Infiltration – zapowiedź.

Donald X. Vaccarino, czyli znana w branży osobistość [“(…) tego od Dominiona“], od momentu, gdy wydał swój pierwszy tytuł, który stał się zarazem światowym bestsellerem, wpadł w niekończące się pasmo wydawania kolejnych. Zapewne projektów trzymanych w szafie, a teraz sprzedających się jak ciepłe bułeczki, bo otaczane aurą Donalda, czyli “tego od Dominiona“. Cóż, życie z etykietką ma właściwe dla siebie plusy i minusy. Choć wraz z “Infiltration“, otrzyma od losu kolejną szansę, by udowodnić, iż nie jest gwiazdą tylko jednego tytułu.

Być może planszowi weterani kojarzą “Android“. Był to słusznych objętościowo rozmiarów tytuł, który nieprzypadkowo kojarzył się z “Łowcą Androidów” Ridleya Scotta. Podobnie jak on bowiem, oparty był na śledztwie w futurystycznym mieście. Wiecie, szukanie winnego, czy też, co było dość niezwykłe, próba wrobienia w to niewinnej osoby. Długi, wymagający, ale odwdzięczający się dobrze opowiedzianą historią, klimatem i mnóstwem urokliwego noir. Co to ma wspólnego z “Infiltration”? Ano fakt, iż rozgrywa się w tym własnie uniwersum. Z tą różnicą, że zmieniamy zawód, bo z prywatnego detektywa, stajemy się hakerem.

Tytuł obsłuży od dwóch do sześciu graczy, którzy starają się przejąć dane należące do dobrze strzeżonej korporacji. Wydawca opisuje to przeżycie jako intensywne, z elementem “push your luck“, czyli podejmowaniem pewnego ryzyka, aczkolwiek okraszonego stosownymi profitami. Dzieje się tak dlatego, iż najcenniejsze informacje znajdują się w najdalszych zakamarkach instytucji, podczas, gdy z każdą chwilą zbliża się moment przybycia ochrony. Gracze z jednej strony zachęcani są więc do jego podejmowania, a z drugiej stoi przed nimi decyzja – brać, czy wiać. Przypomina to mocno koncepcję “Awanturników“.

Na początku każdej rozgrywki, tworzy się dwa rzędy kart formujące literę V, które reprezentują dwa piętra. Składają z losowego zestawu wybranych spośród 32 kart pomieszczenia, a więc regrywalność zapewnić mają najrozmaitsze układy tychże. Co więcej, drugie piętro jest projektowane jako bardziej wymagające, ale analogicznie bardziej wynagradzające. Tym samym autor, czytaj Donald, zamierzał wtłoczyć rosnące napięcie. Podporządkowane jest mu również fakt, iż tylko pierwsze pomieszczenie jest jawne, a dopiero z postępami w grze, odkrywane są następne. Warto jednak pamiętać, że początkowa lokacja służy nie tylko jako start, ale również jest miejscem ewakuacji. Im dalej bowiem zabrniemy i danych zbierzemy, tym dłuższy czeka nas powrót, co zwiększa ryzyko przegranej.

Gdy już znajdziemy się w pokoju, na początku każdej rundy gracze wybierają dowolną kartę. Może to być przedmiot, który reprezentuje rozmaitą technologię ułatwiającą włamanie, bądź taktyczna o jednorazowym użytku. Mogą się również zdecydować na użycie jednej z czterech kart akcji, które cechuje fakt, iż wracają na rękę po każdym użyciu. Reprezentują główne czynności takie jak przemieszczenie, pozwalające udać się głębiej. Przeciwieństwo tejże, czyli cofnięcie – w tym wypadku, gdy znajdujemy się w początkowej lokacji, natychmiast opuszczamy grę z dotychczasowym łupem, licząc, że co bardziej chciwi nie zdążą zdobyć więcej informacji i wyjść z tego cało. Zwycięzcą jest osoba, która ma w takiej sytuacji więcej tychże. Pomieszczenia mają również specjalne właściwości, które uruchomić może kartę przeznaczoną do tego celu. Może to być na przykład skorzystanie z funkcji leczenia, bądź dobranie przedmiotów ze stacji kontroli. Ostatnią, czwartą akcją, jest ściąganie danych.

 
 

Fantasy Flight Games powie w przyszłości więcej o patrolujących teren postaciach neutralnych, zwiększającym się ryzyku pochwycenia, wyzwaniach czyhających na drugim piętrze i wielu innych punktach mechaniki. A tymczasem premiera planowana jest na drugi kwartał tego roku, zaś cenę ustawiono na poziomie 35 dolarów.