Dino Kontra Dino – starcie tytanów. Recenzja

OkładkaCo najlepiej wspominam ze swojego dzieciństwa? Wakacje na wsi, wspólne zabawy z siostrą, rodzinne wycieczki rowerowe i kolekcjonowanie wszelkiego rodzaju żetonów, które znajdowałem w paczkach z chrupkami. Szczególnie w pamięci zapadła mi seria z dyscyplinami sportowymi, do których przypisane były różne wartości szybkości, siły i niebezpieczeństwa. Mając kilkanaście lub kilkadziesiąt takich żetonów można było toczyć z kolegami nieskończenie długie pojedynki w stylu karcianej wojny, co oczywiście czyniliśmy. Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ kiedy po raz pierwszy rzuciłem okiem na opis gry Dino kontra dino wydawnictwa Granna poczułem, parafrazując słowa Cezarego Pazury, jak wypełnia mnie mały chłopiec, który tęskni za niekończącymi się wakacjami, bitwami na żetony i całą tą dziecięcą beztroską. A ponieważ twórcą gry, czy raczej mechaniki w niej użytej, jest dr Reiner Knizia, którego nie trzeba nikomu przedstawiać, duży chłopiec stwierdził, że musi ten tytuł wypróbować. Jeśli chcecie wiedzieć jak wypadł test i który chłopiec poczuł się bardziej usatysfakcjonowany grą, czytajcie dalej.

Oko w oko z potworami

Spore pudełko, jak na grę karcianą, skrywa w sobie dość skromną ilość komponentów. Podstawę stanowią dwie talie kart – kwadratowa talia wydarzeń i prostokątna dinozaurów. Łącznie 75 sztuk.

 Jest też oczywiście instrukcja, bardzo króciutka, ale opatrzona wyczerpującymi opisami i przykładami. Na szczególną uwagę zasługuje jednak znacznik pierwszego gracza w postaci pięknego zielonego Stegozaura i dwustronny plakat, który ozdobi ścianę w niejednym pokoju, przedstawiający, jakżeby inaczej, dinozaury.

Niech wygra najlepszy!

Przygotowanie do gry wygląda następująco: po przetasowaniu obu talii rozdajcie każdemu z graczy trzy karty dinozaurów, a stos wydarzeń ustawcie na środku stołu rewersami do góry. Obok połóżcie pozostałe karty dinozaurów tworząc stos do dobierania. Figurkę Stegozaura otrzymuje najmłodszy uczestnik zabawy i gra może się rozpocząć.

Mały Stegozaur :)

Mały Stegozaur

Gra składa się z wielu rund, ale przebieg każdej z nich jest identyczny. Najpierw należy zapoznać się z tytułem i treścią aktualnie obowiązującego wydarzenia, czyli tego na wierzchu stosu. Następnie, wg własnego uznania, należy wybrać jednego dinozaura z trzech posiadanych na ręce, który najlepiej poradzi sobie z zaistniałą sytuacją. Na każdej karcie znajduje się okienko z czterema cechami: drapieżność, rozmiar, szybkość i adaptacja, a każda z nich może przyjmować wartości od 1 do 5 i to właśnie tymi cechami musimy kierować się w naszym wyborze.

Kiedy wszyscy wybiorą już swojego gadziego przedstawiciela karta wydarzenia jest odkrywana. Na jej awersie znajduje się jedna lub dwie ikonki cech, które będą niezbędne do zwycięstwa w rundzie oraz krótkie uzasadnienie. Gracze porównują wartości wyszczególnionych cech u wybranych przez siebie dinozaurów i zwycięzcą wydarzenia zostaje ten, który ma najwięcej ikonek.

Przykładowe starcie. Archeornitomim wygrywa!

Przykładowe starcie. Archeornitomim wygrywa!

Zdobywa on kartę wydarzenia oraz znacznik pierwszego gracza, wszystkie użyte karty dinozaurów są odrzucane, gracze dobierają po jednej nowej karcie by znów mieć trzy na ręku i rozpoczyna się kolejna runda. Gra trwa do momentu gdy skończą się karty w stosie dobierania. Jeśli nie można przydzielić wszystkim graczom nowej karty rozgrywane są dwie ostatnie rundy. Końcowym zwycięzcą zostaje gracz z największą liczbą zdobytych kart wydarzeń. W przypadku remisu stosowana jest zasada gradacji symboli na posiadanych wydarzeniach. Najważniejsze w przełamywaniu remisu są ikony drapieżności, następnie rozmiaru, szybkości i adaptacji.

Zdania są podzielone

Mam z oceną tej pozycji niemały kłopot. Z jednej strony jest to prześwietna gra edukacyjna, wprost stworzona dla dzieci (wiek 7+), ma element dedukcyjny, który bardzo lubię, po odrzuceniu pudełka zmieści się nawet w kieszeni, a krótki czas rozgrywki (15-20 minut) sprawia, że można w nią zagrać na szkolnej przerwie lub z rodzicami albo dziadkami, gdy ci mają wolną chwilkę (liczba graczy 2-4). No i temat, dinozaury, kto ich nie lubi? Jeśli więc patrzyłbym na ten tytuł oczami dziecka i pod kątem dzieci miałbym go ocenić, to wystawiłbym pełną piątkę. A gdybym do tego był jeszcze milionerem, to zasponsorowałbym tę grę każdemu dziecku na świecie, ponieważ w tym momencie wiem, że brakowało mi w dzieciństwie czegoś takiego. Jest jednak druga strona medalu. Strona dorosłego, gdzie element dedukcyjny po kilku partiach zamienia się w kompletną znajomość kart wydarzeń i powoduje spłaszczenie rozgrywki do wystawiania najsilniejszego dinozaura w danej cesze. Gdzie partie rozgrywane między obeznanymi graczami i całkiem nowymi kończą się sromotną porażką tych drugich, gdyż będą się mylić i źle dobierać dinozaury do wydarzeń. Gdzie losowość przyjmuje niebotyczne rozmiary, ponieważ nikt nigdy nie obstawi złej cechy i ktoś będzie przegrywał rundę za rundą, gdyż nigdy nie będzie miał dość silnych cech. Gdzie jakiekolwiek zarządzanie ręką jest bezcelowe, ponieważ nikt nie zagwarantuje Ci, że zatrzymanie szybkiego dinozaura do kolejnego wydarzenia przyniesie sukces, gdyż nie masz pojęcia co będzie kolejnym wydarzeniem. Tak, gry w których losowości jest za dużo a droga do wygrania tylko jedna są niezbyt zachęcające. Udział dorosłych w tej grze powinien ograniczać się do towarzyszenia dziecku i pomaganiu w odkrywaniu ciekawostek prehistorycznego świata, wtedy wszyscy powinni się naprawdę dobrze bawić przez dłuższy czas. Jeśli jednak starsi podejdą do tej gry na poważnie i potraktują jak każdy inny tytuł, zabawa szybko się skończy, a frustracji nie będzie końca.

 

Plusy
  • walor edukacyjny
  • solidne wykonanie
  • cena
  • DINOZAURY
 
Minusy
 
  • bezsensownie duże pudełko
  • po kilku partiach traci aspekt dedukcyjny
  • kosmiczna losowość
  • przewaga graczy obeznanych z grą

Ocena: 3 out of 5 stars (3 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Granna za przekazanie gry do recenzji.

Mateusz Owczarek

Zapraszamy do sklepu naszego partnera – planszostrefa.pl.

Mateusz Owczarek
Latest posts by Mateusz Owczarek (see all)