę, jednocześnie próbując oswobodzić się z uścisku dzieci.
“Przyjechał! Już jest! Chodź szybko” – rozentuzjazmowane dzieci wykrzykiwały jeden krótki komunikat po drugim.
Izabela uśmiechnęła się do nich i pogłaskała po głowach. Spojrzały na nią z nadzieją w oczach i kiedy dostrzegły, że kiwa twierdząco głową, pisnęły z radości i ścisnęły ją jeszcze mocniej. “No już dobrze, dobrze! Bo mnie zaraz udusicie. Chodźmy zobaczyć co przywiózł tym razem.”
Obwoźny handlarz odwiedzał ich wieś tylko dwa razy w roku. Nic dziwnego, że jego pojawienie stanowiło więc nie lada atrakcję. Mieszkańcy wylegali wtedy ze swoich domostw i tłumnie ściągali na łąkę, gdzie handlarz rozkładał zawsze swój kram. Podobnie było i tym razem. Gdy Izabela dotarła z dziećmi na miejsce, tłum ludzi kłębił się już wokół handlarza. Do jej uszu dotarły wykrzykiwane przez niego słowa: “Macie dość bólu pleców po pracy w polu? Ta maść wam pomoże. Jedna tubka wystarczy wam na kilka miesięcy!”. Nabywca znalazł się w zasadzie błyskawicznie.
Izabela uśmiechnęła się i podeszła nieco bliżej. Handlarz musiał posiadać przecież coś prawdziwie wartościowego…
Strefa przygraniczna – idealne miejsce na nową osadę
W październiku ubiegłego roku, sporo czasu spędziłem nad Villagers & Villains – grą autorstwa C. Aarona Kreadera, którą nieco wcześniej otrzymaliśmy w Board Times celem przygotowania recenzji. Efektem był tekst (KLIK), w którym mogliście zapoznać się zarówno z opisem tego, co powinniśmy znaleźć w pudełku z grą, jak i z jej mechanizmami i wrażeniami z rozegranych przeze mnie partii. Ponieważ czas rozgrywki jest w przypadku tej gry nad wyraz przyzwoity (~30 minut), to od tamtych chwil, z dosyć dużą regularnością lądowała na moim stole. To, co zmieniło się jednak od momentu, gdy na naszej stronie pojawiła się recenzja, to liczba i rodzaj kart, z których korzystałem. Wszystko za sprawą interesującego, dodatkowego pakietu kart, pochodzącego z jednego z rozszerzeń do Villagers & Villains – The Borderlands.
Dodatek pojawił się na rynku jeszcze w 2014 roku i podobnie, jak w podstawowej wersji gry, autorem kart – zarówno ich treści jak i ilustracji, jest przywołany już na wstępie C. Aaron Kreader.
Karty utrzymane są w takiej samej konwencji, jak dotychczasowe. Co za tym idzie znajdziemy na nich angielskie opisy. Nie będzie to na na szczęście żadną przeszkodą w rozgrywce bo, w Villagers & Villains karty (co do zasady!) trafiać będą do gry w sposób jawny. Wystarczy więc, aby chociaż jedna z osób biorących udział w zabawie, znała angielski.
Nowe karty, nowe możliwości
Villagers & Villains – The Borderlands, to rozszerzenie formatu mini. Z racji swoich niewielkich rozmiarów zostało wydane w przezroczystym opakowaniu wielkości podobnej do małej karcianki. Kartonowa wkładka z jednej strony zawiera krótki opis rozszerzenia i trzy grafiki kart, które znajdziemy pośród tych, które składają się na dodatek. Z drugiej strony znajdziemy z kolei niezwykle klimatyczną ilustrację i dobrze wyeksponowany tytuł. Trzeba przyznać, że autor gry C. Aaron Kreader, ma niezłą rękę do grafik. To one w dużej mierze budują klimat podstawowej wersji Villagers & Villains i analogicznie jest w przypadku opisywanego rozszerzenia.
W opakowaniu znajdziemy 22 nowe karty. Konkretne będzie to:
- 6 nowych mieszkańców osady,
- 7 nowych kart wyzwań,
- 5 nowych budynków,
- 4 nowych bohaterów.
Przyjrzyjmy im się teraz po kolei i sprawdźmy co ciekawego mogą wnieść do naszych rozgrywek.
Pierwszym z nowych mieszkańców jest grabarz.
Każda osada, a już w szczególności taka, która leży w okolicach granicy, powinna posiadać jegomościa parającego się tą profesją. Grabarz pozwala na “reaktywację” dowolnej karty mieszkańca, znajdującej się na stosie kart odrzuconych i na jej ponowne umieszczenie na wierzchu talii. Całkiem sympatyczna umiejętność, zwłaszcza wtedy, gdy jako pierwsi rozgrywać będziemy najbliższą turę. Minusem jest to, że grabarz nie paruje się z żadną inną kartą. Z końcem gry będzie więc warty tylko jeden punkt.
Podobną kartą jest archeolog.
Droższy (3 jednostki złota), ale i dający punkt więcej od grabarza pozwala na wygrzebanie ze stosu kart odrzuconych dowolnej karty budynku i umieszczenie jej na wierzchu talii. Analogicznie jak w przypadku grabarza ta zdolność przyda nam się najbardziej wtedy, gdy w kolejnej turze będziemy działać jako pierwsi. Sporadycznie, ale to już będzie bardzo sytuacyjne, może okazać się również, że będziemy chcieli zamulić w ten sposób talię, przywracając do gry jakąś słabszą kartę.
Trzecim nowym mieszkańcem osady jest rekruter.
Kosztuje trzy jednostki złota, ale jest warty na koniec gry tylko jeden punkt. Nie paruje się przy tym z żadną inną kartą. Rekruter posiada jednak wyśmienitą umiejętność. Pozwala na rekrutację z wierzchu talii zamiast rzucając kostką. Na stole leżą same zagrożenia, których wolelibyśmy uniknąć? Proszę bardzo – rekruter nam na to pozwoli. Na stole leżą same marne karty, a my wolelibyśmy jakiś drogi budynek lub nowego mieszkańca? Mając rekrutera możemy zaryzykować i dobrać kartę z wierzchu stosu. To jedna z ciekawszych kart w całym dodatku.
Następny jest hazardzista.
Bez problemu wystawimy go w naszej osadzie bo kosztuje raptem jedną sztukę złota. Nie da nam wprawdzie punktu zwycięstwa (chyba że sparujemy go z kasynem), ale pozwoli na dywersyfikację naszego dochodu. To, ile sztuk złota zarobimy dzięki obecności hazardzisty w naszej osadzie, będzie bowiem każdorazowo zależne od wyniku rzutu kostką. Jeżeli nam się poszczęści i wyrzucimy 5 lub 6 oczek, to naszą kasę zasilą aż dwie sztuki złota. Może się jednak również okazać, że hazardzista narazi nas na straty. Gdy wyrzucimy jedno oczko, to będziemy zmuszeni wydać jedną sztukę złota! Podoba mi się działanie tej karty bo jej zdolność jest świetnie powiązana z tytułem.
Piątym mieszkańcem jest obwoźny handlarz.
Patrząc na jego facjatę osobiście nie miałbym ochoty z nim handlować, ale jego postura nie jest wcale przypadkowa. Tak długo, jak będziemy mieli go w naszej osadzie, będziemy mogli dodawać 1 do rzutu obronnego wykonywanego przez naszą osadę.
Ostatnim i jednocześnie najciekawszym z nowych mieszkańców są dzieci.
Wszyscy je kochamy i każda osada, nawet taka, która znajduje się na pograniczu, jest ich pełna. Brudne, obszarpane i wrzeszczące wniebogłosy maluchy. Wystawienie ich w grze kosztować nas będzie dwie sztuki złota, ale warto: z końcem partii dadzą nam aż trzy punkty. Mało tego, możemy je “sparować” z dowolnym innym mieszkańcem, więc punktów będzie jeszcze więcej. Gdzie jest haczyk? Dzieci nie generują żadnego dochodu. Ci więcej za ich obecność w naszej osadzie co turę dopłacimy z naszego skarbca 1 sztukę złota. Chcesz mieć dzieciaka? Licz się z kosztami!
Najliczniejszą grupę kart w rozszerzeniu stanowią wyzwania. Znajdziemy ich w sumie 7 i każde z nich ma w sobie coś.
Ciekawie działa choroba.
