Smash Up.

Ninja kontra kosmici? Zombie kontra dinozaury?

Fajnie, że twórcy planszówek mają dużą dozę wyobraźni i poczucia humoru, dzięki czemu powstają tak szalone koncepcje jak w “Smash Up” właśnie.

A dzieje się to za sprawą faktu, iż każdy dobiera dwie talie frakcji i miesza je ze sobą, tworząc własną armię. Czy coś stoi na przeszkodzie, by w jednej ekipie walczyli czarodzieje i roboty? Nie. Przy tym należy pamiętać, że każda frakcja jest całkowicie odmienna “mechanicznie”. I tak na przykład piraci mogą przemieszczać karty, zombie przywracać je z puli odrzuconej, a dinozaury cechują się po prostu ogromną siłą. Każda kombinacja to zupełnie inne doświadczenie. Frakcji w pudełku jest zaś osiem. To się, aż prosi o dodatek, bo tworzenie coraz bardziej wymyślnych sposobów na grę będzie tym, czym jest składanie talii w każdej karciane kolekcjonerskiej – połową zabawy.

Zasady są proste – chodzi o to, aby mieć jak największą siłę naszych sług w bazie w momencie jej zniszczenia. W trybie dla czterech osób gracz na pierwszym miejscu zgarnia 3 punkty, a następny 2, przedostatni 1. Zakładam, że starcia będą szybkie, więc rund będzie kilka z czego na samym końcu podliczone zostaną punkty. Brzmi losowo, niezobowiązująco i odmóżdżająco. Oczywiście w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu.