Jaipur – Na straganie – Recenzja
Nie raz i nie dwa siedziałem na różnych imprezach w obsłudze Games Roomu, propagując wśród odwiedzających kartonową rozrywkę przy planszy. Największym wyzwaniem w takiej sytuacji jest test umiejętności marketingowych, kiedy to do stoiska podchodzi gracz typu “czegoś szukam, ale nie do końca wiem czego”. I wtedy od razu włącza mi się szczera chęć pomocy w potrzebie bliźniemu. Coś w stylu: “weź to, bo to dobra gra po prostu jest i zawsze chętnie do niej wrócisz w przyszłości”.
Wybór gry do polecenia to zawsze po trochu wyzwanie, bo trzeba wyczuć co danemu gościowi może się spodobać. Jest jednak pewna sytuacja, w której wszystko jest jasne od pierwszej chwili – “szukam prostej gry dla dwóch osób na jakieś 30-40 minut”. I bez namysłu sięgam po pudło z Zaginionymi miastami.
A w zasadzie sięgałem bez namysłu jeszcze miesiąc temu, bo całkiem niedawno natrafiłem za pośrednictwem serwisu Board Game Arena na godnego konkurenta do tytułu obowiązkowej gry dwuosobowej, a chodzi tu o Jaipur.
Spis treści
Karawana dociera do miasta
W dużym skrócie i w największym uproszczeniu Jaipur do gra karciana polegająca na zbieraniu zestawów kart oraz wymienianiu ich na inne karty z drugim graczem (w sposób pośredni) oraz w odpowiednim momencie na punkty (w sposób bezpośredni). W tym miejscu wychodzi moje zamiłowanie do mechaniki pozwalające na spokojne odpuszczenie sobie jakiejkolwiek otoczki fabularnej o ile kolejne punkciki trzaska się w wystarczająco rajcujący sposób. W końcu czy kogoś obchodzi, że Zaginione miasta teoretycznie są o odkrywcach i organizowaniu wypraw, skoro całą rozgrywkę da się przeprowadzić w arkuszu kalkulacyjnym Excela? Nie zmienia to faktu, że opisywana właśnie gra również stara się być “o czymś” i w paru aspektach nawet jej się to udaje.
Tytułowy Jaipur to miasto w Indiach, stolica Radżastanu. To właśnie do tego miasta przybywają ze swoimi karawanami kupcy ze wszystkich stron Azji bliższej i dalszej (w tym również gracze) w celu poszukiwania bogactwa ukrytego w handlu, pożądanymi przez wszystkich towarami – skórami, jedwabiem, przyprawami a także szlachetnymi metalami i klejnotami. A na przeszkodzie staną im równie żądni fortuny i bezwzględni konkurenci oraz nieprzekraczalny limit siedmiu kart na ręce, który niektórzy będą wyklinać wniebogłosy.
No dobrze, ale jak i czym się gra. Zasadniczo mamy jedną talię a w niej dwa rodzaje kart: towary (sześć rodzajów) i wielbłądy. Poczciwych zwierzaków sprzedać nie możemy, ale są one o tyle przydatne, że nie liczą się do, wspomnianego akapit wcześniej, limitu kart na ręce, więc nie powodują samonakręcającej się spirali frustracji kiedy pojawiają się w grze. Na początku każdy z graczy przyjeżdża do miasta z garścią towarów, tj. z pięcioma kartami, po czym od razu kieruje się na rynek w celu pomnażania majątku. A na rynku znaleźć można pięć leżących na środku stołu kart i jedną z trzech akcji możliwych do wykonania w turze. Gracz może wziąć jeden towar lub wszystkie wielbłądy i na to miejsce dociągnąć losowe karty z talii, wziąć dwa lub więcej towarów, zamieniając je na karty ze swojej ręki lub wielbłądy i w końcu – sprzedać dowolną ilość towarów jednego rodzaju w celu zarobienia w ten sposób pieniędzy.
