Kolorowe Biedronki – bo w każdej biedronce drzemie kobieta. Recenzja
„Po zielonych łąkach, po kwiatowych łąkach z łodyżki na listek, wędruje biedronka (….) A biedronka płacze, łapką łzy ociera, pogubiłam w trawie kropki, co ja zrobię teraz?”. Cóż za dziwny wstęp zapytacie, do czego on się odnosi? A już wyjaśniam, do gry Egmontu „Kolorowe biedronki”. I zapewne chcielibyście wiedzieć jakiej gry, jakiego przymiotnika brakuje – marnej gry czy fantastycznej? Jeśli chcecie wiedzieć, cierpliwie poczekajcie do końca recenzji. Chociaż przypuszczam, że w trakcie czytania już będziecie znali moje zdanie na jej temat.
Spis treści
Fabuła jest ważna…
To te biedronki pogubiły kropki i mamy je znaleźć? Nie, nie, ale o kropkach będzie gra. Nasze biedroneczki, jak głosi wstęp instrukcji, idą na bal. Ale jak na elegantki i prawdziwe kobiety przystało, nie mogą pójść w byle czym. Sami rozumiecie. Codzienna kreacja, czyli nudne kropki w tym samym kolorze, nie nadają się na tę okoliczność. Biedronki potrzebują mieć pięć kropek i to wszystkie w różnych kolorach. I na tym polega zadanie graczy, by nasze urocze stworzonka wymieniły się kropkami.
Ale wykonanie gry jest ważniejsze
I tu wchodzimy w temat wykonania gry. Jak się wymieniają? Ano tak, że owe owady są wykonane z drewna, pięknie pomalowane, a na skrzydełkach posiadają dziurki, do których wkłada się małe walce w różnych kolorach, pełniące funkcję kropek. Kiedy chcemy wymienić kolory, wyjmujemy jeden walec i zamieniamy z innym. Biedronki są dość duże, mrówki, (o których napiszę później) to wręcz giganty. Gładkie drewno, estetyczne wykonanie, sympatyczne buźki, i mój hit – widelec i łyżka w mrówczych dłoniach. Piękne. Atrakcją są też magnesy z przodu każdej biedronki. Sama plansza też jest bardzo ładna. Niesamowicie czytelna, a przy tym kolorowa. Pośrodku mamy wielki kwiat, a w nim strzałkę do kręcenia. Cud, miód, malina.
Biedroneczki są w kropeczki
To przejdźmy wreszcie do tego, o co w grze chodzi. Już trochę wiemy, ale podsumujmy. Na listkach mamy biedronki, które niczym Kopciuszek, marzą, by pójść na bal. Nie mają jednak odpowiedniego stroju i liczą na naszą pomoc. Nie możemy być obojętni na te marzenia maleńkich stworzonek i drużynowo (tak, to gra kooperacyjna) przystępujemy do działania. Gracz w swej turze kręci strzałką i bierze tę biedronkę, na jaką wskazał grot. Przemieszcza ją do innych koleżanek, z którymi będzie mogła zamienić się na kropki. I tu występuje niesamowicie fajny element gry.
Biedronka, dzięki magnesom, może zostać przyciągnięta przez drugą biedronkę, wówczas nastąpi wymiana, a może też odwrócić się (przeciwny biegun magnesu), nie ma humoru, nastroju, czy po prostu nie lubi koleżanki, która do niej przyszła, w takiej sytuacji wymiana kropek nie występuje. Biedronka wędruje z płatka na płatek dopóki nie trafi na tę, która ją odepchnie. By nie było za nudno, autor postarał się o utrudnienie. Na bal wybierają się też mrówki. Jeśli strzałka zatrzyma się na listkach, pomiędzy płatkami, mrówki, niczym Jaś po magicznej fasoli, wspinają się na górę.
Jeśli dotrą na szczyt zanim biedronki wymienią się kropkami, gracze przegrywają. Jeśli nie, nasza drużyna wygrywa. Kiedy dana biedronka ma już wszystkie kropki w różnych kolorach idzie do “poczekalni”.
To co myślimy o tych bożych krówkach?
Kolorowe Biedronki zostały trzykrotnie nagrodzone, wśród nagród jest też słynna Kinderspiel des Jahres. Czy słusznie? Myślę, że kiedy popatrzyliście na zdjęcia, od razu wiedzieliście, że jest to gra, którą trzeba mieć. Jest piękna. Sama mechanika jest równie ciekawa. Przyciąganie i odpychanie się magnesów wywołuje emocje u dzieci – odwróci się czy nie, coś pięknego. Poza tym gra ta niesamowicie sprzyja rozwojowi maluchów.
- Po pierwsze, ćwiczy pamięć – trzeba zapamiętać, z którą biedronką można się wymienić, a z którą nie, żeby nie popełniać samych błędów.
- Po drugie, doskonali logiczne myślenie.
- Po trzecie, szczególnie polecana jest dla dzieci o małej odporności emocjonalnej. Dzięki temu, że jest kooperacyjna, dorosły może pomagać dziecku w wygranej, by się nie zniechęcało za szybko. Przegrywają też wszyscy, więc porażka jednego dziecka, nie jest tak widoczna.
- Po czwarte, gra stanowi okazję do doskonalenia kolorów, poza podstawowymi, mamy różowy, pomarańczowy, fioletowy. Po piąte, stanowi doskonałe ćwiczenie motoryki małej, doskonali chwyt pęsetkowy – wymiana kropek, to niezłe ćwiczenie, kiedy dorosły gra z jednym dzieckiem, ma ono niesamowicie dużo okazji do ćwiczenia paluszków, gdyż może za dorosłego zmieniać kropki.
- No i na koniec nasza pociecha poznaje zasady fizyki, zostaje wprowadzona w świat magnesów.
To absolutny hit po prostu. My wynaleźliśmy też jej inne zastosowanie – z naszym 1, 5 rocznym Dominikiem układamy biedronki w rządku, łączymy, rozdzielamy, przez co też ćwiczymy rączkę. Wykonanie, jak pisałam, jest tak doskonałe, że nie mam obaw, że coś się zniszczy. Gra przeznaczona jest dla dzieci od czwartego roku życia, ale spokojnie trzylatek powinien sobie z nią poradzić. Dodatkowo wydawnictwu należy się duży plus za dodanie zapasowych elementów gry (kropeczek dla biedronek). Cieszę się, że uwzględniło ono specyfikę maluchów, które gubią małe przedmioty. Mały minusik tylko za to, że kolory kropek w świetle żarówek są mało czytelne, zastanawiamy się czy to niebieski czy filetowy, a może zielony. Trochę to przeszkadza.
- Piękne wykonanie
- Zapasowe elementy
- Dużo różnych możliwości wykorzystania gry
- Trwałe elementy
- Walory rozwojowe
- Ciekawe rozwiązania (magnesy)
- gra kooperacyjna
- Pewna niejasność instrukcji jeśli chodzi o wprowadzanie kolejnych mrówek
- słabe oznaczenie niektórych kropek
Ocena:
(5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przekazanie gry do recenzji.
Anna Pilch
- Planszowe Bestsellery Tygodnia (13-19.11.2023) - 25 listopada 2023
- Planszowe Bestsellery Tygodnia (6-12.11.2023) - 19 listopada 2023
- Planszowe Bestsellery Tygodnia (30.10-5.11.2023) - 12 listopada 2023