Rola miast w 7-miu cudach świata.
Pojawienie się zasad do drugiego dodatku pt. “Cities” wydało mi się dobrą okazją do ich streszczenia bez potrzeby głębszego wgryzania się w tych kilkanaście stron. W podsumowaniu znajdziesz spostrzeżenia, które podadzą Ci na tacy odpowiedź na temat tego, czy po samej lekturze można mówić o czymś interesującym, czy raczej francuski kucharz zaserwował nam danie nie pasujące do reszty menu.
W pudełku znajdziemy zestaw nowych, czarnych kart miasta [sztuk 27], trzy gildie, dwie nowe plansze cudów wykorzystujące mechanizmy dodatku, 6 nowych liderów i nowe znaczniki. Do zabawy wtasujemy czarne karty i zwiększymy ich limit na ręku o jeden. Podobnie jak i wcześniej ich ilość dostosowujemy do liczby graczy.
Nowości:
Na czarnych kartach może pojawić się symbol dyplomacji. Posiadając takowy żeton [a występują relatywnie rzadko i otrzymujemy je przy wyłożeniu karty] nie możemy brać udziału w najbliższej fazie walki. A w tym być atakowanym. Fajne i przydatne, gdy skupiamy się na innych priorytetach niż rosnąca armia. A skoro już o niej mówimy, warto wspomnieć, że pojawiają się najemnicy, którym płacimy złotem. Są silniejsi niż standardowa czerwień. A trzeba zauważyć, że rola złota znów wzrasta. Dlatego autor wprowadził mechanikę długów. Niektóre karty [np. “lair”] potrafi usunąć pozostałym ich złoto. W chwili, gdyby takowego już nie posiadali, zmuszeni zostają do pobrania ujemnych znaczników monet, które na końcu zabawy powodują sporą utratę punktów. Wszak budowanie potęgi na długach jest krótkofalowe [w przeciwieństwie do współczesności ;D].
Pojawiają się szpiedzy. Szpieg, oczywiście odpowiednio opłacony, pozwala skopiować zielone karty sąsiadów. Inne pozwolą m.in. zyskać dużo pieniędzy, obdarowując przy tym sąsiadów, pozwalające budować kolejne etapy cudów bez ponoszenia kosztów, bądź zmuszające do zapłaty za każdy wybudowany element cudu przez sąsiadów [“builduing union”].
Nowe cuda to The Al-Khazneh of Petra [pamiętacie finał trzecie odsłony Indiany Jonesa?], której jedna ze stron potrafi zapewnić 14 punktów w zamian za tyleż samo monet. Jest też bazująca na dyplomacji Hagia Sophia.
Podsumowanie:
Pominąłem już opisywanie wariantu drużynowego [być może z czasem zaktualizuję wpis, więc nic straconego], ale i bez tego trybu całość wydaje się być świetnym, dużo ciekawszym niż “Leaders” odświeżeniem rozgrywki. Liczę przy tym, że z czasem dodatki pójdą w stronę wydłużenia rozgrywki [IV era? Więcej kart w rundzie?], ale jestem spokojny co do rozwoju marki, bo autor udowadnia, że ma w zanadrzu pomysł na rozwój marki.