Waggle Dance – cud miód? Recenzja.

MióGłówned. Znany ludzkości od niepamiętnych czasów, uwielbiany przez dzieci za słodkość, doceniany przez dorosłych za lecznicze właściwości. Możecie sobie wyobrazić przyjemniejszy początek dnia, niż świeże pieczywo polane odrobiną tego złocistego przysmaku? Ja na pewno nie. Kwestią czasu było stworzenie gry planszowej opartej na tematyce miodu i stało się to pod koniec zeszłego roku, kiedy za sprawą platformy crowdfundingowej światło dzienne ujrzała gra Waggle Dance autorstwa Mike’a Nudda. Za stronę graficzną odpowiadał nasz rodak Mateusz Szulik, a całość swoim znakiem sygnowało wydawnictwo Grublin Games Publishing. Tytuł przeznaczony jest dla 2-4 graczy powyżej 10. roku życia. Wcielamy się tu w rolę swoistego nadzorcy roju pszczelego, który dyryguje pracą robotnic, by jak najszybciej wyprodukować zaplanowaną ilość zapasów na zimę. Czy taka planszowa produkcja to równie słodka przyjemność jak jedzenie prawdziwego miodu? Przekonajmy się!

Pyłek, jaja, pszczela zgraja

Po otwarciu pudełka od razu rzuca się w oczy duży plakat zawierający imiona, nazwiska bądź pseudonimy wszystkich ludzi wspierających projekt oraz testerów i korektorów. Taka forma podziękowania jest popularna wśród twórców korzystających ze zbiórek pieniędzy na swoje projekty.

Kości graczy

Kości graczy

Plakatopodobny wygląd mają także instrukcje, których znajdziemy tu aż cztery – w języku angielskim, niemieckim, francuskim oraz polskim. Ciekawe rozwiązanie, a spełnia swoją rolę równie dobrze, co zwykła książeczka, można tak złożyć zagięcia, że mamy szybki dostęp do interesującego nas fragmentu. Treść jest zrozumiała, przykłady dokładnie opisują każdą dopuszczalną czynność i nie zostawiają miejsca na domysły. Pierwszy plus!

Jaja oraz komórki plastra

Jaja oraz komórki plastra

Na pozostałe komponenty gry składają się: 12 kart akcji stanowiących centrum rozgrywki, dwustronne hexy przedstawiające komórki plastra, z jednej strony puste, z drugiej wypełnione miodem, duże, białe żetony pszczelich jaj, cztery zestawy po 18 sześciennych kostek symbolizujących pszczoły robotnice, sześć zestawów po 15 drewnianych znaczników nektaru w wybitnie „kwiatowych” kolorach, które czasem jednak mogą płatać figla i zlewać się ze sobą, a do tego kostka ochotnika, karta dnia/nocy pełniąca rolę znacznika pierwszego gracza oraz talia kart królowej, które posłużą nam do naginania zasad podstawowej rozgrywki i zyskiwania przewagi w grze. Grafiki na kartach prezentują się bardzo dobrze, a elementy w większości są perfekcyjnie wykonane. Piszę „w większości”, ponieważ mój egzemplarz gry zawierał kilka znaczników nektaru, które nie do końca przypominały klasyczny sześcian, ale sądzę, że to zwyczajny przypadek. Ogółem, wrażenia estetyczne gry bardzo pozytywne!

Talia królowej

Talia królowej

 

Zbudujemy nowy ul, jeszcze jeden nowy ul

Na początku każdej rozgrywki gracze powinni zdecydować jaką ilość miodu należy wyprodukować, aby zwyciężyć. Jest to o tyle ważne, że istnieje bezpośrednia zależność między ustalonym celem a czasem jaki spędzimy nad jedną partią. Twórca przewiduje trzy warianty, od 5 komórek pełnych miodu, przez 7 do 9 i jest to podział całkiem przystępny. Na przybliżony czas rozgrywki trzeba jednak patrzeć z przymrużeniem oka, chyba, że będziecie grać z dziećmi. W dorosłym gronie partia jest zdecydowanie szybsza niż pokazuje to tabelka. 60 minut to prawdziwe maksimum.
Krok drugi to ułożenie kart akcji w odpowiedniej kolejności (rewersy przedstawiają litery od A do G, więc zapamiętywanie schematu nie jest konieczne) oraz umieszczenie znaczników nektaru – surowca do produkcji miodu przy odpowiadających kolorem kartach kwiatów. Ponadto, w pobliżu ostatniej karty toru umieszczamy talię złożoną z 30 kart królowej.

