1655: Habemus papam – jak zostać papieżem. Recenzja.

1. pudełkoPrzyznam od razu, iż temat w grach planszowych wpływa na moją percepcję danego tytułu. Chętniej będę zarządzać swoim gospodarstwem lub przeniosę się wehikułem czasu kilka wieków wstecz, niż dam się namówić na podbój kosmosu. Wybierając gry do swojej kolekcji szukam nieraz wśród tych tytułów, które dla wielu mogą być nudne czy wręcz dziwne, lecz dla mnie będą miały tą nutkę intrygującej oryginalności i świeżości w swojej tematyce. Gdy znalazłam informację o istnieniu szybkiej licytacyjnej gry opowiadającej o wyborze papieża w 1655 r. wiedziałam, że muszę w nią zagrać. Czy warto było wziąć udział w tym karcianym konklawe?

Szybki kurs historii

W 2010 r. podczas targów w Essen niemieckie wydawnictwo DDD Verlag zaprezentowało debiutancką grę Christopha Bauera „1655: Habemus Papam”. Autor przyznał w jednym z wywiadów, iż pomysł na temat gry zrodził mu się w głowie w kwietniu 2005 r., po śmierci papieża Jana Pawła II. Zaczął się wówczas zastanawiać, czy jest możliwe stworzenie gry, która będzie oddawać atmosferę konklawe i tajnego głosowania kardynałów wybierających nowego Ojca Świętego. Akcję gry postanowił jednak umieścić w odleglejszych czasach, przenosząc nas do połowy XVII w. Co się wówczas wydarzyło w Stolicy Apostolskiej?

W styczniu 1655 r. zmarł papież Innocenty X. Kolegium Kardynalskie, które zgromadziło się w Pałacu Apostolskim musiało wyłonić nowego przywódcę Kościoła Katolickiego. Nie wszyscy jednak dotarli na czas i w ławach zasiadło 62 z 69 kardynałów. Głównym kandydatem był Giulio Sacchetti, lecz w kolejnych głosowaniach nie otrzymywał on wymaganych 2/3 głosów. Zapowiadało się długie i trudne konklawe. Każde z czterech stronnictw próbowało bezskutecznie uzyskać przewagę dla swojego kandydata. Wpływ na głosowania poszczególnych ugrupowań mieli również europejscy przywódcy: hiszpański król Filip IV oraz minister Francji Jules Mazarin sprawujący władzę w imieniu małoletniego króla Ludwika XIV. W międzyczasie wybuchła epidemia dżumy, która zabrała na tamten świat jednego z kandydatów i wykluczyła z dalszych obrad kilku kardynałów. Rozpoczął się trzeci miesiąc konklawe, a z komina Kaplicy Sykstyńskiej wciąż unosił się czarny dym. Kardynałowi musieli dojść do kompromisu. Wówczas to uaktywniła się grupa jedenastu, którzy zawiązali tajne porozumienie nazywając siebie „frakcją Boga”, zaś w historii zapisując się pod nazwą squadrone volante (lotny szwadron). Mimo sprzeciwów Francji zdołali oni przeforsować kandydaturę sekretarza stanu Fabio Chigiego, który ostatecznie został wybrany papieżem i przyjął imię Aleksander VII.

Przenośny zestaw do zorganizowania konklawe, czyli zawartość pudełka

Niewielkie, poręczne pudełko (18 x 11 cm) wypełnione jest po brzegi komponentami:

