Essen 2012: Podsumowanie

Targi Essen 2012 już od tygodnia za nami, a na sieci zaczynają pojawiać się pierwsze sprawozdania z ich przebiegu. Nasi poradzili sobie dobrze i szeroko promowali rodzime tytuły, ale i konkurencja miała się czym pochwalić. W niniejszym artykule nie zamierzam rozwodzić się ani nad przebiegiem tegorocznych targów, czy też nad popularnością polskich gier na nich, bo do tego najlepiej nadadzą się osoby, które na Essen 2012 zawitały. Tutaj postaram się przybliżyć jakie zagraniczne premiery najbardziej mnie zaintrygowały oraz tym co chciałbym aby ukazało się w przyszłym roku na polskich półkach sklepowych, oczywiście spolonizowane.

Pierwszym z nich jest Kosmonautus, ze względu na bardzo ciekawy koncept nieliniowego wyścigu. Gier dotyczących wyścigów takich czy innych mamy naprawdę sporo od Wiochmena począwszy na Wyścigach rydwanów skończywszy, ale tam zawsze trasa jest niemal taka sama, a co najmniej jedno liniowa. W Kosmonautus gracz sam decyduje gdzie chce lecieć, gdyż celem wyścigu jest odwiedzenie wszystkich flagpointów, zagarnięcie z nich punktów i jak najszybszy powrót do bazy. Co ważniejsze obiekty na których znajdują się flagi przemieszczają się co turę, więc cały plan może wziąć w łeb, jeśli nie będziemy obserwować ruchu ciał niebieskich. Brzmi to naprawdę intrygująco, dlatego liczę że w przyszłym roku tytuł trafi w moje ręce.

Kolejną pozycją z przyszłości jest Space cadets. Bardzo lubię gry kooperacyjne, a w szczególności takie, gdzie byle niedogadanie się może zaważyć o tym czy grupa wygra czy przegra. W Space cadets, uczestnicy wcielą się w załogę mostka, na swoim dziewiczym locie zwiadowczym. Zadanie wydaje się błahe – poleć, zrób rekonesans i wróć do bazy. W praktyce dzięki zdarzeniom losowym oraz konfliktom miedzy graczami, cała eskapada może spalić na panewce i zakończyć się katastrofą. Nie jest to może pozycja dla każdego, ale sądzę, że dzieciaki oraz niedzielni gracze odnaleźli by w tej grze coś dla siebie.

Następnie mam na liście dodatek do Eclipse, czyli Rise of the Ancients, który wprowadza nowe rasy, jednostki, zadanie i tak dalej. Jako fan tego tytułu, bardzo wyczekiwałem dodatku, gdyż zaletą Eclipse, jest niejako miniaturyzacja Twilight Imperium w sensie czasowym. Co innego grać przez 3-4 godziny a co innego 12 godzin, w przypadku drugiego tytułu. Liczę na to że dodatek sprawi że Eclipse będzie też choć trochę mniej szarobury pod katem graficznym. Rozumiem że konwencją jest eksploracja galaktyki, ale mimo wszystko nieco więcej kolorów by nie zawadziło.

Among the Stars jest pozycją, która przykuła moją uwagę, choć już nie tak mocno jak powyższe. Gracze wcielają się w budowniczych stacji kosmicznych i co turę wystawiają nowe karty, zdobywając w ten sposób punkty za same struktury, kombinacje itp. Oczywiście wygrywa ten kto na koniec ma najwięcej punktów, zaś gra zawsze trwa tyle samo rund. Nie ukrywam, że głównym motorem przyciągającym moją uwagę to szata graficzna Among the Stars, która jest bardzo kolorowa.

Idąc za ciosem moją uwagę przykuła czeska gra o wdzięcznym tytule Czech Pub. Jeśli ktoś uważa po tytule, że będzie to gra o piciu alkoholu to się nie myli. Celem gry jest zdobyć jak najwięcej punktów z zagrywanych kart, a przy tym strzelić sobie kilka głębszych lub piw, jednak nie wolno uczestnikom przeholować, bo jeśli ktoś będzie pijany odpada z gry i wylatuje z pubu. Gra zapowiada się naprawdę ciekawie zarówno pod katem wizualnym, mechanicznym oraz tematycznym.

Terra Mystica zainteresowała mnie głównie jako stratega. Celem gry będzie podbój terenu konkurencji po przez terraformacje ich krainy, na rzecz naszej. Brzmi jakby to była zapowiedź filmu Sience Fiction, ale nic z tych rzeczy. Całość osadzono w tematyce fantasy, a konkretniej krasnoludzkich klanów które będą z sobą rywalizować. Podczas rozgrywki będzie trzeba nie tylko wykazać się strategicznym pomyślunkiem i sprytem, ale również będzie można pozyskać łaski jednego z dostępnych bóstw, aby popsuć szyki przeciwnikom. Szata graficzna gry jakoś nie powala na kolana, ale wygląda bardzo ładnie. Do tego dochodzi spore morze elementów drewnianych oraz wszelkiej maści żetony.

Archipelago jest kolejna grą strategiczną wartą uwagi. Co prawda tematyka jest mocno oklepana, gdyż po raz kolejny mamy Karaiby doby kolonizacji świata przez mocarstwa Europy, ale szata graficzna olbrzymia ilość elementów i ciekawie zapowiadająca się mechanika przykuwają uwagę. Celem gry będzie rozwój swej kolonii, pomnażanie własnego bogactwa oraz handel zarówno zewnętrzny jak i wewnętrzny. Oczywiście będzie trzeba też uważać na zbuntowanych tubylców, którzy niechybnie wykorzystają każdą sposobność aby pozbyć się z swych ziem Europejskich intruzów.

Keyflower to następna gra o tematyce morskiej oraz strategicznej. Tym razem atutem jest modułowa plansza, co sprawia, że każda rozgrywka jest inna. Tytuł posiada oczywiście ogrom elementów, w tym sporo drewnianych. Graczom przyjdzie zarządzać zasobem ludzkich pracowników, tak aby pomnożyć swoje zasoby, dobra na handel oraz oczywiście pieniądze.

Koniecznie trzeba wspomnieć o Metro 2033, czyli grze wzorowanej na książce, a później grze komputerowej, o tym samym tytule. Uczucia są dosyć mieszane, gdyż mimo naprawdę ciekawej tematyki wydaje się rzeczą raczej trudna z punktu widzenia mechanicznego aby oddać w pełni realia tego uniwersum i klimatu ciągłego osaczenia. Co prawda mieliśmy bardzo udanego Doom’a oraz nieco mniej grywalne Gears of War, więc może robienie kolejnych gier planszowych na podstawie komputerowych to nie taki zły pomysł.

Są to wszystkie tytuły które na poważnie przykuły większą moją uwagę podczas tegorocznych targów. Inne nawet jeśli były ciekawe to albo tematycznie biły odgrzewanym kotletem lub robiły to pod kątem mechaniki. Oczywiście mam tu na myśli produkcje zagraniczne, ponieważ o polskich grach pisałem na samym starcie osobny materiał, do którego odsyłam zainteresowanych.