Niemal perfekcyjne ustawienie :)

Niemal perfekcyjne ustawienie

Początkowe zasoby każdego gracza to 3 puste komórki plastra oraz 6 kostek robotnic. Niewiele? Nie martwcie się, już za chwilę będziecie mieć ich o wiele więcej. Po rozdzieleniu elementów i tylko jeśli nie gracie w pełnym, czteroosobowym składzie, musicie zmodyfikować lekko wygląd toru akcji. W tym celu weźcie 12 kości nieużywanych kolorów i zasłońcie losowo po trzy wyniki na kartach akcji A, C, E oraz G (w wariancie 2-osobowym). Jeśli gracie w trójkę wystarczą tylko 4 kości, którymi zakryjecie po jednym polu. Teraz jeszcze tylko wybierzcie przez rzut kostką ochotnika gracza rozpoczynającego. Szczęśliwy zwycięzca otrzymuje kartę dnia/nocy i układa ją stroną dnia do góry. Setup gotowy, możecie przystąpić do gry!

Hej ho, hej ho, do pracy by się… turlało

Rozgrywka w Waggle Dance podzielona jest na dwie fazy – dnia oraz nocy. W pierwszej wszyscy gracze rzucają swoimi kośćmi i po kolei, poczynając od gracza dzierżącego kartę dnia, ustawiają po jednej na kartach akcji, które chcą wykonać. Nie dzieje się to jednak na chybił-trafił, o nie. Fundamentalne znaczenie mają tu wyrzucone wyniki. Aby na przykład powiększyć swój plaster, musicie dopasować liczbę wyrzuconych oczek do wolnego pola na karcie A.

Jajo otrzymuje gracz żółty

Jajo otrzymuje gracz żółty

Jeśli chcielibyście powiększyć swój robotniczy rój, najpierw musicie uzyskać żeton jaja z akcji C, a dopiero potem użyć dwóch kostek z identycznym wynikiem do akcji B. Zbieranie nektaru działa jeszcze inaczej. Nie dość, że konkretny wynik na kostce upoważnia do wysłania robotnicy jedynie na określony kwiat, to tylko dwóch graczy z największą liczbą desygnowanych tam „owadów” powróci z łupem, a reszta będzie musiała obejść się smakiem. Jeżeli do tej pory myśleliście, że macie do czynienia z grą bez interakcji, porzućcie wszelką nadzieję. Kiedy wszyscy już pozbędą się kostek następuje faza nocy, a akcje rozpatrywane są w kolejności od A do G. Wspomniany wcześniej przykład akcji powiększenia roju pokazuje, że kolejność jest bardzo istotna i niekoniecznie przychylna, nie jesteście w stanie zrobić tego w trakcie jednej tury. Działa jednak też czasem na waszą korzyść, ponieważ akcja zbierania nektaru jest czwarta w kolejności, a wytwarzania miodu – szósta.