Jarmarczne przepychanki
Dobra, proste to wszystko, gdzie więc jest ten haczyk i rajcująca rozgrywka? Ta gra to wyścig. Pomysł, który “robi” rozgrywkę to ograniczenie popytu na towary. To, że różne karty mają różną wartość jest raczej oczywiste i nie powoduje, że brwi podnoszą się z uznaniem do góry. Natomiast fakt, że pierwsza sprzedana karta danego dobra jest warta więcej niż kolejna sprzedana karta tego samego dobra jest już intrygujące. Przedstawione jest to w sposób zaskakująco prosty i pomysłowy. Popyt na każde dobro jest reprezentowany przez stos żetonów ułożonych w kolejności od najcenniejszego do najmniej cennego. Za każdą kartę, którą gracz sprzedaje, bierze on ze stosu jeden żeton. W efekcie trzy rolki jedwabiu na początku gry są warte więcej niż te same trzy rolki pod koniec gry. I co najśmieszniejsze – ma to sens. W końcu kiedy wjeżdżamy do miasta z nowymi towarami, popyt na nie jest wysoki i ludzie są skłonni zapłacić za nie więcej. Jeśli jednak nasycimy rynek może okazać się, że nikt nie chce kupić od nas skór (które w pocie czoła kompletowaliśmy przez kilka ostatnich ruchów) za cenę wyższą niż “za darmo”.
Drugim pomysłem nakręcającym rywalizację są premie za ilość. Kiedy sprzedajemy jedną lub dwie karty dostajemy punkty tylko za towary. Jeśli jednak sprzedamy już trzy, wtedy dodatkowo dobieramy żeton premii, który może być wart od jednego do trzech punktów. Przy sprzedaży czterech towarów premia waha się w przedziale od czterech do sześciu punktów, a sprzedając pięć takich samych kart mamy szansę na zdobycie nawet dziesięciu dodatkowych punktów. I znowu zaczynamy kombinować – złapać szybko trzy najdroższe żetony, czy poczekać chwilę i wziąć pięć tańszych, ale z wysoką premią.
Bogactwo!
I to jeszcze nie wszystko! Z jednej strony mamy wyścig o zawarcie jak najbardziej lukratywnych transakcji, a z drugiej grę “w cykora” na środku stołu pomiędzy graczami. Kompletuję na ręce złoto i widzę, że na środku stołu leży następne. Przydałoby mi się. Jednak nie za bardzo mam ochotę brać tę kartę do ręki, bo jeśli z talii wyjdą klejnoty, to przeciwnik zgarnie je w swojej kolejce za darmo. Ale jeśli z drugiej strony go przeczekam i zmuszę do tego, żeby on pierwszy pociągnął kartę, wtedy te klejnoty mogą trafić się mi. Hmm… a co jeśli w ogóle nie leżą na wierzchu talii? Ale ja nawet nie zbieram klejnotów… I nie wolno mi spasować? Naprawdę? W instrukcji nie ma takiej opcji? Dramat.
Naprawdę dawno nic tak miło mnie nie zaskoczyło. Jaipur z miejsca stał się dla mnie jedną z najlepszych dwuosobowych gier w jakie grałem. Jaipur jest prosty i szybki (gramy do dwóch zwycięstw), ale jednocześnie daje możliwość zastanowienia się w kilku miejscach i podjęcia ciekawych decyzji. I na dodatek można go od ręki wypróbować o TUTAJ. Polecam równie mocno jak Zaginione miasta.
Ocena: (4,5 / 5)
Maciej Poleszak
Game Details | |
---|---|
Name | Jaipur (2009) |
Accessibility Report | Meeple Like Us |
Złożoność | Light [1.46] |
BGG Ranking | 190 [7.49] |
Liczba graczy | 2 |
Projektant/Projektanci | Sébastien Pauchon |
Grafika | Vincent Dutrait and Alexandre Roche |
Wydawca | GameWorks SàRL, Space Cowboys, ADC Blackfire Entertainment, Boardgame Space, cutia.ro, Esdevium, Galápagos Jogos, Gém Klub Kft., Hobby Japan, KADABRA, Kaissa Chess & Games, Korea Boardgames, Lord of Boards, Rebel Sp. z o.o., Siam Board Games and Yes Papa Games |
Mechanizmy | Hand Management, Hidden Victory Points, Market, Open Drafting, Score-and-Reset Game and Set Collection |