Churchill – unboxing
Unboxing gry rządzi się swoimi własnymi prawami. Nie robi się go na kolanie albo z doskoku. To prawdziwy ceremoniał, który wymaga skupienia i pełnego zaangażowania. Moment zdjęcia folii to swoiste przekroczenie Rubikonu. Wtedy nie ma już odwrotu. Trzeba konsekwentnie iść dalej. Zdjąć wieko, wypakować kolejne elementy i przyjrzeć się uważnie każdemu z nich. Przewertować instrukcję, ocenić jakość i wygląd żetonów, sprawdzić karty i dodatkowe arkusze, rozłożyć mapę i delektować się jej detalami. Ależ ja to lubię!
Churchill jest jedną z tych gier, które wywołały sporo szumu po ich wydaniu. Spory hype i duża liczba komentarzy sprawiły, że gra, od dobrych kilku tygodni figuruje na liście “najgorętszych” tytułów na BGG. Wiele osób dyskutuje o tej grze, lawinowo przyrasta też liczba, dotyczących jej na forach wątków. Mamy więc do czynienia z kolejnym tytułem GMT Games, zapowiadającym się na bestseller. Jeżeli dodamy do tego fakt, że autorem gry jest Mark Herman – człowiek, który ma na swoim koncie takie hity jak We the People, Washington’s War czy Empire of the Sun, to nasze oczekiwania rosną jeszcze bardziej. Z tym większą przyjemnością przedstawiam więc unboxing tej gry. Zapraszam do obejrzenia zdjęć i do przyjrzenia się zawartości pudełka.
Powłoka zewnętrzna
Gra została wydana w pudełku o standardowych rozmiarach dla tytułów wydawanych przez GMT Games. Okładka jest dosyć minimalistyczna, ale przez to także elegancka. Wizerunki Stalina, Churchilla i Roosevelta robią wrażenie, choć spoglądając na tą trójkę, akurat tytułowy Churchill, mimo iż zajmuje centralne miejsce, prezentuje się w moim odczuci najsłabiej. Tytuł gry, wraz z jej podtytułem (Big three struggle for peace) jest bardzo dobrze wyeksponowany.
Z tyłu pudełka znajdziemy opis, wyjaśniający o czym traktuje gra, a także kilka przykładowych żetonów, zdjęcie całej mapy oraz przykładowej karty, a także listę komponentów. Tradycyjnie znajdziemy również wystawioną przez GMT Games ocenę złożoności tytułu (2/9) oraz jego przydatności do gry solo (9/9). Gra, jak na “stajnię”, z której pochodzi, zalicza się więc do tych lżejszych i jednocześnie dobrze nadających się do zabawy w jedną osobę. Ten drugi parametr wygląda szczególnie zachęcająco i jako “solo geek” z przyjemnością zweryfikuję jak to wygląda w rzeczywistości.
To, co ukryte jest w środku
Folia już jest zdjęta. Jeszcze jeden, głęboki wdech i można zajrzeć do środka. Na samym wierzchu znalazłem instrukcję. Okładka jest dziwaczna i nie za bardzo rozumiem, dlaczego Roosevelt i Churchill śpią. Tylko Stalin wydaje się być przytomny, co niekoniecznie budzi u mnie pozytywne skojarzenia.
Dokument liczy w sumie 36 stron. Patrząc na tą liczbę można podrapać się po głowie i zadać sobie pytanie, jak to możliwe w przypadku gry, której poziom złożoności został oceniony raptem na 2. Odpowiedź jest prosta: połowa tej broszury, to scenariusze, bardzo obszerny przykład partii, komentarz autora i tło historyczne. Same zasady znajdziemy na pierwszych kilkunastu stronach i po ich pobieżnej lekturze oceniam je jako dosyć proste.
W dalszej kolejności wyłowiłem z pudełka pojedynczy arkusz z naklejkami. Co warte podkreślenia dostajemy ich kilka w zapasie więc nawet jeżeli pomylimy się w trakcie ich naklejania na bloczki albo któryś nam się zapodzieje, to możemy szybko uratować sytuację i wykorzystać jeden z naszej tajnej rezerwy.
Dostajemy także trzy czterostronicowe arkusze – po jednym dla każdego z członków wielkie trójki. Na arkuszach, które mogą nam służyć jako karty pomocy, znajdziemy również bardzo obszerną, ale wyglądającą na logicznie uporządkowaną, rozpiskę trybu postępowania botów. Grając bowiem w mniej niż trzy osoby, rywalizować będą z nami także wirtualni gracze. Dla potrzeb ich ruchów korzystać będziemy właśnie z przytoczonych powyżej algorytmów.