  1. Instrukcja w języku angielskim i niemieckim – dość obszerna i dokładnie napisana. Wszystko jest w niej na swoim miejscu: prezentacja zawartości pudełka, przygotowanie rozgrywki, opis poszczególnych faz gry oraz rodzajów kart. Oprócz tego innym kolorem czcionki podano praktyczne przykłady i uwagi.
  2. Ulotka w języku angielskim i niemieckim opisująca skrótowo konklawe z 1655 r.
  3. 4 zasłonki służące do ukrywania kart akcji, pieniędzy oraz kamieni szlachetnych. Ich wewnętrzną stronę wykorzystano umieszczając praktyczne informacji związane z rozgrywką m.in. kolejność akcji czy ilość występujących w grze poszczególnych symboli na kartach.
  4. 52 kamienie szlachetne w czterech kolorach stanowiące walutę licytacji. Kamienie różnią się między sobą wartością, tzn. nie wszystkie są tak samo cenne podczas rzeczonej licytacji. Najcenniejszy jest diament (16 białych kamieni), kolejno rubin (10 czerwonych kamieni), szafir (11 niebieskich kamieni) i bursztyn (15 żółtych kamieni).
  5. 54 karty monet o nominałach 1, 2, 5, 10 i 20, za które będziemy kupować głosy
  6. Plastikowa podstawka, w której umieszczamy jedną z kart z nazwą Camerlengo.
  7. Esencja gry, czyli 66 kart konklawe. Podzielone są one na pięć rodzajów (i tu od razu drobna uwaga – przy rozdzielaniu należy patrzeć jedynie na ich na rewers):
  • 8 kart zleceń, które dają punkty na koniec gry, jeśli spełni się umieszczony na nich warunek
  • 20 kart głównych, wśród których znajduje się 18 kardynałów (każdy daje pieniądze i jeden głos oraz jest przypisany do konkretnej frakcji) oraz 1 karta czarnego dymu i 1 karta białego dymu. Niektóre karty kardynałów posiadają dodatkowo symbol reprezentujący ich siłę polityczną (w górnej części karty), który może nam dać dodatkowy głos podczas konklawe (jeśli mamy dwóch kardynałów z tym samym symbolem)
  • 18 kart politycznych, wśród których znajduje się trzech spóźnionych kardynałów (nie dają nam pieniędzy, lecz nadal dysponują jednym głosem), po pięć kart z wizerunkiem Mazariniego oraz Ludwika XIV, trzy karty z wizerunkiem Filipa IV oraz dwie karty specjalne (Case of Death i Squadrone Volante)
  • 18 kart akcji, wśród których znajdują się także cztery karty liderów poszczególnych frakcji
  • 2 karty Camerlengo: jedna umieszczana w plastikowej podstawce, druga zaś (z narysowanymi nań kamieniami szlachetnymi i kartą monety) używana podczas licytacji.
2. zawartość pudełka

Zawartość pudełka

Przygotowanie rozgrywki

Przygotowanie gry jest bardzo proste i szybkie. Każdy z trzech lub czterech graczy otrzymuje zasłonkę i kładzie za nią startową pulę kamieni szlachetnych: 4 białe diamenty, 1 czerwony rubin, 2 niebieskie szafiry oraz 3 żółte bursztyny, a także 20 złota (1×10, 1×5, 1×2 i 3×1). Z pozostałych kamieni oraz kart złota tworzymy ogólnodostępny bank. Z ośmiu kart zleceń każdy losuje dwie karty, które mogą nam dać dodatkowe głosy podczas konklawe, jeśli nawiążemy współpracę z odpowiednimi kardynałami. Tasujemy osobno 18 kart politycznych oraz 18 kart akcji i kładziemy je zakryte na środku stołu. Teraz musimy przygotować jeszcze talię kart głównych. Wyciągamy z niej kartę czarnego i białego dymu, a pozostałe tasujemy. Następnie kartę czarnego dymu wkładamy w środek talii. Bierzemy kolejno trzy karty z jej dołu i tasujemy je z kartą białego dymu, po czym wkładamy je powrotem na spód talii. Tak przygotowany deck kładziemy także na środku stołu. Obok trzech stosów kładziemy jeszcze kartę Camerlengo, tą z narysowanymi na niej symbolami. Na koniec najżwawszemu z graczy (serio, tak stoi w instrukcji :)) powierzamy przejściową funkcję kamerlinga i możemy rozpocząć grę.

