Boss Monster – stwórz swoje przytulne lochy. Recenzja

pic1732644_mdW grze Boss Monster każdy z graczy zostaje potworem, ale nie takim zwykłym, normalnym potworem. Tylko takim sporym, potężnym, takim jak na końcu niejednej gry. Zostajemy więc Bossem. Do nas, jako panów podziemi, należeć więc będzie budowa naszych własnych lochów. Z jednej strony więc, dla nas będą one bardzo przytulne i sympatyczne, z drugiej – dla odwiedzających – zdradzieckie i zabójcze. 

Widać więc od razu, że nie będzie sztampowo – nie wcielamy się kolejny raz w bohaterów, którzy plądrują lochy i pokonują mroczne kreatury. Tutaj to bohaterowie będą naszym celem, a właściwie skuteczne ich likwidowanie. 

Na czym jednak będzie polegała rywalizacja pomiędzy graczami? Otóż na takim zarządzaniu lochami, by przyciągnęły jak najwięcej bohaterów (poprzez zgromadzenie tam cennych skarby). Każdy bowiem z typów tych śmiałków (złodziej, wojownik, mag czy kleryk) ma swój typ skarbu. Z pewnością nie uda nam się “wyspecjalizować” we wszystkim, ale…

Nie wdając się póki co w szczegóły zajrzyjmy do pudełka.

Wykonanie

Boss Monster jak przystało na karciankę nie zawiera w zasadzie nic oprócz kart. Co prawda pudełko mogłoby być więc trochę mniejsze, ale z uwagi na klimat jego kształt i wielkość ma przypominać zdaje się Game Boya. Żeby było ciekawiej, to dodatek, który omówimy niżej, ma przypominać kartridż. 

Do klimatu będziemy tu jeszcze wracać, ale od razu po otwarciu pudełka (a także z ilustracji na okładce) rzuca nam się w oczy charakterystyczny pixel art znowuż nawiązujący do starych gier z lat 80-tych. Wiadomo, że ten styl wraca (ot, chociażby), także do gier planszowych (Waleczne piksele, Pixel Lincoln). Widziałem Waleczne piksele, ale tam grafiki nie zajmowały zbyt wiele miejsca, tu jest ich zdecydowanie więcej, są o wiele bardziej różnorodne. Co jednak najważniejsze – jest w nich mnóstwo humoru i nawiązań do świata gier, popkultury… Na pewno wyszukiwanie różnych takich smaczków przysporzy graczom sporo radości.

Karty zaklęć: postacie z kart jakby trochę znajome...

Karty zaklęć: postacie z kart jakby trochę znajome…

Jest więc humor, jest klimat, ale jak z wykonaniem i jakością. Jakość kart jest po prostu w porządku. Pudełko jest wytrzymałe (troszeczkę ciężko się z początku otwiera). 

Na plus jest obszerna i opisująca łopatologicznie wszystko instrukcja, a także pomoc gracza z przypomnieniem wszystkich faz. Większych wątpliwości po przeczytaniu instrukcji (i słowniczka pojęć) nie miałem. 

Zasady

Celem gry jest zabicie 10 dusz. Co ciekawe trzeba w czasie rozgrywki uważać, by samemu nie zostać wyeliminowanym. Jeśli więc bohater, który wejdzie w nasze lochy otrzyma tyle ran, jaka jest jego wytrzymałość, wówczas ginie (i liczymy sobie wtedy jego duszę: zwykły bohater to 1 dusza, epicki – aż 2). Z drugiej strony, jeśli bohater przejdzie całe lochy i jeszcze żyje, wówczas dostajemy rany (1 lub 2 w zależności od typu bohatera). 5 ran zaś to koniec gry dla nas i eliminacja. 

Na początku gry losujemy dla każdego jednego bossa. Tu od razu mała uwaga, warto właściwie od razu dodać tu wariant, by wybierać sobie jednego z dwóch. Boss jak to boss – jego miejsce będzie na samym końcu lochów. Co ciekawe sam boss nie zadaje bohaterom żadnych obrażeń. Dodatkowo każdy otrzymuje na rękę 5 kart pokojów i 2 karty zaklęć. Z takiego zestawu odrzucamy 2 karty, po czym budujemy pierwszy pokój (na lewo od naszego bossa).

Komplet bossów

Komplet bossów

Na początek każdej rundy z talii bohaterów (najpierw standardowych, potem epickich) ciągniemy tyle kart, ilu jest graczy. Tak wyłożone karty tworzą tzw. miasto. Są to śmiałkowie, którzy potencjalnie trafią do naszych lochów. Następnie każdy otrzymuje jedną kartę z talii pokojów. Następuje teraz faza budowania. Każdy może zdecydować się na postawienie/ulepszenie pokoju. 

Gdy budujemy pokój (komnatę, salę), wówczas dokładamy kartę po lewej stronie naszych dotychczasowych pokojów. Możemy ich mieć maksymalnie 5 (czyli 6 kart w rzędzie razem z bossem). Po wybudowaniu piątego pokoju dostajemy bonus (tzw. Level Up) z karty bossa. Jak widać powyżej, każdy z potworów ma swój indywidualny efekt.

