Łukasz Woźniak – mąż, video-recenzent i … projektankt.


Łukasz Woźniak, nasz polski, planszowy celebryta, który jako jeden z nielicznych spróbował sił w video-recenzjach, stał się pełnokrwistym projektantem. Jeszcze niedawno sprzeczałbym się na ten temat [choć nie ma żadnych przesłanek odnośnie tego kogo można tym mianem tytułować], jednak wątpliwości ustąpiły z chwilą, gdy uświadomił mi jak wiele jego projektów jest bliskich wydania. I najwyraźniej jest to praca angażująca, skoro odbywa się to kosztem video-recenzji do których mam nadzieję jeszcze wróci. A co pokazuje jednoznacznie, iż kariera projektanta, mimo najszczerszych chęci nie jest mi pisana.

O tym, że kiedyś coś wydam, że na pewno jeszcze w mojej tytuły zagracie, piszę relatywnie często w tym dziale. Szczególnie istotny z punktu widzenia tegoż wpisu jest zaś tekst popełniony w lutym tego roku. Nigdy nie zostanę projektantem. Wybrałem inną ścieżkę zawodową, która pochłania połowę mojego czasu, podczas, gdy drugą przejadają pozostałe projekty. Doba ma tylko 24 godziny, ale to także nie jest przyczyna dla której moje gry jeszcze nie leżą na półkach sklepowych. Prawda jest taka, że brakuje mi samozaparcia do przepychania projektów. Tak jak napisał Wookie – 20 jego projektów zostało odrzuconych. D-W-A-D-Z-I-E-S-C-I-A. To kawał czasu wyrwany z życiorysu, niezliczone ilości testów, nanoszenia poprawek i jeżdżenia z nimi na każdy, większy konwent, aby tylko spotkać się z przedstawicielami wydawnictwa. To raz. Dwa, że pieniądze są z tego niewielkie [zachęcam do lektury tegoż felietonu], a ponadto konkurować musimy z coraz większą ilością gier. Dlatego też, co zauważalne, projektantów z prawdziwego zdarzenia, którzy na swoim koncie mają więcej niż dwie wydane gry, jest zaledwie kilku. I żaden z nich nie traktuje tego jak głównego źródła utrzymania. Dlatego życzę Łukaszowi sukcesów i przełamał ten trend udowadniając, że wbrew temu co piszę można jednak połączyć przyjemne z pożytecznym jeśli tylko ma się odpowiednio dużo samozaparcia. Powodzenia. Ja odpuszczam, ale wrócę kiedyś w innej formie jak sobie obiecałem.

Ps. Jeśli szukacie interesujących tekstów, które uzupełnią Wam wpis to zachęcam do przeczytania:

Ceny gry, a nasze odczucia, cykl życia gier, challenge accepted