7. rozgrywka 3-osobowa (1)

Gameplay i mechanika

Nasze konklawe na szczęście nie będzie trwało 80 dni, tak jak to z 1655 r., lecz od 15 do 18 tur, a mówiąc dokładniej do momentu ukazania się karty białego dymu. Przez ten czas będziemy licytować kolejność wyboru kart z aktualnie wystawionych, zagrywać karty akcji, kompletować kardynałów, liderów frakcji czy europejskich władców, a wszystko po to, by zyskać jak największą liczbę kardynalskich głosów i zostać papieżem.

Na początku rozgrywki każdy z graczy wylosował dwie karty zleceń. To pod nie warto zaplanować naszą grę. Jakie zlecenia możemy otrzymać do realizacji? Przede wszystkim jest to zapewnienie sobie wsparcia konkretnej ilości kardynałów, czasem z jednej frakcji np. tylko Francuzów, a czasem z dwóch różnych ugrupowań. Symbole występujące na kartach zleceń są adekwatne do tych znajdujących się na pozostałych kartach, więc łatwo dostrzec interesującą nas postać. W połowie rozgrywki, po pojawieniu się karty czarnego dymu, jedno ze zleceń będziemy musieli odrzucić, skupiając się na jednym, które może dać nam dodatkowe głosy. Podoba mi się ten mechanizm, gdyż nie musimy od razu decydować, które zlecenie będziemy realizować, dopiero w czasie rozgrywki dopasowujemy nasze plany do sytuacji w grze.

Każda tura składa się z czterech przebiegających płynnie faz:

  1. Wystawienie kart

Z każdego z trzech stosów odsłaniamy wierzchnią kartę i kładziemy w równym rzędzie z kartą Camerlengo. I tak przez kolejnych kilkanaście tur. Jeśli pojawi się karta czarnego dymu musimy przerwać na chwilę rozgrywkę, wszak kolegium kardynalskie potrzebuje przerwy w burzliwych obradach. Co wówczas się dzieje? Tak jak wspominałam już wyżej, każdy z graczy odrzuca jedną z kart zleceń. Oprócz tego gracze otrzymują jednorazowy zastrzyk gotówki (w końcu pieniądz rządzi światem) zgodnie z ilością wystawionych kardynałów z symbolem mamony. Każdy taki duchowny daje nam 5 złota. Nie wszyscy jednak są tacy hojni. Liderzy frakcji czy europejscy przywódcy nie udzielą nam finansowego wsparcia, a kardynałowie, którzy się spóźnili na konklawe przybyli z pustymi rękoma. Pojawienie się karty białego dymu zwiastuje koniec konklawe. To ostatni moment na pozyskanie decydujących głosów. Wszystkie zakryte karty ze stosów są odsłaniane i następuje ostatnia licytacja. 

4. biały i czarny dym

Biały i czarny dym

  1. Zagranie kart akcji

Wiedząc jakie karty będą w danej turze licytowane możemy zadecydować o użyciu karty akcji, oczywiście jeśli takową posiadamy. Nie ma znaczenia, w którym momencie gry ją zdobyliśmy. Musimy jednak pamiętać, aby zagrać ją przed licytacją, a po jej wykorzystaniu odrzucić do pudełka, ponieważ każda karta akcji jest jednorazowego użytku. W grze występuje ich sześć rodzajów. Niektóre z nich dają nam przewagę przy licytacji (np. zwiększają liczbę najcenniejszego z kamieni), inne wprowadzają do rozgrywki odrobinę negatywnej interakcji. Ot nagle ktoś podmieni nam kardynała na innego, któregoś przekupi zabierając go do siebie, albo co gorsza, uśmierci naszego najstarszego purpurata. Ważna uwaga – akcje te zawsze tyczą się kardynałów, czyli kart czerwonych, a nie liderów (karty zielone) czy europejskich przywódców (karty żółte). Część kart akcji przynosi nam również korzyści finansowe, czy to otrzymując gotówkę z banku, czy kradnąc ją przeciwnikom (to zawsze jest przyjemniejsze:)). Inne zaś wymagają od nas uiszczenia stosownej opłaty, która zwraca się później w dodatkowych głosach. 

  1. Licytacja

Patrzymy na wystawione karty, na twarze przeciwników i kamienie szlachetne za naszą zasłonką. Wszak ich ilość jest ograniczona w czasie gry. Czy warto zatem wysoko licytować, czy lepiej w tej turze odpuścić? Może na stole leży karta, która przyniesie zbyt dużo korzyści któremuś z naszych przeciwników? Kilka ruchów ręką za zasłonką, odrobina psychologicznego blefu i wystawiamy przed sobą zaciśniętą pięść. Każdy z graczy może licytować maksymalnie trzema kamieniami, które potem odrzucamy do banku. To od nas zależy, ile i jaki rodzaj kamieni wykorzystamy. Możemy również spasować wystawiając pustą rękę. Twist polega na tym, iż licytujemy kolejność wybierania kart. Jak rozstrzygamy ową kolejność? Jeśli ktoś zagrał wcześniej kartę akcji, która wpływa na wynik licytacji, należy ją rozpatrzeć w pierwszej kolejności. Załóżmy jednak, iż nikt takowej karty nie wystawił. Najpierw bierzemy pod uwagę ilość zagranych kamieni. Kto zalicytował ich najwięcej, jako pierwszy wybierze dla siebie kartę. W przypadku remisu decydują wartości poszczególnych kamieni zgodnie z ich drogocennością: biały, czerwony, niebieski, żółty. Jeśli wciąż remis nie został rozstrzygnięty pierwszeństwo ma gracz będący kamerlingiem lub siedzący najbliżej niego (po lewej stronie). Nie zawsze opłaca się licytować najdroższymi kamieniami, zwłaszcza, że mamy tylko cztery diamenty na całą grę. Musimy wyczuć przeciwników, obserwować czym licytują i przewidzieć co ukrywają jeszcze za zasłonką.

  1. Wzięcie karty

Po licytacji zgodnie z ustaloną kolejnością gracze wybierają po jednej karcie. Jakie mamy tutaj opcje? Zacznę od karty Camerlengo, która przez całą grę leży na środku stołu. Osoba, która ją wybierze zostaje od razu nowym kamerlingiem, czyli kardynałem czuwającym nad przebiegiem konklawe, otrzymując podstawkę z kartą tego urzędnika. Z banku pobiera 1 złotą monetę oraz trzy kamienie: czerwony, niebieski i żółty. Jest to jedyny sposób, żeby uzupełnić swoją pulę szlachetnych kamieni (oprócz białych).

Talia kart kardynałów daje nam potrzebne do zwycięstwa głosy oraz po 5 złota za każdego purpurata w połowie gry, co potem także będziemy przeliczać na głosy. Każdy z kardynałów przypisany jest do jednej z czterech frakcji (symbol tarczy w górnej części karty), a część z nich posiada także wspólny symbol siły politycznej. Gdy mamy w swoich szeregach dwóch takich kardynałów dają nam oni dodatkowy głos. Tarcza w prawym górnym rogu wskazuje ich prawdziwy wiek w momencie trwania konklawe.

O kartach akcji opowiedziałam już wcześniej. Razem z nimi w talii znajdują się cztery karty liderów. Czym się wyróżniają? Są silniejsi od zwykłych kardynałów, gdyż posiadają dwie tarcze swojej frakcji oraz nie można ich zamienić ani przekupić. Wciąż są jednak śmiertelni i działa na nich karta „Case of Death”. Poza tym nie otrzymamy z nich dodatkowej gotówki.

W trzeciej talii znajdziemy trzy wielkie nazwiska epoki, nieprzypisane do żadnej z frakcji. Jules Mazarin, minister Francji, modyfikuje przelicznik monet na głosy. Im więcej kart z jego wizerunkiem zdobędziemy, tym taniej na koniec kupimy głosy, przykładowo: za trzech Mazarinich każdy głos kosztować będzie nas siedem monet, a nie piętnaście. Ludwik XIV również pomoże nam zdobyć dodatkowe głosy; im więcej jego kart mamy tym więcej głosów otrzymamy na koniec gry. Natomiast każdy wystawiony Filip IV da nam od razu 5 złota oraz dodatkowy bonus: ochronę przed wykluczeniem lub możliwość usunięcia kardynała jednemu z przeciwników.

