Czy czas papierowych instrukcji minie?

Tak sobie przeglądam newsy i zauważam informację o tym, że wydawcy gry “Nefarious“, nowego tytułu autora “Dominiona” [życie z etykietką jest trudne, ale jeszcze trudniejsze jest do zapamiętania jego nazwisko], wydali video-instrukcję. Określenie fatalne, ale dobrze oddaje sens i nurt z jakim możemy się w przyszłości spotkać.

Tłumaczenie nowych gier, w szczególności tych bardziej złożonych, jest sztuką. Zdolność słuchania ze zrozumieniem w narodzie zanika, podobnie jak i czytania. Nierzadko do pojęcia zasad potrzebujemy więcej niż jednokrotnej lektury, która bawi tylko prawdziwych geek’ów, którzy już na jej podstawie są w stanie snuć wnioski. Zwykłych śmiertelników już  to z kolei nudzi, a więc wniosek jest prosty – tak przekazywana wiedza jest nieatrakcyjna. Podobnie jak teraz tradycyjne recenzje “pisane” wypierane są przez te z przedrostkiem video. Trend wytyczyło “Egmont”, które na swojej stronie oferuje właśnie poradniki, które wytłumaczą nie tylko zasady, ale i to jak powinien wyglądać proces przygotowania do zabawy.

Wychodząc myślą dalece naprzód, oczami wyobraźni widzę już wykorzystanie e-papieru, który wyświetli wszystkie mechanizmy z komentarzem. Na pewno pewną rutyną z kolei okryje się samouczek w sieci. Taki jak posiada chociażby “Settlers of Catan“. Dzięki takim kanałom, tytuł ma nieporównywalnie większe szanse, by trafić do szerszego kręgu odbiorców, a to w oczywisty sposób zwiększa szansę na wybicie się pośród konkurencji. Co w naturalny sposób wywoła efekt domino, angażując karającą za bierność, niewidzialną rękę rynku. I nawet jeśli się mylę, a prognoza się nie sprawdzi, to bynajmniej nie z powodu niechęci graczy do takiego rozwiązania. Raczej krótkowzroczności i przegapiania pewnych możliwości.