Dice Brewing, czyli dorzuć kostkę na stertę chmielu. Recenzja
Od jakiegoś czasu pociągają mnie gry z kostkami. I różne, ciekawe odmiany piwa. Kiedy w moje recenzenckie łapki wpadła gra Dice Brewing byłem w siódmym niebie! Oto przede mną ciekawe odmiany chmielowego napoju, które tworzyć będę przy pomocy sześcianów z oczkami!!! Obym się tylko nie rozczarował… (ok spoiler – nie rozczarowałem się wcale!)
Spis treści
Co tam w beczce?
Unboxing do Dice Brewing przeprowadziłem jakiś czas temu TUTAJ. Zachęcam więc do przeczytania. Zrobione? No to teraz mogę tylko potwierdzić swoją wstępną opinię, że gra jest wykonana na najwyższym poziomie. Grafiki są odpowiednie i w piwnym klimacie, a żetony, plansze i karty są bardzo solidne i na pewno niejedną rozgrywkę wytrwają. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to żetony. Tutaj trzeba czasem dobrze przyjrzeć się, czy dobieramy ten, który będzie nam potrzebny. Problem ten dotyczy zwłaszcza brunatnych żetonów akcji. Na szczęście po kilku rozgrywkach można się do tego przyzwyczaić. Mimo tego niedociągnięcia, jest to gra urodziwa, dobrze oznaczona i solidna. Ponieważ unboxing opisywał również elementy dodatkowe, to pozwolę sobie najpierw omówić grę BEZ nich, a na końcu dodam informacje o tych ulepszeniach.
Warzymy!
Najpierw troszkę zasad. Grać może od 2 do 4 osób. Zaznaczmy od razu, że skalowalność jest bardzo dobra. To, co się zmienia wraz z ilością piwowarów, to ilość odkrytych kart receptur i ilość tychże kart wymaganych do zakończenia gry.
Każdy z graczy rozpoczyna grę z żetonem nasionka, planszą gracza, gdzie oznacza 0 punktów mistrzostwa (zwycięstwa), monetę o nominale 2, kartą pomocy, kartą magazynu oraz zestawem czterech kostek (każdą w innym kolorze). Kostki żółte oznaczają słód jasny, czarne – słód ciemny, zielone – chmiel, a niebieskie – umiejętności piwowarskie. Na środku stołu układamy jeszcze karty targu i czarnego rynku z odpowiednimi żetonami dodatków i akcji. Do tego odkrywa się z talii receptur 3 (lub 4 jeżeli gramy na 4 graczy) karty, które będzie można uwarzyć. Jak więc wygląda sama gra?
Losowo wybrany, pierwszy gracz otrzymuje żeton pory roku i kładzie go przed sobą stroną lata. Ten żeton będzie przekazywany co turę kolejnemu graczowi i będzie odwracał się na stronę zimową, i znów letnią, i tak w kółko. Jest to potrzebne ponieważ w lecie gracze otrzymują po jednym żetonie nasionka. Każdy rzuca swoją pulą kości i decyduje się, gdzie je wykorzystać. Podczas swojego ruchu można rozstawić do dwóch kości, dwa żetony lub żeton i kość. Ruchy wykonujemy zgodnie z ruchem wskazówek zegara do momentu spasowania przez wszystkich. Oprócz rozstawiania wyżej wymienionych elementów na planszy gracz,a można dowolną ilość kości przenieść do magazynu. Te kości będą wolne od przerzucania w kolejnych turach. Użycie kości i żetonów nasion może nam dodać nową kość do puli, może zmienić kość na inną, podnieść wynik jednego z naszych rzutów, wymienić kość na żetony nasion lub pieniądze, czy w końcu przerzucać kombinacje naszych kości. Każda wywołana w ten sposób akcja, przynosząca nam nową kość, działa dopiero na końcu tury. Jeżeli jesteśmy niecierpliwi i potrzebujemy kości natychmiast, to możemy przyspieszyć daną akcję, przeznaczając do tego kość umiejętności z konkretnym wynikiem (lub większym niż ten wymagany). Przypomina to trochę przyspieszanie np. budowy w grach na Facebooku. W tym przypadku nie potrzebujemy waluty premium, żeby się tym cieszyć. Dodajmy jeszcze, że nie wszystkie akcje są dostępne graczom od pierwszej tury. Na szczęście kolejność odblokowywania akcji jet dobrze zilustrowana na planszach. Ważne jest też to, że z każdej akcji może skorzystać zawsze o jeden gracz mniej niż bierze udział w grze. Dla tego ostatniego nieszczęśnika dane pole będzie zablokowane do końca tury. Warto więc się spieszyć, a nawet patrzeć, co najlepiej komu zablokować.