Talię tą uzupełniają trzej spóźnieni kardynałowie oraz dwie karty akcji specjalnych, które różnią się od zwykłych kart akcji tym, że ich efekt musi zostać wprowadzony w życiu od razu po ich wzięciu. Po wylicytowaniu „Case of Death” otrzymujemy od razu z banku 5 złotych monet, a nasz współgracz, który w danym momencie ma wystawionego najstarszego na stole kardynała, traci go. Przyznam, iż przez pierwszych kilka partii graliśmy nie do końca poprawnie, dopiero po przeczytaniu FAQ zamieszczonego przez wydawcę na swojej stronie rozwiązana została wątpliwość ilu i komu umiera kardynał. Gdy zdobędziemy kartę „Squadrone Volante” musimy od razu zapłacić do banku 20 złotych monet. Jeśli to zrobimy na koniec gry dostaniemy dodatkowe aż trzy głosy, jeśli nas w danym momencie nie stać, no cóż, karta przepadła.

3. rodzaje kart

Rodzaje kart

Po ostatniej licytacji czas poznać imię nowego papieża. Punkty, a właściwie głosy, zliczane są z kilku źródeł:

  • Karta zlecenia – jeśli spełniliśmy napisany na niej warunek dostajemy 2 lub 3 głosy
  • Każdy kardynał i lider frakcji z symbolem mitry – 1 głos
  • Karta „Squadrone Volante” – 3 głosy
  • Każda para kardynałów z takim samym symbolem siły politycznej (nie frakcji) – 1 głos. Karta Antonio Barberiniego daje 1 dodatkowy głos, jeśli posiadamy również minimum dwie karty Ludwika XIV, zaś karta Giulio Sacchettiego daje 1 dodatkowy głos, gdy mamy także minimum dwie karty z Mazarinim.
  • Ludwik XIV – w zależności od ilości posiadanych kart z wizerunkiem Króla Słońce otrzymamy od 1 do 8 głosów
  • Filip IV – w zależności od ilości kart z jego wizerunkiem otrzymamy 5, 15 lub 25 monet, które przeliczone zostaną na głosy
  • Jules Mazarin i karty monet – łączną sumę zachowanej gotówki dzielimy przez liczbę przypisaną do ilości posiadanych przez nas kart z wizerunkiem Mazariniego.

W przypadku remisu wygrywa ten gracz, który ma ‘na ręku’ najstarszego kardynała.

9. liczenie punktów na koniec gry

Tak może wygląd ręka na koniec gry

Wykonanie

W niedużym pudełku otrzymujemy grę o dobrych jakościowo komponentach. Zasłonka – ważny element w grach licytacyjnych – jest stabilna i nie przewraca się przy byle szturchnięciu. Graficznie przypomina konfesjonał, więc utrzymuje sakralny klimat gry. Jej wewnętrzną stronę w pełni wykorzystano zamieszczając pomocną dla gracza rozpiskę rodzajów kart, wartością kamieni szlachetnych i przebiegiem tury. Całość jest bardzo klarowna i przejrzysta. Same kamienie, które wolę można też nazwać klejnotami, są fajnym gadżetem. Nie w każdej grze musimy w końcu licytować monetami. Karty jakościowo są dobre, choć ja i tak wszystko nałogowo koszulkuję. Nie przepadam za przedstawianiem gotówki w formie kart, bardziej klimatyczne byłyby żetony, jednakże rozumiem, iż zadecydowały tu względy finansowe. Jedyne zastrzeżenie mam do plastikowej podstawki. Karta Camerlengo ciągle się w niej przewracała. Podłożyłam jednak kawałek tekturki i teraz kamerling stoi na baczność. Kolorystyka pudełka i kart bardzo mi odpowiada. Jest stonowana i adekwatna do tematyki gry. Wykorzystano wszak liturgiczne kolory: fioletowy, czerwony, zielony i żółty. Zresztą siłą gry jest jej klimat. Na kartach widnieją oryginalne obrazy przedstawiające uczestników konklawe z 1655 r. Każda postać opatrzona jest stosownym podpisem wraz z podaniem pełnionej przez nią funkcji i frakcji, do której należała.