W pudełku znajdował się jeden arkusz z żetonami. Spoglądając na jego dolną część, tam, gdzie umieszczone są flagi państw, nie wiedzieć dlaczego, przypomniały mi się okrągłe naklejki z flagami, jakie były popularne około 25 lat temu. Wykorzystywałem je w dzieciństwie do gry w kapsle!
Żetonów z Churchilla do tego celu wykorzystywać jednak pewnie nie będę.
Zbliżenie na arkusz i na “nasze” żetony. Widać, że są dobrze wycentrowane i solidnej jakości. Będą długi służyć.
Kolejnym elementem jest dużych rozmiarów, utwardzana plansza. Mogliśmy jej się przyjrzeć już na odwrocie pudełka, ale teraz mamy okazję na jej podziwianie w pełnej krasie.
Prawa część planszy to tzw. część wojskowa. Znajdziemy na niej zarówno europejskie, jak i azjatyckie fronty zmagań. W przypadku tego europejskiego wszystkie drogi prowadzą do samego serca Niemiec.
Lewa część planszy, to tzw. część konferencyjna. To na niej toczyć będzie się konfrontacja dyplomatyczna i to tutaj, dyskutowane będą tematy, które determinować będą w konsekwencji rozwój wypadków na płaszczyźnie militarnej.
Zbliżenie na fragment planszy tuż obok podobizny Roosevelta. Mój egzemplarz gry ma w tym miejscu lekką wklęsłość. Niby nic potwornego, ale skaza jest jednak widoczna.
Czas na kolejne rekwizyty. Bloczki, walce, kostki i pionki w kilku różnych kolorach.
Małe, przywodzące na myśl grę w pchełki, plastikowe żetony. Podobnie jak bloczki i walce dostajemy je w trzech kolorach. Czerwony dla Stalina, niebieski dla Roosevelta, a zielony dla Churchilla.
Siedem kostek. Sześć w przywołanych przed chwilą trzech kolorach, a jedna, tym razem dziesięciościenna jest czarna.
Nieodłączny element gier GMT Games: woreczki strunowe. Martwi mnie natomiast brak tradycyjnej karteczki małego formatu, z odręcznym podpisem pracownika, który odpowiadał za ręczne zapakowanie wszystkich elementów. O ile dobrze kojarzę, po raz pierwszy zdarzyło mi się, nie wyłowić jej z otwieranego, zafoliowanego wcześniej pudełka.
Karty. Mamy ich w sumie, jak widać na poniższym zdjęciu, cztery rodzaje: karty konferencji, sztabu ZSRR, sztabu USA oraz sztabu Brytyjczyków.
Awersy. Konferencja w Casablance, Mołotow, Hull i Eden. Wygląda to wszystko bardzo interesująco.
Szybkie porównanie wizerunków postaci z okładki z tym, co znajdziemy na rewersach kart.
Pierwsze wrażenie
Po wypakowaniu wszystkich elementów i ich dokładnym obejrzeniu, mam wielką ochotę zabrać się za lekturę instrukcji. Dokument sprawia wrażenie bardzo przystępnego, więc powinienem szybko się przez niego przebić i sprawdzić jak gra działa w praktyce. Moje pierwsze wrażenie jest pozytywne. Komponenty wyglądają dobrze, choć ubolewam nieco nad tym, że na mojej planszy znalazła się wspomniana wcześniej skaza. Nie do końca pasują mi także cukierkowe, plastikowe kostki – szkoda, że nie są wykonane z innego materiału.
Gra zapowiada się bardzo ciekawie. Pomimo historycznej otoczki i typowo wojennego tematu, mam jednak wrażenie, że ten tytuł, może być swego rodzaju hybrydą – Euro w wojenno-politycznej skórze. Jak to będzie wyglądało w praniu? Na to pytanie odpowiem w jednym z kolejnych tekstów, już po rozegraniu pierwszych partii.
Dziękuję serdecznie wydawnictwu GMT Games za przekazanie gry do unboxingu.
Michel Sorbet
- Lincoln. Wideorecenzja na Wojennik TV - 7 grudnia 2018
- The Ninth World: A Skillbuilding Game for Numenera. Wideounboxing na Wojennik TV - 17 października 2018
- Battlestations – recenzja. Wideorecenzja na Wojennik TV - 15 października 2018