Grojkon spłynął krwią!

7 września na Festiwalu Grojkon w Bielsku-Białej, któremu patronowaliśmy odbyła się premiera gry planszowej “Władca Areny”. Postanowiłem zadać kilka pytań jej twórcy Sebastianowi Grabskiemu.

KP: Władca areny to gra, w której dwóch przeciwników zmaga się ze sobą na arenie za pomocą stworzonych wcześniej przez siebie gladiatorów. Każdy z nich ma swoje współczynniki, uzbrojenie. Jednym słowem to taka krzyżówka komputerowego “Mortal Kombat” z grami RPG?

SG: Nie do końca. W grze władca areny chodzi o strategiczne zaprojektowanie wojownika i jego taktyczne wykorzystanie na arenie. Tej grze dużo bliżej do szachów, niż do radosnej rozwałki w stylu “Mortal Kombat” KP: Jak zrodził się pomysł na tą grę? Czerpał Pan inspiracje z innych gier planszowych?

SG: Można powiedzieć, że inne gry natchnęły mnie do zajęcia się tym projektem, ale bardziej przez te elementy, których nie oferowały. Nie znalazłem dotąd udanego symulatora pojedynku, więc postanowiłem stworzyć swój własny.

KP: Jak długo trwał proces powstawania „Władcy Areny”?. Czy testy prowadzone na prototypie wpłynęły na jakąkolwiek zmianę koncepcji gry?

Gra z drobnymi przerwami powstawała 6 lat. Na przestrzeni tego czasu zmieniałem ją wielokrotnie, balansując pomiędzy chęcią wiernego odwzorowania walki, a prostotą i grywalnością.

KP: Co wyróżnia „Władcę Areny” spośród innych gier obecnych na rynku?

SG: Moja gra jest swoistym mariażem gier bitewnych, planszowych i fabularnych. Dla każdego z fanów konkretnego z gatunków, będzie to więc wizyta na nowych, często niezbadanych wcześniej terytoriach. Liczę na to, że wskaże ortodoksom nowe ścieżki rozrywki.

KP: Komu według Pana może spodobać się ta gra? Dla jakiej grupy odbiorców jest przeznaczona?

SG: Liczę na to, że będzie dobrą propozycją dla graczy znudzonych suchością eurogier. Chciałbym też, żeby odnaleźli się tutaj miłośnicy ameritrashu, którzy zniechęcili się brakiem wyzwania intelektualnego w kolorowych produkcjach z zachodu.

KP: Jak została odebrana na Grojkonie? Mógłby Pan się podzielić najbardziej charakterystycznymi opiniami graczy, które do pana dotarły?

SG: Pozwolę sobie w tym momencie na osobiste podziękowania za wszystkie ciepłe słowa i za bardzo entuzjastyczne opinie wszystkim uczestniczącym w pokazach i w turnieju graczom. Wróciłem z premiery naładowany nową energią i chęcią pracy nad dodatkami do gry.

KP: Jakie ma Pan konkretnie plany na bliższą i dalszą przyszłość jeśli chodzi o wydawanie gier planszowych?

SG: Jeśli chodzi o plany wydawnicze, to mam ich wiele, natomiast życie z pewnością je zweryfikuje. Mam pomysły na dodatki do gry Władca Areny, których wydanie uzależniam od popytu na podstawową wersję. Jest też gra o cyrku osobliwości Freak Show, czekająca na swój właściwy moment. Chwilowo jednak promocja gry Władca Areny pochłania większość mojej atencji i za wcześnie jeszcze by pozwolić jej na samodzielną egzystencję.

KP: Dziękuję za rozmowę