Tę rywalizację również wygrał żółty

Tę rywalizację również wygrał żółty

Skoro o miodzie mowa, jego produkcja wymaga czterech kostek nektaru w tym samym kolorze oraz dwóch kości z identycznym wynikiem. Nektar powraca do zasobów, komórka plastra odwracana jest na swą piękniejszą stronę, a Wy jesteście krok bliżej do wygranej. Ta sama karta pozwala również przenosić nektar pomiędzy komórkami, ponieważ ich pojemność wynosi cztery kostki i czasem będziecie zmuszeni do wymieszania różnych kolorów w obrębie jednego hexa. Jeśli na waszym plastrze powstanie wiele takich różnokolorowych tandemów, przydatna staje się akcja D, w której dwa znaczniki nektaru w jednym kolorze możecie wymienić na jedną w zupełnie innym lub odrzucić żeton jaja z takim samym zyskiem. Dodatkową zaletą tej akcji jest to, że otrzymany nektar nie musi znaleźć się na tej samej komórce, z której zabraliście znaczniki/jajo. Ostatnią wreszcie akcją jest pobranie wierzchniej karty z talii królowej i jest to mój ulubiony element całej gry! Dzielą się one na dwie grupy ze względu na moment zagrywania, tzn. w fazie dnia lub nocy i są kolejnym narzędziem napędzającym interakcję.

Praca w ulu wre

Praca w ulu wre

Dzięki nim możemy skutecznie krzyżować szyki naszych przeciwników, np. eliminując na rundę jedną robotnicę z ich roju, ale również nakręcać własny rozwój, otrzymując chociażby dar od królowej w postaci jaja bądź produkując miód już z trzech kostek nektaru. Podobnie jak na kartach akcji, tu też nie uświadczymy ani grama tekstu. Na szczęście rysunki są bardzo czytelne, a instrukcja zawiera wyczerpujący opis działania każdej z nich.Gdy wszystkie akcje zostaną rozpatrzone i żaden z graczy nie wypełni celu, karta pierwszego gracza zmienia właściciela zgodnie z ruchem wskazówek zegara, wraca na stronę dnia i zaczyna się kolejna tura.

Podsumowanie

Waggle Dance to gra bez wątpienia bardzo ładnie wydana, prezentująca ciekawy, niewyeksploatowany temat i gwarantująca dobrą rozrywkę, ale głównie w gronie rodzinnym. Starzy wyjadacze, którzy rozgrywają partię „Zimnej Wojny” do śniadania, nie mają w niej czego szukać.  Na plus zdecydowanie zaliczam w niej regrywalność, obecność kości zawsze to gwarantuje, ale co ciekawe, druga cecha towarzysząca kościom, mianowicie losowość, odczuwalna jest dopiero w rozgrywce powyżej dwóch graczy. Wtedy rywalizacja o nektar naprawdę się rozkręca i zawsze ktoś wraca z kwiatów z pustymi rękami. Kiedy gra się tylko we dwoje, mimo wielu zablokowanych miejsc na kartach rój szybko się rozrasta, bardzo łatwo jest zrealizować ułożony w głowie plan i działalność przeciwnika w najmniejszym stopniu nam nie szkodzi. Warto zwrócić uwagę także na delikatnie zaznaczony walor edukacyjny gry. Może być ona świetnym sposobem na zainteresowanie swojej pociechy działalnością owadów i przyrodą w ogóle. Tytuł właściwie pozbawiony jest rażących wad, poza swą lekkością i słodką oprawą, ale to już specyfika tematu, bo czy ktoś widział pracujące pszczółki w otoczeniu piekielnych płomieni lub hord zombie?

 

Plusy
  • duża regrywalność
  • aspekt edukacyjny dla młodszych graczy
Plusy / minusy
  • „cukierkowa” oprawa graficzna
Minusy
  • słaba interakcja przy mniejszej liczbie graczy

Ocena: 4 out of 5 stars (4 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.

Mateusz Owczarek

Game Details
NameWaggle Dance (2014)
ZłożonośćMedium Light [2.31]
BGG Ranking2540 [6.96]
Liczba graczy2-4
Projektant/ProjektanciMike Nudd
GrafikaMateusz Szulik
WydawcaGrublin Games Publishing
MechanizmyArea Majority / Influence, Dice Rolling, Set Collection, Worker Placement and Worker Placement with Dice Workers
Mateusz Owczarek
Latest posts by Mateusz Owczarek (see all)