Fun Farm – o przygodach piankowych zwierząt. Recenzja

Fun Farm to gra, którą dostajemy od wydawnictwa Black Monk. Jest to niemała niespodzianka, bo znani są oni raczej z tytułów skierowanych do starszych graczy (Munchkin, Zombicide, a ostatnio Kingsport Festiwal). Tym razem jednak… No, popatrzmy przez chwilę na okładkę, zerknijmy też przez przezroczyste wieczko. Zwierzątka? Piankowe? Zaraz, kto to wydaje? Black Monk? Na pewno niejeden gracz mocno zdziwił się widząc ten tytuł. Czy wróży to rozpoczęcie nowego cyklu wydawniczego? Na razie nic o tym nie wiadomo, zobaczymy.

Tymczasem przyjrzyjmy się bliżej “zabawnej farmie”. No właśnie, skoro na farmie jest tak fajnie, to dlaczego zwierzątka z niej uciekają? Zadaniem graczy będzie jak najszybciej je odnaleźć, by nie stała im się krzywda.

Co to oznacza w praktyce? Szybką, prostą i sympatyczną grę imprezowo-rodzinną.

Co skrywa pudełko?

Pudełko dość sporych rozmiarów skrywa w sobie przede wszystkim spore piankowe zwierzątka. Kształtem są takie trochę piłeczkowate Z pewnością materiał został dobrany z uwagi na dzieci. W czasie gry będziemy się starali złapać określone zwierzątka jak najszybciej. Dobrze więc, by przy tym nikt nie ucierpiał. Okazuje się jednak, że materiał (pianka) jest dość delikatny. Po kilku rozgrywkach (dość łagodnych, bez szarpania) niektóre zwierzątka miały już naderwane uszy czy ogonki. Boję się więc o wytrzymałość zwierzątek, które przecież grają tu główną rolę.

Przejdźmy jednak dalej. W pudełku mamy też 24 karty i 2 kostki. Ot, tyle. Kostki, jak kostki, ale wydaje mi się, że karty mogłyby być grubsze. Znowu należy pamiętać, że gra jest skierowana do dzieci (być może nie tylko, ale wiek 6+ na pudełku o czymś świadczy). Ostatnio miałem do czynienia z grą Pszczółki. Tam grubość kart jest zdecydowanie przystosowana do dzieci.

Zwierzaczki w pudełku

Zwierzaczki w pudełku

Zasady

Zwierzątka rozstawiamy na środku stołu tak, by każdy miał do nich swobodny dostęp. Następnie odkrywamy ze stosu kart jedną

Odkrywamy kartę

Odkrywamy kartę

i rzucamy obiema kostkami.

... i rzucamy

… i rzucamy

Na każdej karcie jest przedstawione jedno zwierzątko, a także dwie kostki (biała i czarna) z określonymi kolorami. Jeśli któraś z wyrzuconych kostek jest taka, jak na karcie, wówczas karta jest aktywowana i należy jak najszybciej złapać zwierzątko (otrzymujemy wówczas kartę jako punkt).

Jeśli jednak (jak powyżej na zdjęciu) żadna z kostek nie jest taka, jak na karcie, wówczas należy odsłonić nową kartę i wykonać nowy rzut. Z czasem więc na stole może pojawić się sporo kart.

I co teraz łapiemy?

I co teraz łapiemy? Świnkę i owieczkę

Może się zdarzyć sytuacja, gry kostki aktywują kilka kart. Wówczas możemy złapać nawet 2 zwierzęta. Oczywiście każde poprawnie złapane zwierzę, to karta, która na koniec gry daje nam 1 punkt. Gdy jednak ktoś pomyli się i złapie niewłaściwe zwierzę, musi oddać jedną ze swoich kart (chyba że w danym momencie żadnej nie posiada).

Wrażenia

Nie jest zaskoczeniem, że gra jest prosta i szybka. Nie jest też zaskoczeniem, że dzieciom się spodobała (głównie z uwagi na piankowe zwierzątka). Co prawda początkowo dzieci mogą potrzebować trochę czasu, by odpowiednio połączyć rzut kostki z kartą, a kartę ze zwierzęciem. Jednak już po kilku rozgrywkach może się okazać, że rodzice już nie maja szans.

Karty

Karty

Co do progu wiekowego, to mój 5-letni syn dawał sobie dość dobrze radę. Wydawca zaznaczył poza tym, że gra nie jest tylko dla dzieci. Właściwie to nie wiem: jaka dorosła ekipa nie będzie miała oporów, by łapać piankowe zwierzątka? Jeśli komuś to nie przeszkadza, to proszę bardzo. W każdym razie jako tytuł dziecięco-rodzinny sprawdza się świetnie.

Pozostaje jeszcze w tym wszystkim kwestia ceny. Czy warto dać około 100 zł za taką grę? Owszem piankowe zwierzaczki zrobią furorę, ale… Są bowiem troszeczkę lepsze i troszeczkę tańsze gry na spostrzegawczość, nawet dla dzieci (ot, chociażby gry z totemem). Poza tym zastanawiam się cały czas, dlaczego niektóre zwierzęta mają takie dziwne kolory: zielona koza, czerwony koń. Po co? Dla czytelności? Dla ułatwienia? Nie chcę się czepiać, ale jakoś mi to tu nie pasuje.

Gra pozwala (wg pudełka) na grę od 2 do 10 graczy. W zasadzie we 2-3 osoby jest trochę nudno. Z kolei w 8-10 może być niezły tłok i problem z sięgnięciem do zwierzątek (wszystko oczywiście zależy od stołu / podłogi).

To kto teraz ucieka?

To kto teraz ucieka?

Podsumowanie

Podsumowując, czy mi się podobało? Kilka razy zagrać można, byleby nie za często. Z pewnością dzieci będą miały przy tym sporą frajdę, młodsze zaś na pewno będą chciały pobawić się piankowymi zwierzątkami.

Czy na różnorakie imprezy będzie dobra? Z pewnością. Zasady są banalne, rozgrywka krótka, zwierzątka sympatyczne (nawet pomimo kolorów). Czy w gronie dorosłych piankowe zwierzaczki “przejdą”? To właściwie zależy od naszej ekipy.

A teraz suszymy ząbki :)

A teraz suszymy ząbki

 

Plusy
  • piankowe zwierzątka !
  • proste zasady
  • szybka, dynamiczna rozgrywka
  • walor edukacyjny: kojarzenie, spostrzegawczość, refleks
  • możliwość grania w dość dużą liczbę osób
Minusy
  • duże pudełko
  • cena
  • słaba jakość kart
  • wytrzymałość piankowych zwierzątek

Ocena: 3.5 out of 5 stars (3,5 / 5)

Dziękujemy wydawnictwu Black Monk za przekazanie gry do recenzji.

Łukasz Hapka

 

Game Details
NameFun Farm (2013)
ZłożonośćLight [1.05]
BGG Ranking6908 [6.30]
Player Count (Recommended)2-10 (2-6)
Projektant/ProjektanciLuca Bellini
GrafikaErika Signini
WydawcaBlack Monk, Falomir Juegos, Heidelberger Spieleverlag, IELLO, Lifestyle Boardgames Ltd, Post Scriptum, Raven Distribution and Swan Panasia Co., Ltd.
MechanizmyDice Rolling and Pattern Recognition
Łukasz Hapka