Po spasowaniu przez wszystkich graczy następuje faza zakupu. I tutaj każdy może nabyć jeden żeton składnika z targowiska lub żeton akcji (o nich później) z czarnego rynku. Te pierwsze po zużyciu wracają na targ, natomiast akcje są jednorazowe i po zużyciu lądują w pudełku. Więcej ich nie zobaczymy. Tutaj znowu mogą przyjść nam z pomocą kości umiejętności, które możemy wykorzystać do zmniejszenia ceny żetonów.
W końcu następuje faza warzenia. Począwszy od gracza ze znacznikiem pór roku każdy może uwarzyć piwo z receptur, które są wyłożone na stole. W tym celu trzeba wskazać na zmagazynowane kości o odpowiednich wynikach widniejących na karcie receptury. Czasem potrzebne będzie dodatkowo odrzucenie żetonu składnika. Po spełnieniu tych warunków gracz zabiera kartę receptury dla siebie i otrzymuje nagrodę, którą może być waluta, kostka, czy po prostu punkty mistrzostwa. Na kartach receptur widnieją też możliwości upgrade’u. Będą to dodatkowe kości, czy też składniki. Skorzystanie z takiej opcji dodaje nam kolejną nagrodę.
Gra kończy się, gdy wszyscy mają w sumie 10/15/20 uwarzonych receptur (w rozgrywce na 2/3/4 graczy). Wtedy następuje podliczenie punktów mistrzostwa i dodanie ekstra punktów za wszystkie zebrane kości (oprócz kości umiejętności) i pieniądze.
Jak się warzy Panie piwowarze?
Warzy się idealnie! Począwszy od świetnej skalowalności gry, a skończywszy na dobrym czasie rozgrywki. Gra się mniej więcej 60-80 minut i jest to czas optymalny według mnie. W przeciwieństwie do wielu gier kościanych, gdzie rzucamy, przerzucamy i wykonujemy to, co nam wypadło, tutaj mamy ogromny wpływ na to, co zrobimy. Począwszy na użyciu kości do akcji z planszy, a na magazynowaniu ich skończywszy. Dodajmy do tego negatywną interakcję w postaci blokowania pól przeciwnikom i przeszkadzania im przy pomocy żetonów akcji. Te pozwalają nam cofać kości z magazynów; blokować kości tak, by nie można było ich używać; blokować karty receptur; przerzucać kości przeciwników. Na szczęście nie grozi nam nieskończona pętla nienawiści, bo żetony te mają ograniczoną ilość. To zapobiega sztucznemu wydłużaniu partii.
Każda położona kość ma duży wpływa na kolejne tury. Każde uwarzone piwo daje nam punkty, pieniądze lub kości. Im więcej kości, tym więcej zrobimy. Im więcej zrobimy, tym więcej uwarzymy. Im więcej uwarzymy…tym bardziej będą nas blokować. Rozgrywki są niesamowicie emocjonujące. Pojedynek na kościane browary nie jest długi i potrafi zachęcić do “jeszcze tylko jednej” gry.
Nieważne, czy grałem z jednym przeciwnikiem dwoma, czy trzema. Dice Brewing za każdym razem było przyjemną i wymagającą (a to bardzo ważne) grą kościaną. Nie jest to kolejny z “rzucanych” fillerów. To pełnoprawny członek rodziny planszówek. Wart uwagi i swojej ceny.
Na koniec krótka informacja o elementach dodatkowych. Karty postaci pozwalają graczom na skorzystanie z dodatkowej, indywidualnej dla każdego umiejętności, która troszeczkę ułatwia życie. Jednak mnie bardziej przypadł do gusty wariant bez nich. Bardziej zbalansowany. Do tego jedna karta receptur y z Panem Chmielikiem w Essen i to wszystko.
Polecam Dice Brewing. Nie jest to przeciętna gra “do piwa”. To gra o piwie i zaciętej walce między browarami.
- klimatyczna szata graficzna
- proste zasady do wyjaśnienia w 10 minut
- kostki!!!
- odrobinę nieczytelne żetony akcji
Ocena: (5 / 5)
Dziękujemy wydawnictwu Board & Dice za przekazanie gry do recenzji.
Maciej Matuszewski
zdjęcia: Agata Matuszewska
Game Details | |
---|---|
Name | Dice Brewing (2014) |
Złożoność | Medium Light [2.41] |
BGG Ranking | 8146 [6.08] |
Liczba graczy | 2-4 |
Projektant/Projektanci | Filip Głowacz and Ireneusz Huszcza |
Grafika | Piotr Uzdowski |
Wydawca | Board&Dice, A-games (Board Game) and StuntKite Publishing |
Mechanizmy | Dice Rolling, Open Drafting, Set Collection and Worker Placement |
- Altaria: Starcie Wymiarów, czyli niebiescy kontra czerwoni - 1 maja 2015
- GRY PLANSZOWE W PIGUŁCE #470 - 8 stycznia 2015
- Mr House, czyli damy radę? - 22 grudnia 2014