Podsumowanie

Rozgrywka w „1655: Habemus Papam” zaskoczyła pozytywnie zarówno mnie jak i moich współgraczy. Szczątkowe opinie na forach planszówkowych nie napawały optymistycznie, a tu miła niespodzianka. W kompaktowym pudełku otrzymujemy przyjemną i szybką grę z licytacją z zamkniętą pięścią odzianą w oryginalny klimat. Pudełkowe 30-45 minut nie jest przekłamane; gdy poznamy już karty spokojnie skończymy partię w ciągu pół godziny. Gra przeznaczona jest dla 3-4 graczy i w każdym składzie gra się dobrze, choć w czwórkę jest więcej zażartej walki o wystawione karty. Gdy gramy w trzy osoby niewybrana karta jest po prostu odrzucana. Pomimo prostych zasad gra daję możliwość pogłówkowania. Cały czas jesteśmy zaangażowani w rozgrywkę, a tury przebiegają bardzo płynnie. Dążymy do realizacji karty zlecenia, obserwujemy, jakie karty kompletują nasi współgracze, a w odpowiednich momentach licytacji musimy skutecznie blefować. Nie da się oczywiście wszystkiego wyliczyć i zaplanować. Karty z trzech stosów pojawiają się losowo, nieraz będziemy mieli zagwozdkę, jak wysoko licytować. W ciągu całej rozgrywki odkryte zostaną wszystkie karty, jednakże ich układ jest w każdej partii na tyle różny, iż gra jest emocjonująca. Docenić należy także klimatyczne powiązanie mechaniki gry z prawdziwymi wydarzeniami historycznymi.

Wady? Habemusowi zarzucić można schematyczność, która dla niektórych może być męcząca. Przez minimum piętnaście tur licytujemy jedynie kolejne odsłaniane karty tworząc nasz display i od czasu do czas zagrywając jakąś dodatkową akcję. Jednakże brak downtimu i szybkość rozgrywki działa tutaj na plus. Minusem jest także zależność językowa. Oprócz samej instrukcji tekst w języku niemieckim i angielskim występuje także na kartach akcji. Wystarczy jednak, że jeden z graczy włada którymś z tych języków i na bieżąco tłumaczy wystawiane karty.

„1655: Habemus Papam” to przyjemny, średniej ciężkości filler ze sporą ilością blefu odziany w historyczno-religijny temat, lecz nieprzytłaczający nim. Nie jest to tytuł, który wyciągniemy w każdym towarzystwie i przy każdej okazji. Jeśli nie macie awersji do tematyki kościelnej i lubicie emocje związane z licytacją z ciemno, to spróbujcie swoich sił w konklawe. Ja z chęcią wracam do tego tytułu, by przekonać się kto zostanie papieżem wieczoru.

8. rozgrywka 3-osobowa (2) 

Plusy
  • Proste zasady
  • Czytelna ikonografia
  • Brak downtimu
Plusy / minusy
  • specyficzny temat, który nie każdemu podpasuje
Minusy
  • schematyczność tur
  • zależność językowa

Ocena: 3.5 out of 5 stars (3,5 / 5)

Agata Freindorf

Game Details
Name1655: Habemus Papam (2010)
ZłożonośćMedium Light [2.18]
BGG Ranking6261 [6.45]
Liczba graczy3-4
Projektant/ProjektanciChristoph Bauer
GrafikaKatharina Kubisch
Wydawca999 Games and DDD Verlag GmbH
MechanizmyAuction/Bidding and Set Collection
Agata Freindorf
Latest posts by Agata Freindorf (see all)