Gdy już mamy komplet komnat, dalej możemy budować. Możemy każdą z kart “nadpisać” pokojem bazowym/podstawowym. W talii będziemy też mieli pokoje zaawansowane (ulepszone). Te karty mogą zakryć jedynie takie pokoje bazowe, które posiadają taki sam typ skarbu (prawy dolny róg). Oczywiście ta “nadbudowa” jest możliwa także przed osiągnięciem limitu. 

Wspomniałem o skarbach. No właśnie, te małe ikonki mają właśnie w tym momencie spore znaczenie, gdyż po fazie budowania nadchodzi faza przygód. Dla każdego bohatera w mieście sprawdzamy typ skarbu i czyje lochy mają go najwięcej. Tam właśnie kieruje swe kroki nieszczęśnik. W przypadku zaś remisu, nie idzie nigdzie (nie może się zdecydować). Może się więc okazać, że dobrze zaprojektowane lochy przyciągną nawet kilku bohaterów naraz. Oczywiście nie zawsze i nie każdemu zależeć będzie na przyjmowaniu gości, ale o tym jeszcze pomówimy.

Gdy bohater wejdzie w lochy, sprawdzamy poszczególne komnaty (od lewej do prawej), zliczamy kolejne obrażenia wynikłe z działań kart. Zgodnie z tym, co pisałem powyżej, nasz gość albo zginie i zwiększy ilość naszych punktów, albo przeżyje i zada nam obrażenie. 

Tak kończy się runda. Zawsze wtedy musimy sprawdzić, czy któryś z graczy nie zebrał 10 dusz, ewentualnie nie dostał 5 obrażeń.

Bohaterowie na początku nie są jacyś super

Bohaterowie na początku nie są jacyś super

Nie wspomniałem za dużo o zaklęciach. Otóż można je zagrywać właściwie w dwóch momentach: albo w fazie budowania albo w fazie przygód. Możliwości te są zaznaczone na karcie za pomocą ikonek: młotka i obusiecznego toporka. 

Dodatek Tools of Hero-Kind

Dzięki życzliwości wydawcy otrzymaliśmy razem z podstawką także dodatek Tools of Hero-Kind. Wprowadza on nowy typ kart (właściwie jest to odrębna talia) – przedmioty. Na początku rundy, jeszcze przed odsłonięciem bohaterów, ciągniemy jedną kartę z nowej talii. Każdy z przedmiotów ma swoją ikonkę, która przypisuje go do konkretnego bohatera. Jeśli w mieście jest jakiś pasujący, wówczas otrzymuje go ten, który siedzi tam najdłużej. Jeśli nie ma, wówczas przedmiot trafia do pierwszego właściwego, który będzie pasował.

Co dają przedmioty? Ich działania są różnorodne (dolna ramka), ale w skrócie chodzi o to, by pokonanie bohaterów było jeszcze trudniejsze. Jednak za zlikwidowanie gagatka z takim wymyślnych gadżetem otrzymujemy specjalny (choć niestety jednorazowy) bonus (górna ramka), do wykorzystania w późniejszej grze. Naraz możemy mieć tylko jeden aktywny (odkryty) przedmiot. 

Pierścień niewidzialności? Wygląda znajomo

Pierścień niewidzialności? Wygląda znajomo

Oprócz przedmiotów otrzymujemy też w dodatku kilka dodatkowych pokojów i zaklęć. Wszystko bazuje na tym, by operować kartami przedmiotów: zabierać, wymieniać, zakryte – odkrywać i vice versa.

Wrażenia

Z pewnością jedną z mocniejszych stron Boss Monstera jest klimat. Jak wspominałem, nie chodzi tylko o ilustracje, ale poniekąd także mechanikę (przewagi w skarbach, by przyciągnąć bohaterów), a nawet pudełko. Nie wspomniałem wcześniej, ale o ile podstawka to konsola Game Boy, to dodatek – to kartridż. 

Co do grafik, to pewnie pixel art nie przypadnie każdemu do gustu, ale rzućcie okiem na zdjęcia i przyznajcie sami, że prawie każda ilustracja nawiązuje do czegoś i jest zrobiona ze sporym humorem. Różne smaczki odkrywać będziemy przez dobrych kilka rozgrywek. 

Zasady wydają się początkowo trochę złożone (może to wina obszerności instrukcji), ale już po pierwszej rozgrywce nie miałem właściwie żadnych wątpliwości. Wszystko dość dobrze i logicznie składa się w całość (oczywiście po przebrnięciu przez angielską instrukcję).

Karty pokojów

Karty pokojów

Jak zaś sprawdza się całość? Lochy buduje się bardzo przyjemnie. Trzeba tu będzie momentami pokombinować: musimy bowiem jednocześnie zadbać o atrakcyjne skarby (czyli przyciąganie do lochów bohaterów), ale też o zdradzieckie i sprytne pułapki/potwory w komnatach. Z tymi skarbami ciągle musimy uważać na innych. W jednej chwili bowiem nasi przeciwnicy “nadpiszą” sobie odpowiednie pokoje i sprawią, że do naszych lochów zawita naraz kilku poważnych gości. Skoro już wspomniałem o interakcji, to na tym ona się nie kończy. Głównym narzędziem działania są tu zaklęcia: to one umożliwiają “zamrożenie pokoju”, wzmocnienie  bohatera w czyichś lochach, etc. Poza tym niektóre z pokojów będą działały na innych. Troszeczkę podobne do zaklęć będą zdobyte na bohaterach przedmioty (z dodatku). Więc nie będzie tak, że każdy sobie w swoim loszku, ale jednak Boss Monstery lubią sobie solidnie poprzeszkadzać i porywalizować. 

Z drugiej strony momentami gra może cierpieć na przestoje, zwłaszcza w fazie przygód. Może się bowiem do nas przypałętać kilku mocnych typów, zaś część z naszych akcji będziemy odpalać w zaklęciach, część poprzez burzenie pokojów. Oczywiście do tego wszystkiego dochodzi liczenie, żeby wszystko się zgadzało. Mi osobiście to nie przeszkadzało, a jedynie pokazywało, że gra jest ciekawa i umożliwia cwane zagrania i kombinacje. Już sama podstawka umożliwia niezłe połączenia, a do tego doliczmy jeszcze przedmioty z dodatku.

Jak przystało na karciankę, losowości jest tu sporo. Nie można nastawiać się na konkretny pokój ani zaklęcie. Musimy zawsze kombinować z tym, co dostaliśmy, ale oczywiście nie zawsze będzie to to, czego sobie życzyliśmy.

Epiccy herosi

Epiccy herosi

Co do skalowalności, to im więcej graczy, tym lepiej. W dwie osoby jest troszeczkę nudno, ale już w 3 osoby interakcji i wrednych zagrań będzie pod dostatkiem. 

Czas gry wahać się będzie w okolicach 30-40 minut. 

Podsumowanie

Boss Monster to z jednej strony propozycja dla wszystkich fanów starych gier. Dzięki klimatycznym ilustracjom możemy wrócić do czasów młodości. Role jednak są troszeczkę odwrócone, bo tym razem to my mamy zbudować lochy i zniszczyć bohaterów. 

Z drugiej strony nie tylko fani odnajdą tu coś dla siebie. Zasady są tu na tyle proste, a rozgrywka i budowanie swoich lochów – wciągające, że Boss Monster ma szansę zdobyć rzesze fanów. Jest tu niemałe podobieństwo do Munchkina (klimat lochów, bezpośrednia interakcja, …), jednak znajdziemy tu też pewne cechy unikalne.

Czy Boss Monster jest jednak dla każdego? Niekoniecznie. Nie każdemu bowiem spodoba się losowość, spora interakcja, mroczny klimat lochów i potworów…

Jednym zdaniem: jest OK, ale szału nie ma

No i jest Monty Python!

No i jest Monty Python!

Plusy
  • silny klimat
  • dość proste zasady
  • ciekawe możliwości, zwłaszcza w połączeniu z dodatkiem
  • w miarę sprawna rozgrywka
Plusy / minusy
  • temat ?
  • zależność językowa (sporo tekstu na kartach), choć niedługo pojawi się polskie wydanie
  • negatywna interakcja
Minusy
  • chwilami rozgrywka zmienia się w żmudną matematykę
  • losowość

Ocena: 3 out of 5 stars (3 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Brotherwise Games za przekazanie gry do recenzji.

Łukasz Hapka

Galeria:

Game Details
NameBoss Monster: The Dungeon Building Card Game (2013)
ZłożonośćMedium Light [1.85]
BGG Ranking2361 [6.27]
Liczba graczy2-4
Projektant/ProjektanciJohnny O'Neal, Chris O'Neal and Christopher O'Neal
GrafikaBeau Buckley, Francisco Coda, Katrina Guillermo, Kyle Merritt, David Nyari, Alexander Olsen and Andres Sanabria
WydawcaBrotherwise Games, Edge Entertainment, Fever Games, GaGa Games, Muduko, Pegasus Spiele, Redbox Editora (Redbox) and Trefl Joker Line
MechanizmyHand Management, Player Elimination, Take That and Variable Player Powers
Game Details
NameBoss Monster: Tools of Hero-Kind (2013)
ZłożonośćMedium Light [1.76]
BGG RankingNot Ranked [6.76]
Liczba graczy2-4
Projektant/ProjektanciJohnny O'Neal, Chris O'Neal and Christopher O'Neal
GrafikaUncredited
WydawcaBrotherwise Games, Edge Entertainment, Fever Games, GaGa Games, Muduko and Trefl Joker Line
MechanizmyAuction/Bidding, Hand Management, Player Elimination and Take That
Łukasz Hapka