Jeżeli nie pozbędziemy jej się z naszej osady, to stracimy z końcem gry 3 punkty zwycięstwa. Pikanterii dodaje fakt, że po jej zwalczeniu, przekazujemy ją graczowi po naszej prawej. W praktyce dochodzić będzie więc do ping-pongu, w trakcie którego ta karta wędrować będzie z jednej osady do drugiej. Gracz, u którego zakończy grę, straci zaś 3 punkty! Kluczowy w obsłudze tej karty jest więc odpowiedni timing – trzeba pozbyć się choroby wtedy, gdy nie ma już szansy na to, aby do nas wróciła.
Zabawnie działa flirt.
Ta karta paruje się z dwoma innymi. Obie muszą być jednak kartami bohaterów! To dodatkowy bonus posiadania w swojej osadzie kilku obrońców.
Dotychczasowe zasady łamie także biurokrata.
Na jego karcie nie ma wprawdzie żadnej specjalnej instrukcji, ale uwagę zwraca jej wartość punktowa. To wyzwanie, jeżeli zostanie w naszej osadzie do końca gry, nie zabierze nam żadnych punktów. Przeciwnie – pozwoli na zainkasowanie aż trzech! Wszystko ma jednak swoją cenę. Tak długo jak biurokrata pozostaje w naszej osadzie, co turę będziemy tracić jedną sztukę złota.
Wyzwaniem zupełnie innej kategorii jest kasyno.
Ciężko się go pozbyć (obrona 5), a kara za pozostawienie go w naszej osadzie może odstraszać bo wynosi aż 4 sztuki złota. Ta karta posiada jednak jedną, wyśmienitą cechę – pozostając w naszej osadzie generuje co turę dodatkowy dochód zupełnie tak jak karty mieszkańców. Czy warto ją wystawiać? Moim zdaniem tak bo w przeciwieństwie do mieszkańców za jej wyłożenie do gry nie musimy nic płacić. Trzeba tylko pilnować tego, żeby w odpowiednim momencie jej się pozbyć – unikając tym samym straty czterech punktów z końcem gry.
Dzięki The Borderlands, w naszej osadzie może pojawić się także nekromanta.
Nie za bardzo wiem, co przygnało go w tą stronę świata, ale jednego jestem pewien – nie chciałbym mieć tego jegomościa za sąsiada. Ciężko się go pozbyć, a pozostawiony w osadzie do końca gry, sczyści nasze konto aż z czterech punktów. Lepiej omijać go szerokim łukiem.
Interesujący jest z kolei cwaniak.
W fazie obrony możemy wymienić go po prostu z inną, znajdującą się w grze kartą wyzwania. Ktoś korzysta z uroków kasyna? Zaraz przestanie i w prezencie otrzyma cwaniaka.
Najsilniejszą kartą wyzwania są jednak banici.
Żeby pozbyć się ich z naszej osady będziemy potrzebowali szóstki na kostce. Jeżeli nie dopisze nam szczęście, to odpiszemy z naszej puli z końcem z gry aż 5 punktów. Dla odmiany, jeżeli uda nam się pokonać tych panów, to w trakcie końcowego podliczania punktów będą traktowani jak dwie karty wyzwań. Taki sympatyczny bonus.
W rozszerzeniu znajdziemy również 5 nowych, klimatycznych budynków. Co można znaleźć w przygranicznej osadzie? Zobaczmy!
Pierwsza jest stajnia.
Sensowny koszt i przyzwoita wartość punktowa i całkiem niezła zdolność, pozwalająca na używanie dwóch kostek w trakcie fazy rekrutacji. To coś, co zawsze nam się przyda.
Obok stajni umiejscowiony jest obóz treningowy.
Tak długo jak mamy go w naszej osadzie, każdy z naszych obywateli może występować także w roli bohatera. Jego siła będzie wprawdzie zerowa (będziemy bazować na samym rzucie kostką), ale takie pospolite ruszenie pozwala nam na zabezpieczenie tyłów na wypadek jakiejś inwazji.
Możemy postawić także most, na którym pobierane będzie myto.
Jak łatwo się domyśleć, decydując się na to, zapewnimy sobie dodatkowy dochód w postaci jednej sztuki złota co każdą turę.
Mniej majestatyczne wygląda rudera.
To ciekawa karta bo sama nie daje punktów na koniec gry, ale można ją sparować z dwoma, dowolnymi obywatelami, inkasując w ten sposób aż 4 punkty! Rudera jest z jedną z moich ulubionych kart w Dominionie i coś czuję, że podobnie będzie także w Villagers & Villains.
Ostatnią z kart budynków jest prawdziwy Behemot: królewski pałac.
Jego wystawienie w grze wymaga (bagatela!) aż 9 sztuk złota, ale jeżeli nam się to uda, to z końcem partii zainkasujemy aż 6 punktów! Dodatkowo, mając ten budynek w grze, możemy zamieniać obywateli mieszkających w naszej osadzie z tymi, którzy czekają w kolejce na pozyskanie. To pokaźny bonus, z którego, jeżeli uda nam się wystawić tą kartę, powinniśmy skrzętne korzystać.
Ostatnie cztery karty w rozszerzeniu to bohaterowie.
Generał pomoże nam zarówno w obronie osady, jak i w trakcie rekrutacji – dzięki jego autorytetowi możemy dodawać 1 do wykonywanych w jej trakcie rzutów kostką.
Mnich poza obroną naszej osady wspomoże także nasz budżet – dzięki jego obecności w okolicy, do naszego skarbca, co turę będzie trafiała dodatkowa sztuka złota. Przy okazji warto zwrócić uwagę na świetną grafikę na tej karcie. Po dzieciach, to mój faworyt pośród nowych kart!
Groźnie wygląda bitewny kleryk.
Sam w sobie nie jest jednak szczególnie skutecznym obrońcą, ale posiada solidną zdolność, która powinna wydatnie pomóc nam w walce z wyzwaniami. Możemy zrezygnować bowiem z wykonywania rzutu obronnego klerykiem, aby dodać 2 do innego rzutu obronnego. To pokaźny bonus, który powinien pozwolić na uporanie z większością zagrożeń.
Ostatnim z “bohaterów”, a jednocześnie ostatnią kartą rozszerzenia, jest giermek.
Chłopak kompletnie nie potrafi walczyć i prędzej nadzieje na widły innego bohatera niż pomoże pokonać któreś z wyzwań. Chyba, że będziemy mieli szczęście w trakcie rzutów. Żeby nie było jednak, że to całkowicie bezużyteczna karta (jest warta standardowo 0 punktów), z końcem gry można sparować ją z dowolnym innym bohaterem – da nam wtedy chociaż jeden punkt.
Kilka przemyśleń
The Borderlands to małe, bardzo sympatyczne rozszerzenie do małej, bardzo sympatycznej karcianki, jaką jest Villagers & Villains. Podstawowa wersja tej gry (w rozszerzonym wariancie) świetnie sprawdza się w gronie kilku osób i dodanie nowych kart powinno podnieść jeszcze jej grywalność.
Karty składające się na rozszerzenie doskonale komponują się z wcześniejszymi. Widać dużą spójność gry, a grafiki na kartach stoją na wyśmienitym poziomie. Utrzymane w zabawnej konwencji, kolorowe i bardzo przejrzyste cieszą oko i są niezwykle funkcjonalne.
Pośród kart pojawia się kilka niezwykle interesujących (królewski pałac, choroba), które wprowadzone do rozgrywki powinny sporo w niej zamieszać. Cieszy także obecność kart, które przełamują dotychczasowy stereotyp, mówiący o tym, że dochód generowany jest wyłącznie przez obywateli. W The Borderlands mamy nawet kartę zagrożenia, która może taki dochód generować.
Rozszerzenie nie wprowadza żadnych nowych mechanizmów, ale nie taki był też cel jego wydania. To z założenia miał być dodatkowy pakiet kolejnych kart, które mogłyby urozmaicić partie Villagers & Villains. Jestem zdania, że ten cel został jak najbardziej osiągnięty. Wszystkich posiadaczom podstawowej wersji gry zachęcam więc do zaopatrzenia się również w The Borderlands. Warto!
- Świetna oprawa graficzna
- Kilka ciekawych, nowych kart
- Brak
Ocena: (4 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Studio 9 Games za przekazanie gry do recenzji.
Michel Sorbet
- Lincoln. Wideorecenzja na Wojennik TV - 7 grudnia 2018
- The Ninth World: A Skillbuilding Game for Numenera. Wideounboxing na Wojennik TV - 17 października 2018
- Battlestations – recenzja. Wideorecenzja na Wojennik TV - 15 października 2018